Blog
Amur 21 kg
Każdy z nas na pewno snuje sobie jakieś plany, marzenia wędkarskie które gdzieś tam w głowie nam się plączą dniami i nocami ... Ja poprzeczkę na ten sezon postawiłem sobie dość wysoko bo zaplanowałem przechytrzyć amura powyżej 20kg... :) Czasu tak naprawdę było nie za wiele gdyż późna wiosna przesunęła nam trochę wszystko a wiedziałem też, że czerwiec na wodzie którą wybrałem bywa już okresem "wakacyjnym" i wszechobecny hałas powoduje, że o brania jest dużo ciężej...
Po ostatnim wypadzie z zaliczonym ładnym amurem na macie udało mi się wygospodarować trochę czasu na kolejny wyjazd. Nad wodę przyjeżdżam po południu, pospiesznie rozbijając w pierwszej kolejności namiot, gdyż w oddali słychać odgłosy chodzącej po okolicy burzy. Przed godziną 18stą mam zestawy umieszczone już w miejscówkach. Na lewym kiju bezapelacyjnie pozostawiam 15mm popka strawberry, który ostatnio przyniósł mi pięknego amura na macie. Na prawym kiju natomiast następuje zmiana, z myślą o pojedyńczych karpiach które również zamieszkują tą wodę decyduje się na krytycznie zbalansowaną przynętę w postaci okrojonej kulki 18mm monstercrabstarwberry z podpiętym popkiem 12mm cocotwist. Tym razem zwiększam też dawkę zanęty, gdyż inspekcja kamerą pokazuje mi totalnie ogołoconą miejscówkę. Do wody idzie podobna porcja ok. 8kg ziaren ale zwiększam ilość kulek do ok 2kg na zestaw, bez zmian podając 18 mm monstercrabstarwberry.
Spać kładę się koło 23ciej z nadzieją porannej pobudki bo o tej porze zeszłej zasiadki było branie. Jednak sen nie trwa za długo, bo tuż po północy na wysokie obroty wpada niebieski sygalizator, czyli prawy kij ze zbalansowaną przynętą. Zanim wygramalam się z namiotu i dobiegam do wędek mija dobre 20 parę sekund. Ryba bezlitośnie wykorzystuje ten czas i jedzie całą siłą na otwartą wodę. Na wędce od razy czuje, że nie jest to amur, bo idzie powoli, bez zrywów - stopniowo zdobywając głębsze partie wody. W głowie przelatuje pierwszy karp zasiadki i tak się faktycznie okazuje, piękny nie kuty golasek ląduje na mojej macie a ja jestem szczęśliwy bo jest to pierwszy mój karp sezonu :)
Dalsza noc mija spokojnie, podobnie jak ranek. Myślę, sobie ocho - standardowa pora zawiodła no to trzeba czekać do jutra ... Jakież było moje zdziwienie jak przed godziną 10tą mam potężny odjazd z lewej strony z której na ostatniej zasiadce przytuliłem amura :) Ryba po braniu tym razem idzie wzdłuż grążela ewidentnie szukając w nim możliwości swojej wygranej. Tak się jednak nie staje, amur ląduje w moim podbieraku a drugie już branie otwiera z optymizmem moją zasiadkę :) Zestaw wynoszę dość szybko, gdyż mam przygotowaną zanętę wiec pozostaje tylko zmiana kulki i uzbrojenie zestawu w pva. Jakież jest moje zdziwienie kiedy nieco po 12stej w południe, czerwony RX wyje w identyczny sposób co ostatnio :) Ryba znów upatruje sobie próbę odchaczenia się wśród grążela, chodzi głębiej i mocno dogina moje 3.5lb :) Po około 15 minutowym holu udaje mi się podebrać wielkiego azjatyckiego bandytę, którego waga ... no właśnie ... ociera się o tegoroczny cel i zatrzymuje się na 19,5kg :) Myślę sobie widocznie tak musiało być, cieszę się bardzo z tego co mam bo to piękny wynik :)
Przez kolejny dwie doby nic się nie dzieje. Na dzień wyjazdu nastawiam na 6 rano zegarek z pobudką, żeby wcześniej zjeść śniadanie i zacząć pakowanie całego majdanu. Chwile kręcę się koło namiotu, zaparzam sobie herbatę do śniadania i nagle ponownie zaczyna wyć lewy kij z którego miałem wszystkie poprzednie 3 amury :) Po zacięciu czuje potężną siłę, która pruje na hamulcu ok 50m na środek wody. Przez blisko 10 min nic nie udaje mi się zrobić, ryba środkiem ciąga mnie raz w jedną raz w drugą stronę, robiąc co jakiś czas zrywy i uzyskując kolejne metry przewagi... Na szczęście po ok 10 min słabnie i udaje mi się stopniowo dopompować ją do podbieraka. Oczom moim ukazuje się olbrzymie cielsko i już wiem, że ten bojownik jest tą rybą która zrealizuje mój amurowy plan na sezon 2018 ! Waga ryby zatrzymuje się na 21kg a mi w głowie przelatuje tylko jedno - udało się !!!
Zasiadkę kończę ze średnią +17kg na 4 ryby wyjazdu. Tak jak poprzednim razem skuteczny okazał się 15mm popek strawberry który "zamieszał" w głowie tutejszym azjatom a zmieniona taktyka łapania na drugim zestawie na krytycznie zbalansowaną przynęte monstercrabstarwberry 18mm z podpiętym 12mm popkiem cocotwist przyniosła mi pięknego golaska na macie :) !
Pozdrawiam Marek !