Blog
Holenderskie łowienie
Na samym wstępie chciałbym powiedzieć, że niech was nie zmyli tytuł tej relacji. Pewnie większości z was o ile nie każdy pomyślał sobie, że będzie ona o łowieniu właśnie w Holandii, skoro tak to niestety muszę was zmartwić, bo nie tym razem. Nazwałem ją tak ze względu na środek transportu, który ostatnimi czasy bardzo często jest przeze mnie używamy, aby dostać się nad wodę - chodzi oczywiście o rower.
Znajdzie się mnóstwo karpiarzy, którzy jadąc nad wodę biorą ze sobą masę niepotrzebnych rzeczy, sam się w pewnym sensie do takich zaliczam, ale trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie - czy da się łowić ryby bez potrzeby załadowania pełnego bagażnika samochodu sprzętem wędkarskim? Jak widać da się, dlatego chciałbym opisać wam kolejny krótki, kilku godzinny wypad nad wodę, na który zabrałem jedynie pokrowiec z wędkami, torbę z potrzebnymi akcesoriami, rower oraz małe krzesełeczko.
Na dzień wcześniej (sobota) zdałem sobie sprawę, że zostało niewiele czasu do kwietniowych zawodów BivyCup na łowisku Ademac, na które się wybieram, dlatego chciałem odbyć być może ostatnią sesję na mojej pobliskiej wodzie, przed tym właśnie eventem. Zasiadka odbyła się całkowicie z marszu, bez wcześniejszego przygotowywania łowiska. Mimo to potrafiłem wypracować jedno branie, które udało zamienić się na kolejnego karpika w tym roku, jednak patrząc na standardy tamtejszej wody jest to dla mnie już bardzo przyjemna ryba i sprawiła mi wiele radości, nie tylko podczas holu, ale również na macie. Skuteczny w tym przypadku okazał się mały pop up od EkoBaits podany na kultowym już roonie rigu z małą siateczką PVA. Po szybkim wypracowaniu brania moje oczekiwania wzrosły jeszcze bardziej, jednak tak jak wcześniej pisałem, było to jedyne branie tamtejszego dnia.
Pogoda nam dopisywała co sprawiało, że czas spędzony nad wodą sprawiał nam jeszcze większą przyjemność, dlatego też chciałbym podziękować mojemu przyjacielowi, który w ostatniej chwili postanowił wybrać się ze mną (oczywiście rowerem )i spędzić wspólnie czas przy wędkach oraz podczas robienia fotek.
Wojtek Dziwiński