Blog
Sztuka karpiowych wyborów
Sezon karpiowy jest już w pełni i wielu karpiarzy ma już swoje wyniki, niektórzy lepsze inni troszkę gorsze. Praktycznie chyba każdy ma swoje ulubione przynęty, ale ja pragnę zainteresować was i namówić do eksperymentowania. Na rynku można znaleźć wiele ciekawych przynęt w różnych kształtach, smakach i kolorach. Trzeba dać się ponieść wyobraźni mamy tyle różnych możliwości. Nie należy się poddawać stereotypom ponieważ jest tyle kulek i pelletów które można łączyć w niezliczoną ilość kombinacji. Warto zaszaleć bo może się okazać że przynęta o smaku cappuccino albo mandarynki może się okazać o wiele lepsza niż standardowy smak wanilii lub truskawki. Lecz trzeba pamiętać że każda woda jest inna i żeby znaleźć złoty środek trzeba próbować, próbować i jeszcze raz próbować, co nie jest wcale łatwe, gdyż trzeba spędzić sporo czasu nad wodą. Jednak nie tylko smak jest ważny, kształt i wielkość są równie ważne. Kształt wszyscy pewnie znają standardowe okrągłe kulki i dumbellsy oraz pewnie już wielu słyszała już o nowych kwadratowych ,,kulkach" warto się nad tym zastanowić bo używając kulek o nietypowym kształcie możemy złapać nie karpia 5 kg, ale 25kg lub więcej. Co do wielkość to temat specyficzne gdyż część karpiarzy boi się małych przynęt lub zbyt dużych. Może to wynikać z przekonania że na małe kulki biorą tylko małe karpie, otóż to tylko wymysły. Nie ma nic złego w łowieniu na kulki 10 mm a nawet mniejsze, oczywiście nie unikniemy brań małych karpików jednak warto spróbować bo może się to okazać strzałem w dziesiątkę. Karp sam wybiera co chce zjeść, ale stara się unikać podejrzanych rzeczy leżących na dnie a taka małą kuleczka będzie budzić więcej zaufania niż kula 24 mm.
Żeby nie były to tylko puste słowa przedstawi wam jak wyglądała u mnie sytuacja. Eksperymentowanie z karpiowymi przysmakami zacząłem w tamtym roku. Miałem problem, gdyż na zbiorniku gdzie pływały ładne okazy około 15 -20 kg ja łowiłem tylko bączki około 1,5 - 2 kg. Dodam że stosowałem przynęty, które na innych wodach sprawowały się rewelacyjnie jednak na jednym ze zbiorników nie byłem zadowolony z efektu. Postanowiłem coś pokombinować i udało się pierwszy zarzut nowej przynęty i po godzinie branie. Jeszcze przed zarzutem byłem sceptyczny, ale zaryzykowałem. I powiem że opłaciło się 2 kuleczki 6 mm o smaku halibut-miód przyniosły mi karpia 4 kg. Następne zasiadki i coraz to bardziej wymyśle przynęty spowodowały że coraz większe karpie lądowały na mojej macie, fakt że część kombinacji nie sprawdziła się na jednej wodzie, ale na następnej okazała się kilerem. Polubiłem bardzo eksperymentowanie z przysmakami naszych miśków i gdy tylko znajdę coś ciekawego to od razu zaczynam testy.
Mam nadzieje że nie zanudziłem was i że udało mi się zainteresować was żeby puścić wodze fantazji i spróbować czegoś nowego. Takie eksperymentowanie jest naprawdę ciekamy doświadczenie i może nam przynieść wiele informacji odnośnie przynęt oraz danej wody. Powie jeszcze że sam ma zaplanowaną zasiadkę, a w mojej torbie czekają świeżutkie jeszcze nieotwierane przynęty. Zachęcam wszystkich jeszcze raz, połamania kija i samych grubasków na macie. :)
Pozdrawiam