Blog
Karpie z zimnej wody
W listopadzie łowiłem na głębokiej gliniance, którą to odwiedzam kilka razy w roku.
Po przyjeździe nad wodę po raz kolejny łowię sam ,nie ma żywej duszy. Mając całą wodę do dyspozycji szukam najlepszych miejsc dla swoich zestawów. W pięciostopniowej wodzie próżno szukać letnich bankówek. Dlatego czasami wolę postawić na miejsca, w których na tę chwilę coś się dzieje. Pływając po całym zbiorniku obserwuję wodę. Dostrzegam aktywność drobnicy w środkowej części zbiornika. Nie widząc nic lepszego decyduję się na łowienie jednym zestawem w tym miejscu. Miejsce wskazane przez drobnicę białorybu okazuje się sześciometrową głębią o lekko mulistym dnie. W to miejsce stawiam na włosie pół kulki krillberry, podbite malutkim bombonsem 3 XL. Doczepiam malutkie PVA z pokruszonymi kulkami krillbery i pelletu. W okolice zestawu wrzucam jeszcze trzy cztery przegryzione na pół kulki krillberry i nic więcej.
Przypony jakich używam o tej porze roku są o wiele krótsze i cieńsze, uzbrojone w najmniejsze Carp rasy z serii cranked hook. Długo szukam miejsca pod drugi zestaw, w ostateczności wybieram pokazane na echosondzie zwieńczenie dwóch spadów o głębokości 4 metrów. W to miejsce stawiam zestaw z jedną małą kulką. Doczepiam również małe PVA z pokruszonymi kulkami i pelletem, kilka połówek rozrzucam wokół zestawu.
Pod wieczór robi się zimno temperatura powietrza spada poniżej zera stopni, uciekam do śpiwora . O północy mam branie kilka piśnięć sygnalizatora i opad swingera w dół. Karp wziął z podwójnego spadu na małego killkrilla. Kilka razy obracam kołowrotkiem wybierając luz po czym nawiązuję kontakt z rybą. Mimo zimnej wody karp walczy zaciekle, podbierając karpia trochę byłem zdziwiony bo sądząc po holu stawiałem na większą rybę. Ale jest pierwsza ryba i to najważniejsze tym bardziej o tej porze roku. Karpia wrzucam do worka, szybki desant pontonem, stawiam zestaw w tym samym miejscu na tę samą kulkę.
Nad samym ranem mam branie z mulistej głębi w którą chyba nie do końca wierzyłem. Delektując się holem ,spokojnie wprowadzam kolejnego lustrzenia do podbieraka. Po tygodniu wracam w to samo miejsce .Zestawy wywożę tak samo jak poprzednio stosując tą samą taktykę kulki na włos również zakładam takie same jak w zeszłym tygodniu.
Gdzieś około 2 w nocy słyszę dźwięk sygnalizatora jedno może dwa piśnięcia RX-a odczytuję jako branie. Przed samym zdjęciem kija ze statywu jeszcze raz słyszę dźwięk sygnalizatora. Nie czekając unoszę kij do góry, delikatnie odciągając kij do tyłu czuję opór. Jest ryba hol jest już nieco krótszy niż te w zeszłym tygodniu . Miejsce w które nie do końca wierzyłem daje kolejną rybę.
Do końca nie mam już żadnego brania .Mimo że karpie nie były duże, to jakakolwiek ryba na macie o tej porze roku ,bardzo cieszy oko karpiarza. Tym bardziej że nie każdego roku można łowić pod koniec listopada karpie, no chyba żeby próbować z przerębla. Po cichu jeszcze liczę na grudzień,.. mogłem to mniejszymi literami napisać.
Pozdrawiam najbardziej zawziętych karpiarzy, którzy jeszcze się nie poddali.
Dariusz Bużdygan - Karel Nikl Team.