Blog
Czas na nowy sezon
Jak wiadomo zima to czas gdy większość karpiarzy chowa sprzęt na półki i wspomina cały ubiegły sezon powoli planując nadchodzący. W moim przypadku stało się to już w listopadzie. Tegoroczna zima była długa i mroźna jednak miałem dużo czasu na to by przemyśleć cały rok zasiadek,które spędzę nad nowymi i tymi starymi wodami. Ubiegłe sezony odbywały się na zasadzie: "jak największe i jak najwięcej". Ta przerwa zimowa dała mi dużo do myślenia i doszedłem do wniosku,że taka zasada nie jest najważniejsza. Wiadomo, że każdy chciałby wyciągać tylko te największe okazy jednak ja w tym roku stawiam duży nacisk na obserwację, wyciąganiu wniosków i naukę, która mam nadzieję w przyszłości pozwoli stać mi się bardzo dobrym karpiarzem.
Po zejściu lodów odliczałem dni do pierwszej zasiadki w nowym roku. Pogoda dopisywała i woda szybko się nagrzewała. Temperetura i ciśnienie się ustabilizowało, 13 marca spakowałem sprzęt i wyruszyłem na pierwszą zasiadkę w tym roku!
Na miejscu byłem około godziny 12:00, całe 35ha wody dla mnie. Jest to stara, nie całkowicie odkryta żwirownia położona nieopodal mojej miejscowości. Żwirownie są ciężkimi wodami więc na sondowanie i postawienie markerów poświeciłem ok 2 godzin. Wbrew regułom nie szukałem płytkich miejsc przy wyspie lecz postawiłem na delikatne spady i blaty na głębokościach 4-6metrów. Szybkie rozbicie obozowiska, przygotowanie smakołyków dla karpi i byłem goptowy do wywózki. Postawiłem na pellety 2-12mm, konopie, zanętę HPB, ślaodwe ilości kulek oraz dopalenie tego wszytskiego boosterami i liquidem. Dwa zestawy na ostre przyprawy i jeden na słodko. Szybka wywózka i mogłem spokojnie czekać na pierwsze piiii w tym roku!
Nie ma słów by opisać moją radość wywołaną pierwszą zasiadką w 2017roku. Jak to na wiosnę przystało pogoda bardzo się zmieniała, raz słońce a po chwili wiatr i zachmurzone niebo, jednak to nie przeszkadzało mi w obserwacji i obmyślaniu tatkytki gdyby po pierwszej dobie karpie nie chciały współpracować. Dzień szybko się kończył , czekała mnie mroźna i długa noc samemu w namiocie a za plecami las i pola co sprawiało dreszczyk adrenaliny.
Gdy powoli szykowałem się do snu, o godzinie 22:00 centralka zaczyna grać i swinger spada w dół -jest pierwsze branie! Po krótkim holu okazało się, że to przyłów w postaci leszcza. Mimo tego przyłowu wiedziałem, że coś dzieje się na "moich" górkach. Pełen optimizmu wywiozłem zestaw i wróciłęm do ciepłego łóżka. Długo nie udało mi się nacieszyć ciepłem, godzina ok 3:00 i następne piiii, tym razem był to karp! Delikatne bicie w kija i na macie pojawił się pierwszy "bączek" w tym roku. Pomimo -3"C na dworze szybka sesja i karpik wrócił do wody.
Do samego rana już nic więcej się nie działo. Poranna kawa i śniadanie, już czas zabierać się za przewiezienie zestawów gdy słyszę kolejne piii, szybko zameldowałem się przy stojaku i następny "bączek" był mój! Czosnek to mój ulubiony killer na wiosenną zimną wodę.
Niestety tego dnia dowiedziałem się, że do wieczora muszę być w domu, jednak nie poddawałem się i próbowałem swoich sił do końca co przyniosło rezultat w postaci dwóch brań w przeciągu 1minuty! Ledwo udało mi się podnieść jeden kij a po chwili swinger był już przy drugim kiju. Opłacało się zostać do końca, udało mi się wyciągnąć jeszcze dwa karpie.
Zasiadkę uważam za bardzo udaną! rozpoczęcie sezonu dało mi dużo radości. Moja taktyka się sprawdziła i już nie mogę doczekać się kolejnej zasiadki! Życzę wszystkim udanego sezonu i mam nadzieję, że spotkamy się nad wodą! C&R
Pozdrawiam Donatan :)