Porada
Paweł Popowicz: Moja jesień na żwirowniach
W bieżącym wydaniu magazynu Świat Karpia Paweł Popowicz bierze na warsztat późnojesienne zasiadki na żwirowniach. Jak przekonuje w swoim artykule, jest to świetny okres na karpiowe łowy.
W artykule Pawła znajdziecie wiele porad, a wśród nich:
- jak wybrać miejscówkę,
- stosowane przez niego przynęty,
- sprzęt i zestawy końcowe.
Fragment artykułu:
Stając przed wyborem łowiska na moje późnojesienne wypady, staram się kierować kilkoma czynnikami. Pierwszym i chyba najważniejszym jest znajomość wody, na której zamierzam łowić. Wiedza na temat topografii dna zbiornika oraz miejsc, w których na zimę gromadzi się białoryb, zdecydowanie ułatwia mi odnalezienie karpiowych miejscówek, w których będę mógł łowić aż do pierwszego lodu. Karpie w tym okresie przeważnie podążają za innymi rybami spokojnego żeru, dlatego też odnalezienie miejsc, w których przebywają leszcze, z reguły pozwala mi namierzyć również karpie.
Jeśli mam taką możliwość, przeważnie staram się wybrać wodę, która znajduje się nieopodal mojego miejsca zamieszkania. Zwłaszcza teraz, kiedy dni są coraz krótsze i nie zawsze udaje mi się wyrwać na kilkudniowy wypad. Taka żwirownia, znajdująca się w promieniu kilku kilometrów od domu, pozwala mi spędzić na rybach choć kilka godzin dziennie. Zwłaszcza, jeśli pogoda jest stabilna i są szanse na branie, warto wyskoczyć nad wodę nawet na parę godzin zaraz po pracy. Argumentem mocno przemawiającym za tym jest fakt, że karpie w tym okresie często lubią żerować wieczorową porą. Właściwie najlepsze brania karpi miałem do godziny 22.00.
Musimy pamiętać, że na zbiorniku, który wybierzemy, prawdopodobnie zakończymy nasz karpiowy sezon. Z tego też powodu powinniśmy wybrać taką wodę, która jak najdłużej zagwarantuje nam możliwość łowienia. Idealne będą wszelkiego rodzaju zbiorniki o możliwie dużym zróżnicowaniu dna, w których głębokość spada do 4 lub więcej metrów. W tak głębokiej wodzie karpie czują się w miarę komfortowo, nawet wtedy, gdy temperatura powietrza spada poniżej zera. Logiczne jest, że najpóźniej oddają temperaturę zbiorniki większe o dużej głębokości oraz te osłonięte drzewami od zimnych wiatrów. Pamiętam taką niewielką żwirownię dookoła osłoniętą sosnowym lasem. Choć miała nie więcej niż hektar, to brania mieliśmy systematyczne aż do końca listopada. Jej niewątpliwą zaletą była głębokość wody, która w najgłębszym miejscu wynosiła prawie 5 metrów. Jeśli macie w waszej okolicy zbiorniki, które omijaliście szerokim łukiem ze względu na znaczne głębokości, to właśnie teraz nadeszła pora, by bliżej im się przyjrzeć. Nie bójmy się, gdy nie znajdziemy płytszych górek jak 6 czy 7 metrów. Właśnie o tej porze roku mogą to być idealne żerowiska. Te głębokie żwirowe garby często usiane są koloniami małży, za którymi podążają okazałe karpie.
Dobre wyniki miałem również na prostych blatach w okolicach płytszych górek. To właśnie u ich podstawy karpie późną jesienią znajdują dobre warunki do żerowania oraz stabilną temperaturę wody. Gdy głębokość takiego stoku spada do czterech lub więcej metrów, warto postawić tam zestaw. Dno pod takimi twardymi garbami z reguły będzie zamulone ze względu na nanoszone podwodnymi prądami szczątki obumarłych roślin.
Jesteście ciekawi całego artykułu Pawła? Zapraszamy do najnowszego numeru magazynu Świat Karpia 6/2017, który jest już dostępny w sklepach. Kupicie go również w naszym e-sklepie - TUTAJ