Aktualność
Walcz do końca - Paweł Kokoszka
Wędkarstwo uczy cierpliwości i często daje nam srogie lekcje. Jednak jak dowodzi Paweł warto walczyć do końca i nie poddawać się. Czasem rekordowa ryba potrafi wziąć w najmniej spodziewanym momencie.
Pewnie wielu z Was kończąc nieudaną zasiadkę traci nadzieję na spotkanie z „pożegnalnym” karpiem. Gdy w ostatniej chwili mając na stanowisku już tylko przysłowiowe wędki i podbierak następuje branie. W tym momencie każda, nawet mała ryba potrafi dostarczyć wiele emocji. O podobnych sytuacjach i o tym aby walczyć do końca napisał Paweł w swoim najnowszym artykule.
Jesteście ciekawi całego artykułu Pawła? Zapraszamy do najnowszego numeru e- magazynu Świat Karpia 1/2018, który jest dostępny w naszej aplikacji WYDAWNICTWO AS PRO MEDIA. TUTAJ
Czytnik internetowy - >>> TUTAJ<<<
Aplikacja Android - >>> TUTAJ<<<
Aplikacja iOS - >>> TUTAJ <<<
Każdy z nas, karpiarzy, ma swe cele i marzenia, które są w pewnym stopniu wyznacznikiem wyboru wód, w których będziemy łowić. Jednym z moich największych marzeń był wyjazd nad sławne jezioro Lac de Curton Rainbow. Zaczynając swą przygodę z karpiarstwem, będąc dzieckiem, z zachwytem oglądałem urokliwe zdjęcia tego zbiornika, nie wspominając o ogromnych karpiach, niczym prehistorycznych, które są celem karpiarzy z całego świata. Daleka lokalizacja oraz wręcz zerowe szanse zdobycia rezerwacji od Pascala szybko wybiły mi z głowy marzenie, aby tam pojechać, lecz ciągle - w głębokiej podświadomości - mówiłem sobie, że kiedyś na pewno tam pojadę. Pewnego dnia zadzwonił do mnie Maciej z rewelacyjną informacją. Zadał mi pytanie, czy jedziemy na Rainbow. Nie mogłem w to uwierzyć, stwierdziłem, że szczęściu trzeba pomóc i muszę tam pojechać! Szybkie pakowanie na tzw. wariackich papierach i w drogę! Podróż dała nam się mocno we znaki. Jest to spora odległość, lecz czego się nie robi dla osiągnięcia swego celu. Szybko rozeznaliśmy się na wodzie, poszukaliśmy miejscówek i mogliśmy cieszyć się z dwutygodniowego pobytu w tzw. „mekce karpiarzy”. Robiliśmy wszystko tak, jak nam podpowiedzieli znajomi, lecz po kilku dniach bez żadnych brań stwierdziłem, że trzeba zrobić coś, co będzie się zupełnie różniło od tego, co wszyscy tutaj robią. Postawiłem jeden zestaw na mikro pop-up z ziarnem, kolejny na grubą przynętę dwa razy 24 mm, resztę zestawów również zmieniłem, i tak powoli zacząłem odnosić sukcesy.