Blog
Jeden celny strzał
Z każdą podróżą wędkarską wiążę nadzieję na spotkanie z rybami. W głowie siedziały mi „Kaszubskie karpie”. Majówkę z kolegą postanowiliśmy spędzić nad jeziorem Miłoszewskim.
Przygotowania trwały i szczęśliwie znaleźliśmy się nad wodą. Nowa woda to nowe wyzwanie. Mieliśmy tydzień, by przekonać do siebie podwodnych mieszkańców. Zawsze
z pozytywnym nastawieniem, na odnotowanie chociażby jednego celnego strzału.
Po sondowaniu zbiornika przyszedł czas na uzbrojenie zestawów. Arsenał jak na Gosławicach, stawiając głównie na kulki tonące Kill Krill, Gigantika i Scopex&Squid. Każdy zestaw poszedł na inną głębokość, od 3 do 8 m.
Pierwszy dzień minął spokojnie, towarzystwo kolegi wraz z żoną i miła atmosfera nad piękną wodą to uroki zasiadek karpiowych. Czekaliśmy dalej z nadzieją na upragnione spotkanie, dużo czasu poświęcając obserwacji wody.
Kolejne dni mijały bez towarzystwa karpi, na które czekaliśmy. Natomiast odnotowałem 3 leszcze z jednego zestawu. „Są leszcze to będzie i karp” powiedział właściciel wody, podczas odwiedzin. Taką też miałem nadzieję. W czwartek rano, była to już 5 doba oczekiwania, usłyszałem delikatne pociągnięcie zestawu, które zmieniło się w powolny odjazd. Hol był emocjonujący i udany. Cierpliwość się opłaciła, bo 14,4 kg szczęścia wylądowało na macie. Celna kula to Kill Krill i power dip z tej samej serii.
Sobota to dzień pakowania i powrotu do domu z nadzieją na kolejne spotkanie na Kaszubach.
Z pozdrowieniami
Paweł Frydrych
Carp-World Team