Aktualność
Czeska przygoda Adriana Zgórskiego
W mijającym sezonie Adrian wraz z kolegą wybrali się na „czeskie karpie”, a właściwie „kapry”. Adrian jak sam przyznał podczas pierwszej, ubiegłorocznej zasiadki miał świetne efekty. Co tym razem przyniosła mu czeska woda?
W artykule przeczytacie relację z
- pouczającej,
- czasem niebezpiecznej,
- ale zawsze podyktowanej pasją karpiarstwa zasiadki na czeskim zbiorniku.
„Często słyszymy po co jechać za granicę, mało tutaj wód?” No właśnie po co? Jakie jest Wasze zdanie?
Fragment artykułu:
Przygoda- to właśnie ciągnie mnie nad wodę za każdym razem. Są to chęć poznania i doświadczenia czegoś nowego. Właśnie dlatego przynajmniej raz w roku wybieram się poza terytorium naszego kraju i próbuję tam swoich karpiowych sił. Od dwóch lat na stałe w swój kalendarz wpisuję hasło: „czeskie kapry”. Zbiornik, nad który uczęszczam, to przepięknie położona, głęboka żwirownia. Możliwość budzenia się o poranku i podziwiania pięknego górzystego krajobrazu znad brzegu wody, w której się łowi, to niebywałe przeżycie. Do tego, bytujące w głębinach naprawdę pokaźnych rozmiarów karpie, sprawiają, że można się w tym miejscu zakochać. Po zeszłorocznym wypadzie nie mogłem doczekać się dokonania kolejnej rezerwacji. Woda przywitała mnie bardzo łaskawie, wypłacając mi i mojemu koledze przeszło 40 sztuk karpi o średniej wadze 14 kg. Nie ma więc w tym nic dziwnego, że czekałem na wyjazd i możliwość odwiedzenie tego miejsca z wielkim utęsknieniem. Wcześniejsze przygotowania były bardzo skrupulatne i ukierunkowane. Po zeszłorocznym doświadczeniu byłem przygotowany na „grube sypanie”.
Jesteście ciekawi całego artykułu Adriana? Zapraszamy do najnowszego numeru magazynu Świat Karpia 6/2017, który już wkrótce będzie dostępny w sklepach. Kupicie go również w naszym e-sklepie - TUTAJ