Blog
Kron: Łowiąc w słońcu
Ostatni mój wyjazd to takie szybkie planowanie. Kierunek na akwen gdzie odpocznę i ja i moja lepsza połowa a przy okazji nikt nie będzie nam przeszkadzał. Kilka dni nad wodą i pogoda która dopisała spowodowały że ten wypadzik był naprawdę udany. Relaks, ryby i pogoda. Co trzeba więcej. Było naprawdę ekstra.
Postanowiłem że ta relacja będzie inna. Zamiast opisu co, jak, kiedy, po co i dlaczego ubiorę ten opis w fotki opatrzone komentarzem. Więc …. Panie i Panowie było to tak.
Jak widać postarałem się tym razem nadrobić braki w metodach pop up i postawiłem jeden z zestawów na pomarańczowe słodkości RH Fruit F. Tak sobie to stało w wodzie oczywiście tutaj poglądowo a ja na brzegu oczekiwałem brania. Zacząłem łowić ok. południa więc pierwszy strzał powinien być westernowy. No i był….
Jak widać postarałem się tym razem nadrobić braki w metodach pop up i postawiłem jeden z zestawów na pomarańczowe słodkości RH Fruit F. Tak sobie to stało w wodzie oczywiście tutaj poglądowo a ja na brzegi oczekiwałem brania. Zacząłem łowić ok. południa więc pierwszy strzał powinien być westernowy. No i był….
Jest branie i jest hol. Dzida Andrzej Hauer Custom Rods wygięta ale pracuje pięknie. Ostro ciągnie coś tam na końcu. I to na tego orange popka wziął. Cieszę się ale i martwię bo ryba pobrała przed samym zawadem. Już po zacięciu czuć że żyłka o coś trze ale co mi tam jakoś wyjdzie spod kołka bo to przecież Ultima jest. Długo to trwa ale tego wymaga sytuacja. Ryba pomału zbliża się do mnie, szykuję sobie podbieraczek a tu tak ok. 20 m od brzegu robi się pęc i lajna już jest luźna. Sprawdzam, patrzę, macam hmmm no coś się tam gdzieś otarła ale żeby tak strzelić? No cóż mam już wgląd pod kolejny hol.
Troszkę poczekałem ale jak widzicie uwiesił się srebrny ścigacz. 123cm i 13,80kg wagi. Trochę długo szedł do brzegu bo po ostatniej spince ostrożniej go holowałem i mówię szczerze za długo w tak ciepłej wodzie. Jest to jedna jedyna fotka i robiona po 30 minutach od złowienia. Mogłem jej w ogóle nie robić. Doszedł jednak do formy po pompach w głębszej wodzie więc okazjonalnie pstryk i zostaje na wieki.
Oczywiście niespodzianka też była. Zaraz po podebraniu żyłeczka strzeliła ponownie. Super – trochę tarcia po grzbiecie pumeksa i znowu frajda z postrzępionej żyłki. Ale … łowimy nadal. Podwójny autoportret mi się widzi a wam?
Myślałem że w takiej wodzie nie kutego karpia już nie ma a tu proszę jednak jest. Fruit Frenzy widać jak ta lala i to na nią skusił się dziewic albo dziewica. Fotka lekko zamglona ale ja widziałem dokładnie. Ryjek nie tykany do dziś.
Taki to maluszek 9kg. Cieszy mnie bo nie potargał zestawu ani żyłka nie pękła. O zestawy jestem jednak spokojny bo to górna półka produkty PB ale żyłka …. Do końca miałem z nią przeboje i pecha x4.
Podczas małej pauzy od łowienia zaprzyjaźniamy się z myszką która codziennie rano i wieczorem wpadała do nas na posiłek. Było miło tym bardziej że to ona czuła się jak u siebie i gościła się z nami równo. Patrząc na nią – bidy nie zaznała :)
Wracamy do łowienia. Na macie lądują kolejne rybki. Mniejsze i większe. Pomału wyłania się aromat zasiadki który dawał coraz większe rybki. Niemniej zestawy nadal, kładłem w trudnym miejscu i stamtąd miałem większość brań. Oczywiście z niespodziankami. Ultima … mam cię dość.
Nastał totalny dzień posuchy. Bierze rzadko i niemrawo. Nie smakuje rybom już chyba nic w tym dniu. Z nudów w porze obiadowej odkładam wykrojone 3 kostki ziemniaka. Jak ja dawno tego nie próbowałem :) Brambor na włosie. A co… próbujemy….
Otwieramy magiczny pojemnik z magicznym proszkiem i czarujemy kostki ziemniaczane. Tak czarujemy bo na bezbraniu jakiś czar trzeba odczynić a co się do tego nadaje lepiej jak nie ….
… miód :). Tak jest – ziemniak + miód = ryba. Po wywózce melduje się na macie sztuka … normalnie sztuka. Aż mi kopara opadła że na takiego magicznego kartofla coś weźmie ale… pobrało.
O proszę. Smakosz ziemniaka. Podpasłem go tymi czarami do 15kg. Podoba mi się. Grzeczny i dostojny poczekał na pstryk i wrócił do wody. Lubię te gołe karpie. Hmmmm … ziemniak? Uwierzycie? Na ziemniaka J
Przed wieczorem brania się wzmagają więc wracam do przynęty która skusiła do tej pory większość ryb. Teraz na włosie wisi tylko jedna malutka kuleczka Firut F i ponownie na nią łowię popołudniowego karpika. Jest wyjątkowy bo ma tak piękny i duży ogon że mimo swych 10kg muszę go „zapamiątkować” w aparacie. Popatrzcie – przednia rybka.
Ten już całkiem wieczorny. Smutny jestem bo FF mi się kończy a on zjadł aż dwie 14-ki J Nic to jednak. Jeszcze się odkujemy gdy rano przyjdą jego bracia i siostry.
A wieczorem jak widać było także czarodziejsko. Wspominam i opowiadam mojej żonce jak to kiedyś „nosić” trzeba było zielone springi i dlaczego dziś już nie ale za to zielone szelki. Czym jest RH dziś jaki był kiedyś itd. Słuchała – normalnie chciała słuchać i chyba bawiliśmy się oboje świetnie bo prawie ranek nas zastał.
A rankiem po nęceniu za markerem i przed markerem ustawiam ponownie zestawy. Mam nadzieję że kolejny dzień rozpocznie się równie miło jak poprzednie. Od rybki. I tak jest – na FF dwa strzały o świcie. Chyba też westernowe :)
Karp „cierniowaty”. Płetwa grzbietowa wskazuje na wyraźne koligacje z ciernikiem. Tylko jak to mogło wyglądać? No chyba że to jakiś genetycznie modyfikowany. Jaki nie jest … jest pełen ślicznych łusek a do kompletu za moment ….
… równie śliczny pełnołuski kompan. Jednak już więcej do wagi. Te złote łuski ważą już 14kg. Oba pobrały na świeżynkę o poranku czyli FF. Cholera – prawie wszystkie na FF? No zerkam w karton – nie ma lipy. FF nie do pobicia tej zasiadki. Trzeba będzie zapas uzupełnić. Duxon – przybywam niebawem :)
Człek się zmęczył to się schłodził. A że pływanie w samotności to kiepski pomysł dołączył do niego nowy kolega czterołapny o imieniu Piko
Od niedawna mam go pod opieką ale nie wierzyłem że jest tak ciekawski wody, ryb, łódki itp. Wszystkiego co robię nad wodą. Z ciekawości sam dopłynął i wgramolił się do pontonu. Oj będą z niego jeszcze „ludzie” :) Prawda Maciusiu tańczący z korą :)
Wracamy jednak do gry. I akurat ta fotka zrobiona przez moją lepszą połowę jest tą którą zapamiętam bardziej. To zacięcie po braniu i hol kijem wygiętym dość mocno przez kilka metrów. Pęc… i już mnie szlag trafia. Tak jeszcze 3 razy w tym dniu. Na 120 metrach szlagi spod zaczepu, krótki hol i kabany nie lądują w podbieraku. Mam tego dość. Szkoda mojego jednego młynka bo dostał przypadkowy szlag i już nie pokręci. Pozostał na placu boju jeden. I na ten jeden targam do końca …..
Najpierw najładniejszy zasiadki 11 kilowiec. Takiej ryby z takim umaszczeniem jeszcze nie miałem okazji złowić tym bardziej cieszę się że już go mam. Po nim następuję seria brań i „pedalskie” hole w obawie przed Ultimą która tak mnie straszy od początku zasiadki
Jest 12,50kg czyli w tym dniu idziemy w górę z wagą ryb. A jak na złość FF się naprawdę kończy. Pozostaje niewiele kuleczek i dorabiam futru na bazie mulberki i tutki frutki RH. Futer do wody i ….
… mam 15,50kg. Coraz lepiej i coraz mniej czasu bo czas zasiadki dobiega pomału końca. Łowię już tylko na jeden kij ale to wystarczy. Ryba bierze sukcesywnie z jednego miejsca i hol na jedną wędkę jest wystarczający.
Jeszcze fotka wodno plenerowa i dzidujemy dalej. Koniec zasiadki jest bliski.
I to jest pałąk na ostatniej rybie. Tej najważniejszej jak się okazało. Obiecuję sobie że po niej nie wywiozę ani nie zarzucę już wędki. Odpocznę po południu, wypiję z żoną kawę i zjemy kolację.
Tak zrobiłem bo ten karp był …..i po sesji wypadało podziękować mojemu osobistemu fotografowi za miło spędzony czas i śliczne fotki. Kochanie – bardzo dziękuję i zapraszam na kolejny urlop z mężem :)
W tym ujęciu piękny zaś w następnym przepiękny. To także amator FF. Nie chcę sam uwierzyć że tak jest ale tak było. Kiedyś też wbiłem się z aromatem i ….
… na koniec mam swoją wymarzoną rybkę. Zacna waga, zacny rozmiar i bez parcia na nagrodę. To że jest wystarczy za wszystkie pucharki i dyplomy.
… to już mój szanowny czytelniku jest koniec. Zalukaj za jakiś czas jak mi poszło na kolejnej wyprawie. Tobie zaś pełnołuski mówię SEE YOUMYFRIEND.
Pozdrawiam
Krzysztof Jaros, Rod Hutchinson Team Poland