Rodzinne wędkowanie- to jest to. Wielu z nas wędkarskiego bakcyla złapało od ojców, dziadków czy starszego rodzeństwa. Damian już od najmłodszych lat uczy syna karpiowych trików.

Szybka decyzja z synem i lądujemy na dzikiej wodzie. Mamy do dyspozycji tylko kilkanaście godzin musimy to w 100% wykorzystać. Całą noc cisza, kilka minut po szóstej rano oczekiwane piiiiiii. Rybka waleczna zrobiła kilka ładny odjazdów, wpłynęła następnie w krzaki, ale obyło się bez wypływania pontonem. Kilka fotek i karpik wraca do wody. Zmiana przynęty i ponowna wywózka.Po niespełna godzinie kolejne branie, tym razem leszcz który spiął się przy samym brzegu.