Aktualność
Brutalna rzeczywistość
Otrzymaliśmy od jednego z użytkowników straszną informację na temat jednego z łowisk w województwie dolnośląskim.
"Od kilku tygodni na znanym portalu ogłoszeniowym widnieje oferta pewnego z łowisk, jak można przeczytać atrakcyjna.
Na zdjęciach, widzimy przepiękny akwen, z bujno porośniętą trzciną, dookoła opleciony lasem. Łowisko z dzikim charakterem. Marzenie...
Powierzchnia stosunkowo duża, bo prawie 10 hektarów. Po telefonie do właściciela dowiadujemy się, że pływają tam prawdziwe perełki, amury do 9 kg i karpie do 17 kg. Cudownie... Dosłownie bajecznie... do momentu przyjazdu na łowisko.
Sielski krajobraz zamienia się w istny horror w którym dźwięk sygnalizatorów przeplata się z chlupotem wyciąganych wnętrzności z karpi i amurów oraz innych ryb. Nie ważne czy ważą dwa kilogramy, czy 17. Wszystkie, które tylko trafią na mate. Mate? Tak na mate, bo ten proceder uprawiają nie tylko zwykli mięsiaże, ale także "karpiarze" - czyt. pseudo karpiarze.. Widok tragiczny, niestety prawdziwy.
Dlaczego właściciel mając taki skarb, na to pozwala? Nikt nie wie i nie rozumie. Jak widać w ogłoszeniu nie dla zysku. Jak „KARPIARZ” może z premedytacją i uśmiechem na ustach zabić okaz, który do swoich rozmiarów dorastał kilkanaście lat?"
Przyp. red.
Przeglądając internet w celu zdobycia większej ilości informacji, natrafiliśmy na kolejny portal ogłoszeniowy - i co zobaczyliśmy?
Łowisko (staw) o którym mowa oraz działka z lasem otaczającym wodę, została wystawiona do sprzedaży za kwotę ponad 4 mln zł!
Tak więc wiadome jest, że właściciel robi to dla osiągnięcia korzyści materialnej. Pytanie dlaczego w tak drastyczny sposób?
Czy nie lepiej byłoby ryby sprzedać żywe na inne łowisko?
Niestety cały czas pozostaje temat "karpiarzy" dokonujących rzezi na łowisku...