Blog
Moje jesienne podejście
Ilu ludzi na świecie tyle jest opinii. W wędkarstwie, także nie ma złotej zasady. Każdy ma inne doświadczenia i poglądy, by skutecznie łowić. W tym artykule przybliżę, w jaki sposób podchodzę do jesiennego łowienia, by być móc cieszyć się z udanej zasiadki.
Miejsce łowienia
Wczesno jesienne zasiadki, gdy promienie słońca jeszcze dają o sobie znać, a temperatura wody nie spadła zbyt mocno, wtedy większość wód ma jeszcze potencjał na większą aktywność ryb. Bez wątpienia zbiorniki, które mają maksymalnie około 3 metry głębokości mogą nas obdarzyć braniem. Temperatura na dnie jest większa niż na powierzchni, dlatego zawsze trzeba to uwzględnić. Trudniej jest wtedy, gdy temperatura wody jest niska i wynosi nawet około 0 stopni Celsjusza, wtedy na głębokości 2-3 metry temperatura równie szybko zdoła się schłodzić jak na powierzchni. Oczywiście zawsze jest szansa na branie, ale z moich obserwacji jest to trudniejsze. W takich sytuacjach udaję się na głębsze zbiorniki. Jest wiele wód, gdzie głębokość sięga nawet 10 metrów. Są to idealne wody na późno jesienne zasiadki. Zlokalizowanie ryb zawsze jest najważniejszym elementem, który trzeba spełnić, by mieć szanse na branie. Szukanie podwodnych rowów, gdzie karpie mogą się przemieszczać, czy dołków w których przebywają, to klucz do sukcesu. Nie lekceważę także naturalnego pokarmu czy roślinności, gdzie karpie często odwiedzają takie miejsca.
Odrzuć rutynę
Pamiętam jak na jednej z jesiennych zasiadek, gdzie temperatura wody była dosyć niska, około 8 stopni Celsjusza, wszyscy znajomi oddali się rutynie. Mowa tutaj o wspomnianej głębokości, gdzie często sprawdza się, że jesienią łowi się głęboko. Czy zawsze ? Moja odpowiedź brzmi: nie. Otóż na danej wodzie maksymalna głębokość wynosiła 3,5 m więc znajomi postanowili postawić tam swoje zestawy. Ja podobnie jak oni jeden zestaw umieściłem także na tej głębokości. Stanowisko dobrze mi znane, lecz w połowach letnich. To była wtedy moja pierwsza jesienna zasiadka na tej wodzie. Latem miałem dużo ryb z głębokości 1,8 m , położone niedaleko trzcin. Postanowiłem umieścić tam jeden zestaw jesienią. Jak się okazało, cztero dobowa zasiadka dała mi większość ryb z tego miejsca.
Czasem trzeba odrzucić schemat i łowić w miejscach, gdzie inni nie chcą. Widocznie było coś interesującego w tym miejscu, że ryby mimo niskiej temperatury odwiedzały to miejsce, zarówno latem, jak i jesienią.
Przypony i przynęty
Lubię łowić prosto. Moje jesienne przypony nie różnią się dużo od przyponów, które stosuje chociażby latem. Wiosną i jesienią skracam długość włosa, a przypony wykonuje tylko z miękkiej plecionki. Sądzę, że w tych dwóch porach roku, karpie są mniej aktywne, by jak najmniej tracić potrzebnej energii, więc także mniej agresywnie pobierają pokarm.
Przynęty, na które łowię jesienią to najczęściej Kill Krill i Krill Berry. Rozmiar kulki jaki zakładam na włos to często 18 mm, choć do nęcenia staram się używać zróżnicowanej średnicy, od 18 do 24 mm. Zgodnie z obraną strategią, staram się łowić delikatnie. Przypon typu blow back na miękkiej plecionce z pojedynczą kulką nie raz uratował mi zasiadkę.
Do nęcenia używam najczęściej pelletu i kulek proteinowych. Lubię także stosować ziarno konopi. Ilość zależy oczywiście od aktywności ryb. Gdy brania są regularne, wtedy bez problemu 1-2 kg mieszanki kładę na zestaw. Jednak przy pierwszym nęceniu wolę delikatnie, by sprawdzić aktywność ryb. Wtedy pół kilograma w zupełności wystarczy. Wolę ponownie zanęcić po braniu niż wsypać od razu zbyt dużą ilość zanęty.
Często zadawane pytanie jakie słyszę nad wodą to „Na owoc czy śmierdziela”. Mowa oczywiście o przynęcie. Przede wszystkim jakość przynęty, jej lekkostrawność i przyswajalność, szczególnie jesienią gra kluczową rolę. Zarówno Kill Krill, jak i Krill Berry dało mi wiele pięknych ryb. Jeśli wiemy, że jakość kulki jest wysoka, pozostaje czekać na branie. Nie zmieniajmy kulek co 10 godzin, nie tędy droga. Bywa, że łowię na ten sam rodzaj przynęty na dwie wędki, w dwóch innych miejscach. Czasem brania mam tylko z jednego. Wtedy wiem, że miejsce i przynęta zostały wybrane dobrze. W przypadku drugiego zestawu, wiem, że miejsce spowodowało brak brań. Zmiana przynęty nie spowodowała nagłej zmiany sytuacji i regularnych brań.
Mieć czas
Ważnym elementem jesiennych zasiadek jest mieć na nie czas. Jesień to okres, w którym rybę trzeba wyczekać. Oczywiście zawsze warto próbować i udać się nawet na kilku godzinną zasiadkę, ale w okresie jesiennym staram się planować dłuższy pobyt nad wodą. W przypadku łowienia na wodach ogólnodostępnych, staram się wcześniej przygotować łowisko i nęcić je z wyprzedzeniem, by potem spędzić kilka dni nad wodą. W przypadku łowisk komercyjnych, często w okresie jesiennym planuję urlop od pracy. Spędzenie chociażby czterech dni nad wodą, zwiększa nasze szanse na branie. W tym czasie lokalizacja ryby jest bardzo ważna. Odpowiednie miejsce plus czas, to sukces jesiennego połowu.
Podsumowanie
Jesień to piękny okres na zasiadki. Jesienna sceneria robi wrażenie. Mgliste poranki, zapach liści, lasu to rzecz piękna. Gdy jeszcze na naszej macie ląduje ryba to zasiadka pełna sukcesu. W tym okresie ilość brań jest często mniejsza niż latem, ale często łowi się piękne, duże ryby. Przygotowując się na jesienną zasiadkę pamiętajmy o bezpieczeństwie ryb, ale także nas samych. Odpowiednia odzież, śpiwór czy ogrzanie namiotu to temat bardzo ważny, któremu można by poświęcić kolejny artykuł. Jeśli poświęcimy troszkę czasu na jesienne zasiadki, to na pewno obdarzą nas pięknymi rybami i tego każdemu życzę.
Z pozdrowieniami
Paweł Frydrych Carp-World Team