Aktualność
Gdy nie biorą - Świat Karpia 2/2016
Pewnie wielu z Was przeżyło nad wodą sytuację, gdy karpie, które zawsze chętnie jadły to, co im serwowaliście, nagle i z niewyjaśnionych przyczyn przestawały współpracować. W takich sytuacjach często stwierdzamy, że to wina przynęt czy zanęt. Postaram się udowodnić, że to błędna ocena i bardzo krzywdząca dla producentów przynęt. Przedstawię pewne fakty, które pozwolą wam spojrzeć na ten problem w odmienny sposób.
Skąd nagły zanik brań? Ryby przecież jeszcze tydzień temu świetnie pobierały ten pokarm. Może się też okazać, że karpie, które przez 2 lata jadły nasze przynęty, nagle przestają to robić. Pierwsze, co przychodzi do głowy osobie niedoświadczonej i nieznającej do końca tematu, to zrzucenie winy na producenta przynęty. To on z pewnością zrobił coś źle, zmienił skład czy - jak wielu z Was sądzi – „poszedł w ilość, a nie jakość”. To mylna opinia, nie mówiąc już o jej szkodliwości dla polskich firm, które naprawdę utrzymują znakomitą jakość. Wiele razy zdarzało mi się zauważyć, że jeśli ktoś trafił w gust karpi i zaczął systematycznie łowić, większość osób, która to zauważyła, robiła to samo. Każdy naśladował taktykę, nęcenie i rodzaj przynęt. Rozumiem, że wszyscy chcemy być skuteczni, ale jednocześnie to my właśnie powodujemy nagłe zaniki brań. Ma to szczególne znaczenie w przypadku zbiorników, na których presja wędkarska jest duża. Można śmiało powiedzieć, że chodzi tu głównie o zbiorniki komercyjne, bo właśnie tam to zjawisko najłatwiej zaobserwować. Warto poświęcić chwilę na refleksję i zastanowić się, czy nie było tak, że ryby nagle zaczęły omijać nęcone miejscówki? Brały tylko z małych i punktowo nęconych miejscówek? Czy kulka, która była killerem dla połowy łowiska, nagle przestała dawać brania? Te wszystkie fakty można połączyć i spojrzeć na nie obiektywnie. Chodzi tu nie tylko o to, co robimy źle. Zwróćmy uwagę na to, że ryby zapamiętują pewne sytuacje i potrafią je instynktownie kojarzyć z zagrożeniem...