Blog
Pierwszy raz cz.1
Dość długo zastanawiałem się, czy warto odwiedzić tę wodą. Kiedyś nie było czasu, potem zmiany na łowisku nie do końca przypadły mi do gustu. Jednak za namową kolegi z teamu zebrałem się w sobie i odwiedziłem jedno z najbardziej zasobnych w dużą rybę łowisk komercyjnych w Polsce, czyli Gosławice. Dziesiątki telefonów i maili, mnóstwo różnych opinii utwierdziły mnie w przekonaniu, że co wędkarz to inna opinia. Postanowiłem zaufać jednak Przemkowi i przygotować się na „grubo”. Duże kule przynętowe i zanętowe, duże pellety oraz orzech tygrysi. Wszystko to w dużych ilościach. Zobaczymy. Zdaję sobie sprawę, że frycowe trzeba płacić. Najważniejsze to nie zjechać o przysłowiowym kiju.
Po przyjeździe moim oczom ukazał się ogrom wody. Jak na łowisko komercyjne prawie 40 ha wody to sporo.
Stanowisko przygotowane wzorowo. Mnóstwo miejsca na namiot i sprzęt. Dodatkowo przy każdym stanowisku zatoczka na kampery lub przyczepę kempingową. Ja ją wykorzystałem na postawienie samochodu (tu ukłon w stronę opiekunów łowiska – dzięki wielkie). Dzięki temu nie musiałem wszystkiego wypakowywać. Pozostało rozłożyć obozowisko, odnaleźć odpowiednie miejscówki i liczyć na dobre żerowanie ryb.
Na włosie zawisły sprawdzone już przez kolegów przynęty. Kill Krill w wersji 2x21 mm oraz Criticals 21 mm, a na trzecim kiju Criticals Gigantika również w tym samym rozmiarze. Zanęty również dopalone tymi samymi aromatami. Po wywózce pozostało już tylko położyć się spać (dzień zleciał błyskawicznie).
Rano pobudka o wschodzie słońca, aby po pierwsze przy wschodzie słońca i porannej kawie pooglądać wspaniale spławiające się ryby, a po drugie odbyć sesję zdjęciową z dwoma amatorami Kill Krilla.
Piękne ryby, piękny początek. Frycowe mnie ominęło. Każda kolejna rybka to kolejny uśmiech na mojej twarzy, ale o tym w następnym odcinku.
Z karpiowym pozdrowieniem
Tadeusz Kwiatkowski
Carp-World Team