Blog
Karpie na spontanie!
Po weekendzie majowym pozostał niedosyt. Zbliżał się kolejny weekend, a ja biłem się z myślami, czy jechać nad wodę. Miał być to Szmaragdowy Staw. Po namowie kolegi Pitera, który miał siedzieć od piątku, dałem się namówić na dobę wędkowania. Piątek nadszedł niespodziewanie szybko, a ja stwierdziłem, że zamiast przyjeżdżać w sobotę rano, zjawię się na łowisku już w piątek po zajęciach.
Nad wodę dotarłem około godz. 23.00 - szybka wywózka zestawów i zabrałem się za rozkładanie namiotu. Noc przeleciała bardzo szybko z dwoma małymi karpiami na macie. Do końca nie zdawałem sobie sprawy z tego, co na mnie czeka w ciągu dnia. Około godziny 9.30 zaczęła się karpiowa zajezdnia. Do końca nie ogarnąłem, co się dzieje. Brania następowały równocześnie na dwóch wędkach, ale karpie nie przekraczały wagi 6 kg. Była godzina 16, a ja miałem wyciągniętych 13 ryb.
W tym momencie Piter powiedział, że będzie już tylko lepiej. Popatrzyłem na niego z lekkim niedowierzaniem i wsiadłem do pontonu, aby wywieźć zestaw. W drodze powrotnej, kiedy znajdowałem się w pontonie 10 metrów od brzegu, nastąpił niespodziewany odjazd na wędce, którą dopiero wywiozłem. Nawet nie wiem, kiedy dopłynąłem do brzegu i wyskoczyłem do wędki. Po ponad 20- to minutowym holu, który dostarczył mi wiele emocji, karp wylądował w podbieraku.
Był duży. Podczas ważenia wskazówka przekroczyła o ponad 1,4 kg moje dotychczasowe PB - pokazała równe 18,4kg.
Wytypowane wcześniej miejsce okazało się strzałem w dziesiątkę, wiec po paru chwilach zestaw, wykonany z plecionki smootch uzbrojony w haczyk Carp' R' Us - Centurion nr 4 wylądował dokładnie w tym samym miejscu. Moje miejsce donęciłem konopią, drobnym pelletem devill krill a na włosie wisiał niezawodny na tej wodzie pellet Devill Krill rozmiar 18mm.
Jak mi się wydawało, w końcu miałem chwilę dla siebie, by zjeść wcześniej przygotowany przez Pitera i Żonę Joannę posiłek.
Niestety, nie trwało to zbyt długo, bo na drugiej wędce słyszę kolejne branie. Po krótkim holu w podbieraku ląduje golas o masie 10 kg.
Lokując zestawy w tych samych miejscach w nocy udaje mi się dołowić kilka mniejszych ryb. Około godziny 6 rano słyszę sygnalizator Pitera. Piotr doholował rybę do brzegu nie potrzebując mojej pomocy. Gdy zamknąłem oczy w namiocie rozległ się dźwięk mojej centralki. Po pełnym emocji holu, stojąc w niezbyt ciepłej wodzie, pod powierzchnią pojawia się ogromny cień. Już wiedziałem, że mam do czynienia z dużą rybą. Kilka odjazdów spod samego podbieraka, które udaje mi się opanować i ryba poddaje się. Karp waży 17,200. Kolejna piękna ryba, która połakomiła się na 3XL podwieszonego popkiem Devill Krill .
Kolejna 15kg :)
Przez kolejne kilka godzin dołowiłem kilka karpi, z których największy ważył 12 kg.
Zasiadka na długo pozostanie w mojej głowie. Poza nowym PB, udało mi się złowić ponad 20 karpi w niecałe 36 godzin. Zmęczony, ale mega szczęśliwy wróciłem do domu, aby planować kolejną zasiadkę.
Pozdrawiam
Tomasz Kocjan - Carp-World Team