Blog
Krótka zasiadka życia ze złotą rybką w tle
Witam!:) Wczoraj właśnie zaliczyłem swoją najlepszą zasiadkę w życiu i pierwszą samotną zasiadkę na której złowiłem ryby. Przez cały dzień od godziny 6 rano do godziny 19 wyholowałem 5 ryb o łącznej wadze 27,5 kg. Ale opiszę trochę co działo się dokładnie. Na łowisko dojechałem o godzinie 5:30. Dzień zapowiadał się piękny.
Wybrałem stanowisko na którym będę łowił i zaniosłem cały sprzęt na to stanowisko. Usiadłem na kilkanaście minut i obserwowałem wodę. Po krótkiej obserwacji wybrałem miejsca pod trzy wędki i zasypałem jedno z nich samą kukurydzą, a dwa pozostałe kukurydzą i pelletem. Po kilku minutach na powierzchni wody w zanęconych miejscach zaczęło się porządne bomblowanie i było widać, że rybki zaczęły wyjadać zanętę.
Wywiązałem pierwszy zestaw i położyłem go w miejscu zasypanym samą kukurydzą, a następnie wywiązałem pozostałe zestawy i także umieściłem je na dnie. Wszystkie z nich wylądowały w wodzie w przedziale 6:05-6:20. Na każdym zestawie miałem inne przynęty: kukurydza taka jaką nęciłem specjalnie spreparowana, kulka blue secret oraz kulka w dipach proszkowych.
O godzinie 6:25 na wędce z kuku na włosie z miejscówki zasypanej samą kukurydzą następuje branie. Swinger lekko opada i kilka razy podnosi się. Zacinam i czuję, że mam rybę. Jako że byłem sam, to musiałem sięgnąć podbierak, który stał kilka metrów dalej. Już z podbierakiem czekającym na rybę holuję rybę do brzegu i okazuje się, że jest to pełnołuski karp koi. Jednak ryba daje nura pod podbierak i zahacza haczykiem w pysku o podbierak i wypina go z pyska. Trochę zawiedziony, że straciłem swojego pierwszego karpia koi zarzucam znów zestaw z kuku i sypię znów w to miejsce samą kukurydzę. Na branie z tego miejsca nie musiałem czekać zbyt długo. Po około 10 minutach od położenia zestawu znów swinger opada i lekko się podnosi. Zacinam i znów czuję, że mam rybę. Ryba jest silniejsza od poprzedniej, więc stawiam, że będzie to amur. Ryba po krótkim czasie się pokazuje i tak jak myślałem jest to amur. Nie jest zbyt wielki, ale jednak pierwsza ryba sezonu i pierwszy amur w życiu. Ważenie- 4kg, zdjęcia i do wody.
Kolejny raz zarzucam wędkę na kuku w tą samą miejscówkę i znów donęcam około 4 garście kukurydzy. Zasiadam spokojnie w fotelu jednak długo nie posiedziałem, bo po 20 minutach znów z tej samej miejscówki branie. Tym razem ryba walczy tak, że wyciąga żyłkę z kołowrotka i nie daje się dociągnąć tak łatwo do brzegu. Po kilku minutach ryba jest przy brzegu i jest to kolejny amur, ale nadal jest silny. Po chwili ląduje jednak w podbieraku. Waga pokazuje 7kg, jednak zdjęcia nie miał mi kto wykonać i puściłem rybę.
Już po trzecim braniu wiedziałem, że kukurydza, którą przygotowałem może okazać się strzałem w dziesiątkę na weekend majowy i możemy wyholować na nią piękne ryby. Z takim stwierdzeniem w głowie znów stawiam tą wędkę na kukurydzę w to miejsce, gdzie miałem już trzy brania
W międzyczasie na moim stanowisku pojawił się młody wędkarz- syn właściciela łowiska- który nastawia się na małe rybki. Mimo swojego młodego wieku wyciąga kilka małych wzdręg i karpi. Zapowiada się z niego bardzo dobry wędkarz.
Około godziny 10 znów na wędce z kukurydzą następuje branie. Dociągam silną rybę do brzegu i jest to trzeci tego dnia amur i czwarta ryba na kukurydzę mojej produkcji. Przy brzegu wygląda na dużo większego od poprzednich amurów i długościowo sięgał około metra. Niestety przy próbach wprowadzenia go do podbieraka amur odjeżdża mocno w bok i spina się.
Zajęty operowaniem przez kilka godzin jedną wędką z kukurydzą zapomniałem całkowicie o pozostałych dwóch wędkach na kulki, które wcale nie dawały o sobie znać sygnalizatorami. Zmieniłem więc kulki na kukurydzę i położyłem zestawy na dnie. Po tych czterech braniach miałem jeszcze dwa brania, ale po zacięciu okazały się puste...
Przed południem pod samum brzegiem w grążelach zauważyłem karpia koi, który ciągle tam krążył. Postanowiłem podsypywać mu co godzinę po garści kukurydzy i po kilku godzinach zarzucić tam zestaw. Po każdej partii wrzuconej kukurydzy do wody karpik ten znikał na kilka minut, a z dna z miejsca w które sypałem kuku zaczynały lecieć bąble. chyba po wyjedzeniu wszystkiego karpik znów wracał wygrzewać się na słońcu. Po kilkukrotnym takim "zabiegu" położyłem metr od tych grążeli zestaw z kukurydzą i znów zasypałem kukurydzą. Karp znów zanurkował... Z miejscówki zaczynają lecieć bąble, czyli rybki jakieś żerują.... Mija 5 minut od położenia zestawu i odjazd. Zacinam i holuję rybkę Ryba pokazuje się na powierzchni i jest to ten karp koi, który pływał w grążelach. Pierwszy raz udało mi się w taki sposób złowić rybę.. Złowić rybę która jest efektem obserwacji. Piękny pomarańczowo/złoty karp ląduje na macie. Ważę go. Ma 3,5kg. Kilka zdjęć z moją złotą rybką i puszczam go do wody myśląc o spełnieniu trzech życzeń.
Zadowolony znów zarzucam w to miejsce zestaw z kukurydzą i dosypuję trochę kukurydzy. Z miejsca z którego holowałem cztery ryby nic już się nie działo... Jednak z miejsca z którego wyholowałem karpia koi branie następuje około godziny 17. Piękny odjazd, Ciężki hol rybki i dużo odjazdów z kołowrotka. Ryba pojawia się na powierzchni i jest to kolejny amur zasiadki. Po ciężkiej walce umieszczam go w podbieraku, a następnie kładę na matę. Waga podczas ważenia pokazuje prawie równe 8kg. Więc największy amurek który wyrównał moją życiówkę karpia. Na macie amur szaleje i nie udaje mi się go ustawić dobrze do zdjęcia. Następnie go wypuszczam.
Przez około pół godziny nie kładę zestawu w to miejsce, tylko podsypuję kukurydzę kilka razy, aby nie robić za dużego zamieszania i ściągnąć znów ryby w to miejsce. Po upływie pół godziny znów umieszczam zestaw na kukurydzę i czekam na branie. W międzyczasie zaczyna padać i lekko słychać grzmoty gdzieś w oddali. O godzinie 18:30 przyjeżdża do mnie brat, z którym miałem wrócić do domu. Siadamy razem pod parasolem i zaczynamy rozmowę o moich rybkach. Siedział ze mną może z 5 minut gdy na wędce która zarzuciłem po pół godzinnej przerwie następuje brania. Jako że wyholowałem już kilka ryb to pozwalam bratu wyholować rybę. Jest to karp 5kg a zarazem ostatnia ryba zasiadki. Mimo iż brat wyholował rybę, to do zdjęcia każe mi ją trzymać i robimy sobie razem kilka fotek.
O godzinie 19 zacząłem składanie wszystkich klamotów i pakowanie do samochodu. Zasiadka ta okazała się moją najlepszą w życiu z wielu powodów. Przez jeden dzień złowiłem więcej ryb niż w całym sezonie 2013, złowiłem swoje pierwsze amury oraz pierwszego karpia koi. Wszystkie ryby były z miejsc nęconych kukurydzą, którą sam przygotowywałem i wszystkie wzięły na tę kukurydze. Z miejsc z nęconych pelletem i z kulkami na włosie nie było żadnych brań, więc jestem ciekaw co jest tego powodem.
Ogólnie podsumowując zasiadkę to była bardzo bardzo udana i dała mi dużo do myślenia i wiele wyjaśniła (m.in. to, że jednak umiem łowić ryby a niepowodzenia w poprzednim sezonie to tylko wypadek przy pracy) Pozdrawiam:) Tomek & Mega Karp Team