Aktualność
Lago di Smartinsko - Andrzej Pluta
To miał być niezapomniany wyjazd, z pewnością do takich należał, więc zapamiętam go na bardzo długo!
Ale po kolei - najpierw rezerwacja stanowiska nad włoskim Lago di Pusiano, której musieliśmy dokonać rok wcześniej, bo w marcu 2015 roku. Krótka rozmowa z Marcinem Mrowińskim i decyzja zapadła, że 10 kwietnia 2016 spotykamy się we Włoszech. Jednak zanim to nastąpiło, musiałem pojechać do Chorwacji, na zawody, które odbywały się nad łowiskiem Zajarki.
DUXON AND FRIENDS Croatia 2016 - zawody, w których osobiście nie brałem udziału, ponieważ zainteresowanie było tak duże, że wszystkie miejsca sprzedały się dosłownie w jeden dzień, a gdy już się spostrzegłem, dla mnie ich zabrakło. Pomyślałem sobie wtedy, że to nie pierwszy i nie ostatni raz jak miałem okazję łowić na Zajarkach, więc skupiłem się na wyjeździe do Włoch. Spakowałem do swojego kampera cały sprzęt, który będzie mi potrzebny na typową dużą zaporówkę, między innymi ponton, silnik, echosonda i kije do wywózki.
Już w piątek podczas zawodów na Zajarkach otrzymuję pierwszy telefon od Marcina, który razem ze swoim kolegą docierają nad zbiornik Pusiano. Usłyszałem tylko w słuchawce - Andrzej! Woda jest mega, a widoki zapierają dech w piersiach. Pomyślałem sobie - przecież ten chłopak był nad wieloma wodami i nigdy nie słyszałem w jego głosie takiej ekscytacji. Co to musi być za woda? Właśnie ta myśl, nie dała mi spokojnie spać i dwie ostatnie noce na Zajarkach stały się prawdziwym utrapieniem, ponieważ ja myślami byłem już we Włoszech.
W końcu nadszedł upragniony dzień, czyli koniec zawodów - puchary rozdane! Zawody, których byłem organizatorem już po raz drugi przejdą do historii - świetni ludzie i atmosfera, jeszcze raz dziękuje wszystkim zawodnikom i zaangażowanym w pomoc!
Po zawodach! Czas ruszać razem z moją żoną Malwiną oraz przyjacielem Krzysztofem Lewandowskim do Włoch! Ponad 600 kilometrów przed nami. W trakcie podróży dostaje telefon od Adriana Śmigla, który dojechał już na miejsce. Właśnie tam byliśmy umówieni, ponieważ nad tym przepięknym zbiornikiem mamy kręcić kolejny film na DVD, który będziecie mogli zobaczyć w lipcowym wydaniu Świata Karpia. Od Adriana usłyszałem słowa, których się nie spodziewałem - mianowicie jest problem z dojazdem na zarezerwowane stanowisko. Faktycznie, po dotarciu na miejsce dowiaduje się, że Włosi postawili szlabany we wszystkich miejscach, którymi można się było dostać na stanowiska. Był całkowity zakaz poruszania się wokół zbiornika, ten zakaz obowiązuje od tego roku.
Jak już wcześniej wspomniałem, na tę wyprawę wybraliśmy się kamperem, a Adrian cały swój sprzęt również miał w samochodzie. Od szlabanu do naszego stanowiska było około 150 m, jednak przed nim nie wolno było się zatrzymywać. Jedyne rozwiązanie to zostawienie samochodów na parkingu po drugiej stronie jeziora i przeprawa barką. Ta opcja nie wchodziła jednak w grę, po prostu nie byliśmy na to przygotowani. Totalne załamanie, zszargane nerwy - tyle kilometrów przejechaliśmy i co?
Spędzamy noc w okolicach jeziora, rano jeszcze kombinujemy jak tu zrobić, aby jednak ktoś otworzył nam ten szlaban, jednak Włosi są nieugięci i sztywno trzymają się przepisów. Szukamy więc szybkiej alternatywy, wykonuje kilka telefonów do przyjaciół z miejsc, gdzie możemy łowić z wywózki, ponieważ jesteśmy przygotowani właśnie do takiego łowienia. Wybór pada na Smartinsko Jezioro w Słowenii.
Zbiornik, który mieliście okazję już trochę poznać, ponieważ na nim firma Duxon będzie organizatorem kolejnych zawodów, które odbędą się w październiku. Nadarza się więc świetna okazja na przetestowanie wody, aby z wynikami i poradami podzielić się z zawodnikami, którzy będą chcieli przyjechać na nasze zawody.
Marcin zostaje we Włoszech, my po krótkich zakupach w miejscowych supermarketach, udajemy się do Słowenii.
W późnych godzinach wieczornych docieramy na miejsce, czeka już na nas nasz przyjaciel Tadej - miejscowy chłopak, który należy do Teamu Misel Zazdravec.
Zmęczeni po ciężkiej podróży idziemy spać, ponieważ dzisiejszej nocy nie będziemy łowić. Rano przywitała nas prawdziwa wiosna, a to za sprawą temperatury, która wynosiła ponad 25 stopni, ponadto piękne widoki i totalna cisza. Prawdziwa bajka! Szczerze mówiąc, nad tak pięknym jeziorem jeszcze nigdy karpi nie łowiłem.
Wykupujemy licencje w Rybaczówce, która dodam, nie jest tania - 30 euro; za dwie wędki na dobę. Przypominam, że jest to państwowa woda! Licencje wykupione, pora się rozpakować, nadmuchać ponton i zacząć sondowanie.
O tym jednak co działo się dalej, będziecie mogli zobaczyć na DVD - dodatku do lipcowego wydania czasopisma Świat Karpia.
A już teraz zapraszam Was do galerii naszych zdjęć, które odkrywają kilka tajemnic filmu i jeziora. Jednocześnie zapraszam Was na zawody w październiku, które odbędą się nad tą urokliwą wodą w Słowenii - www.worldcarptournament.eu
autor: Andrzej Pluta