Blog
Czerwcowa zasiadka na Małym Szwałku - Paweł Żukowski
Długo czekaliśmy na tę zasiadkę. Święto Bożego Ciała i zarazem długi weekend było świetną okazja spędzenia wolnego czasu nad wodą.
A wodą nie byle jaką, bo w końcu to Szwałk Mały – piękne jezioro, które jest dość trudnym i wymagającym łowiskiem.
Pogoda i prognoza na najbliższe dni nie napawała nas optymizmem. Zimne noce, silny wiatr to nie tylko przeszkoda w znalezieniu odpowiedniego miejsca dla zestawów, ale nie wpływa też dobrze na żerowanie ryb.
Jak się później okazało trochę się pomyliliśmy Wybraliśmy jak zawsze stanowisko – pomost nr 6.
Pierwsza noc przebiegła dość spokojnie. Po trudnościach spowodowanych silnym wiatrem wybraliśmy kilka ciekawych miejsc na „wywózki”. Na wszystkich zestawach zdecydowałem się na kulkę Imperial truskawka nr 24, by „załatwić” sprawę z leszczami, które potrafią być zmorą każdego karpiarza.
O godzinie 3:30 zagrał sygnalizator na moim zestawie, wywiezionym na drugą stronę jeziora pod gęste trzciny, między stanowiskiem 11 i 12. Standardowo skończyło się to ucieczką karpia w trzciny. Na szczęście stosujemy metodę odczepianego kamienia, która dała efekt w postaci wyciągniętego z trzcin karpia o wadze 8,6kg.
Niezły początek
Tego dnia nie zanotowaliśmy więcej brań. Ale mieliśmy na co zrzucić winę. Niestabilna pogoda, silny wciąż wiatr.
Wieczorem przygotowaliśmy zestawy i po kilku godzinach przy rozpalonym grillu i lampce „Jacka” oczekiwaliśmy na brania
Noc znów spokojna, bez brań. Pogoda w kratkę. Trochę słońca, trochę deszczu, czasem ciszej, ale przeważnie wietrznie.
Postanowiliśmy zmienić trochę taktykę, czyli nie ściągać zestawów przez cały dzień do wieczora. Taktyka okazała się słuszna, bo wieczorem, o godzinie 19:00 znów usłyszałem ten piękny dźwięk sygnalizatora
Tym razem nie z drugiej strony jeziora, a z górki, którą nazwaliśmy 11 lub górką Grzegorza Russaka. Kilka minut holu i w łódce znalazł się karp o wadze 10,6kg. Truskawka Imperial 24mm.
Ponownie przygotowanie zestawów, wywózka i oczekiwanie.
Podziwialiśmy piękne zachody i wschody słońca, unoszącą się nad wodą mgłę przy lampce whisky i wspomnieniach poprzednich wypraw.
O świcie, godzina 3:30 znajomy dźwięk sygnalizatora, zryw z łóżka i po chwili byłem już na moście holując kolejną zdobycz.
Nie wiedziałem, że będzie to mój życiowy karp – 15,2kg.
Branie nastąpiło ponownie spod trzcin, miedzy stanowiskami 11 i 12 czyli po drugiej stronie jeziora.
Nadszedł czas na Pawła Godzina 4:30 i hol do pomostu z górki 11 lub górki Russaka. Kilka minut później w podbieraku znalazł się karp o wadze 11kg.
Tym razem skuteczną przynętą okazały się kulki SK-30 i Hot Demon jako bałwanek na włosie.
Kolejne branie u Pawła, znów z górki 11 o godzinie 11:15. Piękny hol do pomostu, kolejna piękna ryba trafiła do podbieraka. Karp 10kg, ponownie SK-30 + Hot Demon.
Pogoda wieczorem się zmieniła. Już nie wiało, zrobiło się cicho i spokojnie.
Na wodzie widać było wydobywające się spod wody powietrze, co dało nam nadzieję na skuteczny połów w tę niestety ostatnią noc. Ale brań w nocy nie było......
Branie za to nastąpiło o 8:30, znów zagrał mój sygnalizator. Początkowo kilka piknięć, minuta przerwy i szybki „odjazd” z górki 11, z głębokiej wody.
Zdecydowałem się na hol do pomostu. Daje to więcej radości i adrenaliny
Po kilkunastu minutach trzymałem w rękach moją czwartą zdobycz – 11,1kg, niezmiennie truskawka Imperial 24mm.
Kiedy wydawało nam się, że to już koniec, 40 minut później sygnalizator drugiego zestawu zagrał ostatni raz. Branie nastąpiło tym razem z drugiej strony jeziora – 340m od naszego pomostu, ale rozochocony poprzednim holem do pomostu zdecydowałem się na ponowny krok.
Kilkanaście minut walki z rybą, rybą jak się okazało największą. Rekord życiowy został ponownie pobity – 16,1kg. Hurra Moja radość była ogromna
Już nie możemy się doczekać kolejnej wyprawy nad Mały Szwałk to była wspaniała zasiadka, której nigdy nie zapomnę.
Pozdrawiam
Paweł Żukowski