Aktualność
Czeska przygoda Invadera
Przeczytajcie relację ekipy Invadera z tegorocznego World Carp Classic, która kończy się twierdzeniem "Warto przeżyć tę przygodę, ale płacąc słono, tylko raz."
"Humorów nie poprawiał nam fakt, że na wspomnianym wcześniej wale odbywały się pielgrzymki spragnionych rozrywek tubylców. Pieszo, na rowerach, z wózkami, od koloru do wyboru. Równocześnie na naszym stanowisku z boku miała miejsce rzecz niebywała, czyli praktycznie przez cały czas zawodów mieliśmy towarzystwo tubylców łowiących rekreacyjnie. W naszym łowisku, na naszym stanowisku!… plus ludzi zażywających kąpieli. Również w naszym łowisku.
Interwencje u marshalli i organizatorów spełzały na niczym. Brak im było mocy wykonawczej, żeby wyprosić niechcianych gości, a obiecana przez organizatorów czeska policja, mająca pojawić się 2 h po naszym zgłoszeniu, nie zjawiła się nigdy. Nawet prośby o wywieszenie karteczki po czesku na szlabanie z informacją, że trwają tutaj zawody nie przyniosły pozytywnego rezultatu" CAŁOŚĆ ARTYKUŁU PRZECZYTACIE - TUTAJ