Blog
Jesienne spotkanie Carp-World Team
Już zimą tego roku, podczas targów Rybomania w Poznaniu wraz z całym team uzgodniliśmy termin wspólnej zasiadki. Jesień to dobry czas na tego typu spotkania gdyż wspólnie można podsumować dobiegający końca sezon, a przy okazji złowić dużego „fisha”. Jako miejsce zasiadki wybieramy łowisko Stary Staw położone w Wielkopolsce. Dla mnie jest to doskonale znana woda, jednak większość teamu nie miała okazji tutaj wędkować.
Po dotarciu na miejsce wita nas piękna pogoda i lekko jesienna aura. Niestety, wówczas jeden z chłopaków dostaje bardzo smutny telefon i wraz z synem muszą pilnie wracać do domu. Marcino, szkoda, że nie mogło was być z nami. Przyjmijcie także szczere kondolencje i wyrazy współczucia. Reszta chłopaków zwarta i gotowa rozjechała się na swoje stanowiska, aby rozbijać obozowisko i rozpocząć wędkowanie. Pierwsza nocka mija na spokojnie, a na wodzie panuje totalna cisza. Widać, że ryba nie jest w ogóle aktywna.
Kolejny dzień mija na pogawędkach z chłopakami z teamu, a na wieczór mamy integracyjne spotkanie przy grilu i miejscowych przekąskach, które przygotowała właścicielka łowisa - Ola. Wszyscy zajadali się swojskim smalcuszkiem, mięsem z grila i innymi specjałami, a co jakiś czas wznosiliśmy donośny toast. Atmosfera była iście rodzinna, a wspólna integracja, którym towarzyszyły nawet tańce trwała prawie do białego rana. Ola, dziękujemy za tak miłe przyjęcie.
Cięzko było otworzyć oczy po tak wspaniałej imprezie, ale po lekkich męczarniach się udało. Obfite śniadanie i mocna kawa dosyć stabilnie postawiły mnie na nogach i zacząłem rozmyślać jakby się dobrać do miejscowych karpi, bo jak na razie miały nasze zestawy głęboko w d…. Kiedy cyprinusy słabo żerują, bardzo często jako przynęta sprawdzają mi się pojedyncze „popki”. Zakaładam więc na włos pływaka Devil Krill, którego dodatkowo maczam w dipie proszkowym, a zestaw ten zasypuję garścią drobnego pelletu i kiloma pokruszonymi kulkami. Wszystko o smaku Devil Krill.
Na efekt nie muszę czekać zbyt długo. Po krótkim czasie od wywózki mam branie, które niestety po krótki holu kończy się spinką. Jestem tym faktem trochę zniesmaczony, ale równocześnie szczęśliwy, iż trafiłem w dziesiątkę dobierając rodzaj przynęty do panujących warunków. Kolejne godziny mijają na wspólych pogawędkach, a wczesnym wieczorem wszyscy rozchodzą się do namiotów odespać imprezę integracyjną ponieważ w kolejnym dniu nasze spotkanie dobiega końca. W nocy nad łowisko nadciąga burza i zaczyna lać deszcz. W znacznym stopniu pobudza to karpie do żerowania i nie muszę długo czekać, aż w końcu sygnalizator wyje w niebogłosy i wyrywa mnie z twardego snu. Hol w pierwszej fazie jest dosyć spokojny, jednak przy brzegu ryba pięknie walczy i wybiera żyłkę z kołowrotka. Kilka emocjonująch odjazdów daje mi wiele radości, po których jesienny grubas ląduje w podbieraku. Waga karpia to 19,6 kg. Coś ostatnimi czasy prześladują mnie to dziewiętnastki i zawsze troszkę brakuje do dwójki z przodu, ale i tak strasznie się cieszę z tej ryby. Jesień została rozpoczęta w pięknym stylu…
Zestaw zostaje wywieziony w to samo miejsce i po niespełna trzech godzinach znowu mam piękną „rolkę”. Hol był krótki i to ja miałem nad nim kontrolę, a po kilku minutach karp zostaje perfekcyjnie podebrany. Szybkie ważenie oraz sesja zdjęciowa i rybka wraca do swojego królestwa.
W niedzielę jeszcze przed południem zaczynamy się zwijać i rozjeżdzać do domów. Dziękuję chłopakom za miłe towarzystwo oraz super zabawę. Dla mnie był to kolejny udany wypad nad łowisko, które bardzo lubię za swój wyjątkowy styl i urok. Szczerze to nie za bardzo przepadam za komercyjnymi wodami, jednak tutaj uwielbiam przyjeżdzać. Łowisko ma bardzo fajne zaplecze, piękne ryby, super opiekunów i to coś, co zawsze mnie przyciąga…
Tomasz Słowiński