Aktualność
2x 20+ Bogdana Gackowskiego
Ponownie Bogdan Gackowski podczas jednej zasiadki dwukrotnie przekroczył magiczne 20 kg. Tym razem były to ryby...
Jezioro położone jest w pięknej scenerii dookoła las, a przede wszystkim czysta woda i piękne waleczne karpie, niektóre z nich przekraczają masę 20 kg i są bardzo waleczne. Dużym atutem tej wody jest to, że zestawy kładziemy w odległości około 30 do 40 metrów od brzegu na głębokości 6 do 11 metrów. Ci którzy nie lubią dalekich wywózek z pewnością będą z tego zbiornika zadowoleni, a mowa tu o jeziorze Miłoszewskim. Rezerwację zaplanowałem już dużo wcześniej i wreszcie jestem na miejscu, pogoda nie rozpieszcza cały czas padał deszcz, lecz dobrze, że zabrałem ze sobą dwa duże parasole. Pod jednym schowałem część bagaży a pod drugim rozkładałem stojak wędki i robiłem zestawy. Zestawy wywoziłem łódką zdalnie sterowaną i mogłem czekać na upragniony odjazd. Minęła noc i dzień, a ja bez „pika". Z tego co wcześniej zauważyłem będąc na tym jeziorze ogromne znaczenie ma kierunek wiatru. Gdy wieje w twarz to będą strzały. Niestety tym razem nie było mi dane trafić na taki kierunek wiatru. Cała doba bez brania. Mija kolejna doba i również bez brania. Zaczynam zastanawiać się powoli czemu sygnalizatory nie chcą zagrać tej upragnionej melodii. Wieczorem ponownie zmieniam zestawy i czekam. O godzinie 3 w nocy dwa pojedyncze piki, podnoszę głowę i czekam na kolejne jednak na tych dwóch się skończyło. Nad ranem cisza, powoli robi się nerwowo, mijają trzy doby, a ja nadal bez ryby. Rozmawiam z kolegą i słyszę zbawienną wiadomość - ma zacząć wiać w mój brzeg. Zmiana zestawów i pełen optymizmu czekałem na upragniony odjazd karpia. Dodam tylko,że od czasu kiedy się rozłożyłem trzecią dobę pada dzień i noc z bardzo małymi przerwami. Praktycznie cały ten okres razem z psem przeleżeliśmy pod „brolką". Już nawet mojej Daisy ta aura zaczynała się nie podobać, ale cóż trzeba było walczyć..
Godzina 2 w nocy budzi mnie pisk centralki...w końcu jest karpiowy odjazd. Zakładam przeciw deszczową kurtkę i już po chwili jestem w pontonie, zaczyna się zabawa, ponieważ po 20 minutach karp ląduje w podbieraku, ważenie i jest piętnastka. Uwierzcie mi po tak długiej ciszy gdy w końcu jest upragniona ryba serce szybciej bije. Po trzech dobach ciszy w końcu jest pierwszy okaz! Tym razem wiatr był w kierunku mojego stanowiska, co przyniosło pożądany efekt. Próbowałem zasnąć, śniła mi się piękna ryba, błogi sen przerywa mi ponownie pisk centralki. Było już widno i o dziwo nie padało. Rybę holowałem z pontonu czułem, że to będzie dłuższa walka, ryba najpierw powędrowała na znaczną odległość od mojego stanowiska i postanowiła murować do dna. Hol ryby był bardzo emocjonujący i po 50 minutach karp był już mój. Jeszcze tylko ważenie i ogromna radość, tak to mój wyśniony golas 23.8 kg! Jestem drugi raz na tej wodzie i znów woda obdarowała mnie rybą 20+! Emocje nie zdążyły dobrze jeszcze opaść, a tu znów następna niespodzianka następny koń 20+. Tym razem waga wskazała 20.4 kg! W ciągu tej pięciodniowej wyprawy udało mi się jeszcze złapać dwie piękne ryby karpie 19kg i 18.2 kg. Cóż dni coraz chłodniejsze "łamcie wędki koledzy"!