Blog
Ciąg dalszy późnojesiennych karpii...
Tym razem tydzień w pracy dłużył się niemiłosiernie. W głowie miałem poprzedni weekend i ryby, które udało mi się wyholować. Nie mogłem się doczekać kolejnego weekendu, aby zrobić powtórkę z rozrywki. Niestety, około wtorku przyszło ocieplenie, temperatura powietrza w dzień wzrosła do 10 stopni i w nocy też utrzymywał się niewielki plus. Nie o to mi chodziło. Wolałbym, żeby temperatura dalej oscylowała w okolicy 4 stopni w dzień i minusie w nocy.
W końcu doczekałem się piątku. Pozostało jeszcze 8 godzin w pracy, powrót do domu, szybkie pakowanie i „strzała” nad wodę. Wcześniej, ok. godziny 12 nad wodą zjawił się kolega Jacek, który siedział ze mną na stanowisku. Szybki telefon, aby wybadać sytuację nad wodą. Krótka rozmowa nie wróżyła niczego dobrego. Po godzinie 17 zjawiam się na łowisku. Rozbijam namiot, rozstawiam cygneta i układam na nim 3 soniki. Szybki łyk „rozgrzewacza” od Jacka i jestem gotowy, aby wywieźć zestawy. Używam haka Gladiator rozmiar 6, na włos zakładam Devill Krill 2x15mm, który w zeszłym tygodniu dał mi parę odjazdów. Na drugim kiju ląduje KillKrill , również 2x15mm. Ostatni zestaw to Extasy i po chwili wszystkie 3 zestawy lądują w wyznaczonych przeze mnie miejscach. Wieczór nad wodą spędzamy z Jackiem przy „rogrzewaczu” i rozmowach o mijającym sezonie. Niestety, noc i sobota mijają bez „pika”. Sprawdzają się moje przeczucia, że ostatni wypad w tym roku może zakończyć sie bez ryby...Jedyne, co rekompensuje brak brań to kolory na niebie podczas zachodu słońca.
Po krótkiej analizie podejmuję decyzję o zmianie taktyki. Na pierwszym kiju ląduje pojedyncza kulka Devill Krill w rozmiarze 15, na przypon zakładam siateczkę PVA, w której znajduje się Stick Mix Secret Spice. Zestaw wrzucam do łódki, dokładam jeszcze 3 kulki Devilla i pół garści drobnego peletu. No to fru, w wyznaczone miejsce. Pozostałe zestawy zostają bez zmian, a ja spokojnie mogę schować się w śpiworze. Ok. godziny 3 nad ranem budzi mnie centralka w namiocie. Wyskakuję ze śpiwora i wybiegam do brania widząc „roladę” bardziej charakterystyczną dla sezonu letniego, a nie zimowego. Hol do ostatniej chwili dostarcza mi wiele emocji, gdyż do końca nie wiem, z jakim przeciwnikiem mam do czynienia. Pod brzegiem ciśnienie jeszcze wzrasta, ryba nie bardzo chce ze mną współpracować. Po krótkiej chwili rybę pewnie podbiera Jacek. Emocje powoli opadają, rybę szacuję na ok. 15kg. Wkładam rybę do worka i zmarznięty przenikliwym wiatrem z powrotem wskakuję do śpiwora. Pobudka o 7.30, poranna kawa z Jackiem otwiera mi oczy i jestem gotowy do ważenia nocnej zdobyczy. Moje nocne szacowanie wagi ryby nie potwierdziło się. Jestem miło zaskoczony, gdy wskazówka wagi pokazuje 16.600. Uśmiechając się w duchu mogę spokojnie zakończyć sezon 2015.
Z pozdrowieniami
Tomasz Kocjan – Carp World Team