Czym jest dla mnie wędkarstwo karpiowe? - Na to pytanie mogę odpowiedzieć tylko w ten sposób, iż jest to moja pasja oraz odskocznia od codziennych obowiązków, tych związanych ze szkołą lub pracą jak i różnych innych problemów dnia codziennego. Gdy tylko mam dostateczną ilość czasu staram się go tak wygospodarować żebym mógł pojechać nad wodę.
Moja przygoda z wędkarstwem rozpoczęła się, gdy byłem małym chłopcem, kiedy to mój wujek zabierał mnie ze sobą na ryby. Łowiłem wówczas metodą spławikową i każda nawet najmniejsza ryba bardzo mnie cieszyła. Z upływem czasu zacząłem interesować się metodą gruntową. Wtedy to zdarzało się, że na moim zastawie zagościła jakaś większa ryba, np. lin, karaś lub nieduży karp.
Coraz bardziej angażowałem się w całą ceremonię przygotowywania zestawów, robienia zanęt i obserwowania wody. Zauważyłem, że większe ryby nie są takie łatwe do złowienia i trzeba poświęcić im więcej czasu a także umiejętności oraz wiedzy. Studiowałem, więc coraz to większą ilość czasopism, w których zauważałem zdjęcia dorodnych okazów karpi, które to robiły na mnie największe wrażenie. Zapragnąłem i ja złowić dorodnego cyprinusa.
Od tego momentu podczas każdego wyjazdu na ryby przyświecał mi jeden cel: dorwać dużego karpia. Jak to zwykle bywa początki były trudne? Owszem łowiłem karpie, ale były to nieduże sztuki.
Wpływ na to miały pewnie takie czynniki jak nieodpowiednia taktyka nęcenia, przynęta a w dalszej kolejności sprzęt, który raczej nie pozwalał mi na wyholowanie większej ryby. Musiałem, więc zaopatrzyć się w dobre wędzisko i kołowrotek, dzięki którym nie obawiałbym się o to, że w razie brania któryś z elementów mojego zestawu zawiedzie. Od tego czasu coraz bardziej zgłębiałem tajniki wędkarstwa karpiowego i miałem też dużo lepsze efekty, choć jeszcze nie takie jak bym sobie to wymarzył. Na dzień dzisiejszy mogę stwierdzić, że moje wędkowanie na przestrzeni kilkunastu lat niesamowicie ewoluowało i z wielką dumą mogę nazwać się karpiarzem. Bez wątpienia inne metody łowienia są również emocjonujące i mają w sobie coś niepowtarzalnego.
Mnie jednak prawdziwie kręci tylko jedna dyscyplina, jaką jest łowienie karpi. Nie podchodzę do tego w ten sposób, że jadąc na ryby muszę za wszelką cenę coś złowić.
Wędkowanie pozwala mi się zrelaksować i spędzić miło czas z kolegami po kiju a samo branie i hol jest przysłowiową wisienką na torcie, której sobie i wszystkim Wam życzę.
Z karpiowym pozdrowieniem Mateusz Zagawa
Artykuł bierze udział w konkursie "Czym jest dla mnie wędkarstwo karpiowe?"