Blog
Zima na Szmaragdowym Stawie
Na kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia sprawdzając długoterminową prognozę pogody, zauważyłem, że po świętach czeka nas ciepły weekend. Wpadłem więc na pomysł, aby wykorzystać ten czas na kilkugodzinną, niedzielną zasiadkę.
Pomyślałem, że to świetna okazja, aby odetchnąć po kilkudniowym świątecznym obżarstwie. Już sama myśl i możliwość wędkowania tak późną porą bardzo mnie nakręciła, więc pierwsza rzecz to poszukiwanie zbiornika w jak najbliższej okolicy. Z tym nie było większego problemu, bo wybór szybko padł na Szmaragdowy Staw, czyli łowisko oddalone o 60 kilometrów od domu, zarządzane przez Polską Federację Wędkarstwa Karpiowego.
Już w trakcie minionego sezonu planowałem tam kilka zasiadek, ale z przyczyn niezależnych ode mnie, nie udało się nawet dotrzeć nad ten przepiękny akwen.
Niestety, zerkanie na prognozy zbliżającego się terminu wyjazdu zaczęły mnie martwić, ponieważ ta niedziela z dnia na dzień stawała się coraz chłodniejsza… Pogodynka dzień przed wyjazdem pokazała, że temperatura spadnie do kilku stopni poniżej zera, a dokładnie do minus ośmiu. Temperatura zniechęciła trochę do wyjazdu, ale jednak ciekawość i karpiowy duch kazał jechać i spróbować dając odrobinę nadziei na choćby jedno piknięcie sygnalizatora.
W sobotę po południu kolega, z którym mieliśmy spędzić te kilka godzin nad wodą wycofał się, więc szybki sms do sąsiada, z którym przy piwku w ogrodzie pod koniec sezonu rozmawialiśmy o karpiach. Z zaciekawieniem i błyskiem w oku słuchał moich opowieści karpiowych. Mimo chłodu nakręcony na wyjazd, zgodził się.
W niedziele na łowisku byliśmy o godzinie siódmej. Podjechaliśmy samochodem pod sam brzeg stanowiska numer 3. Od brzegu zbiornik zaczął atakować lód, który sięgał już około 2 metrów, kierując się w głąb środka. Zdjęcia Szmaragdowego Stawu nie odzwierciedlają atmosfery, jaką zastałem nad wodą. Ten klimat musimy poczuć na własnej skórze. Już samo zadbanie o bezpieczeństwo gości przebywających nad wodą robi wrażenie, dzięki wysokiemu ogrodzeniu możemy czuć się bardzo bezpiecznie.
Także na plus zasługuje fakt, że na większość stanowisk możemy dojechać samochodem. Twarde i praktycznie równe dno, nie wymaga używania sond oraz środków pływających, z powodzeniem możemy łowić z brzegu przy użyciu materiałów PVA. Nad zbiornikiem czuć tę dbałość i dobrą rękę PFWK, a dowiedziałem się, że szykowane są kolejne udogodnienia dla karpiarzy na kolejny sezon. Z czystym sumieniem polecam odwiedzanie łowiska, nawet z rodzinami, ponieważ duże stanowiska umożliwiają rozstawienie nawet kilku namiotów.
Wracając do naszej zasiadki — ja zająłem się „szybkim” montażem zestawów, kolega Mariusz za pomocą młotka wbił podpórki i z moją delikatną pomocą zainstalował buzzbary z sygnalizatorami. Niestety trochę czasu poświęciłem na montowanie zestawów na trzech wędziskach. Temperatura i wiejący bardzo mroźny wiatr skutecznie to uniemożliwiał, więc jedno wędzisko, jeden zestaw do wody i szybko do samochodu ogrzać ręce. Tuż po godzinie ósmej wszystkie trzy zestawy powędrowały do wody. Każdy z małym woreczkiem PVA, gdzie znajdował się pokruszony oraz cały 10 mm pellet o smaku kryla, a także pokruszone kulki. Całość delikatnie zalana przyprawionym krylem. Na włosach również typowe na tę porę roku śmierdziuchy.
Po przyjeździe zauważyliśmy jeszcze większych od nas „wariatów”, w pozytywnym znaczeniu tego słowa siedzących w namiotach, jak się okazało już od soboty. Chłopaki o godzinie dziesiątej mieli jedno branie i to daje do myślenia. Tym bardziej, że tydzień wcześniej przez weekend przy temperaturze wody mierzącej 2,5 stopnia Celsjusza złowili kilka ładnych ryb. Świadczy to o tym, że karpie z powodzeniem możemy łowić poniżej ogólnie przyjętej temperatury ośmiu stopni.
Niestety my nie doczekaliśmy się ani jednego piknięcia sygnalizatora, ale aktywnie spędziliśmy czas, siedząc w rozgrzanym samochodzie. Kolega Mariusz zafascynowany karpiowaniem nadal słuchał opowieści, pytał z dociekliwością o każdy szczegół związany z połowem karpi. Oglądaliśmy filmy karpiowe i szukaliśmy sprzętu odpowiedniego na początek przygody z wędkarstwem karpiowym. Także koledzy nasze zacne grono się ciągle powiększa. Na koniec Mariusz wyznał, że mimo braku ryby bardzo cieszy się z pobytu nad wodą. Czyli jak większość z nas czasami wracając o kiju do domu, wraca zadowolonych. Bo karpiowanie to nie tylko karpie, ale również obcowanie z piękną przyrodą, nie ważne o jakiej porze roku.
Mariusz Majerski
Mariusz Majerski
Blogi tego użytkownika
Łowne przypony - Przypon 360 Rig - Wojciech Jedliński
2022-04-10
Łowne przypony - Slip D - Rig w otulinie - Wojciech Jedliński
2022-03-19
D Rig na miękko - Wojciech Jedliński
2022-03-02
"Blow back rig" Wojciech Jedliński Łowne przypony
2022-02-16
Przypon standardowy węzeł bez węzła Wojciech Jedliński
2022-02-02
Czy karpie widzą?
2021-03-11
Oznacz odległość i łów dokładnie!
2021-03-05
Gdzie szukać karpi wczesną wiosną?
2021-03-01