Blog
Od MIXU do Karpia - Carp Travel Team
Kolejny raz chcemy się z Wami podzielić naszymi doświadczeniami i testami z przygotowania kulek proteinowych na bazie komponentów PROFESS. Będzie to wyprawa do naszej domowej mieszalni i bezpośrednio ze świeżo wyrobionymi kulkami nad wodę.
Tym razem naszą bazą, czyli swoistym mixem 50/50 będzie zanęta HPB Big Fish Profess. Zanątę jak zawsze wzbogacimy odpowiednimi naturalnymi mączkami. Jedynie co trzeba zrobić, aby kulki na bazie dobrych zanęt dobrze się rolowały to nieco zmielić zanętę. Do naszego bogatego zasobu komponentów dołączyła mączka rakowa i wstępnie strawiona najwyższej jakości mączka rybna Pre Digest, dzięki której postanowiliśmy coś namieszać. Jak wiemy raki i ich skorupy są naturalnym pokarmem naszych karpi, co możemy wykorzystać mieszając nasze mixy tak by ich skład był jak najbardziej zbliżony do naturalnego pokarmu. Podczas naszych wielu zasiadek zauważyliśmy ,że gdy raki zrzucają skorupę brania praktycznie zanikają i musieliśmy nieźle kombinować by skusić karpia naszą kulką. Chcieliśmy zrobić kulkę z małej ilości niezbędnych komponentów, ale z bardzo dobrych jakościowo produktów, chodziło nam o prostą naturalną kulkę, która będzie przypominać smak naturalnego pokarmu.
Wykorzystaliśmy następujące produkty:
Zanęta HPB Big Fish Profess
(ja osobiście ta zanętę zmieliłem bo można w niej znaleźć pellety i orzechy co nam przeszkadza w rolowaniu)
Proporcje:
Zanęta HPB Big Fish – 1 kg
Mączka rakowa – 250 g
Mączka Pre Drigest – 170 g
Mąka sojowa odtłuszczona – 300 g
Betaina – 15 g
Melasa – 80 ml
Olej rybny – 50 ml
Już mamy wszystkie składniki do naszego mixu więc zabieramy się do mieszania i wyrabiania ciasta.
Ciasto już mamy gotowe teraz wkładamy go do reklamówek lub innych worków by sobie chwile poleżało, związało składniki. I już możemy zaczynać wyciskać wałki i będziemy rolować.
Nasze kulki są już gotowe, teraz je tylko przesypiemy do koszyczków i czekamy aż parownik osiągnie odpowiednia temperaturę i wkładamy je na ok. 15-20 min do parownika.
Kulki już są poddane obróbce termicznej więc je wyciągamy i przesypujemy do większych skrzynek by mogły sobie spokojnie wyschnąć przez ok. 2 dni.
Nasze „raczki” już są gotowe, pora sprawdzić je na łowisku. A więc etap drugi naszego artykułu – zasiadka nad wodą.
Wybieramy się na kilkudniową zasiadkę na czeskie wody, mamy nadzieje ze kulki się sprawdzą, zasmakują karpią z nowej nieznanej nam wody. W sierpniowy poniedziałek rano jesteśmy już na łowisku, idziemy go gospodarza wody by wykupić wkładki i porozmawiać o wodzie. Przygodę zaczynamy od wypicia czeskiego piwka i zapoznania się z regulaminem. Zasady są troszkę inne niż u nas, ponieważ łowimy na haki bezzadziorowe i możemy użyć 1 metr plecionki od naszego zestawu końcowego, a nasz klips z ciężarkiem musi być przelotowy. Już wiemy jak łowić więc ruszamy na nasze stanowisko i zaczynamy rozpakowywać samochody. Po paru godzinach kończymy rozkładać nasze namioty i ich wyposażenie, jeszcze chwilka na nadmuchanie pontonu i podłączenie echo i na wodę w poszukiwaniu miejscówek. To najważniejszy etap każdej naszej karpiowej wyprawy, nawet najlepsza kulka nic nie pomoże jeśli karpia nie będzie w jej pobliżu.
Krzysiek znalazł górkę z dużą półką na głębokości 2,7 m która wychodzi z głębokości 6 m, ja mam bardzo podobną miejscówkę tylko że na głębokości 3 m. Dno zbiornika nas zaskoczyło swoim ukształtowaniem i głębokościami które widzieliśmy na echosondzie, ponieważ za markerami głębokość wynosi 8 m, a stan wody ze względu na temperatury jest niższy o metr. Nasze miejscówki zanęciliśmy pelletami i naszymi kulkami rakowymi z dodatkiem ziaren. Kuleczki na włos już wybrane, ja łowie na nasze kulki na bazie mączki rakowej i na gotowe kulki Profess Dojrzałą Śliwkę podbitą pływakiem kukurydza – wanilia.
Krzysiek postanawia łowić na kulki większego kalibru 24 mm o rybnym smaku.
Zestawy w wodzie, spokojnie zrelaksowani czekamy na pierwszego czeskiego karpia i zastanawiamy się kto pierwszy wyciągnie rybę? I czy nasze kuleczki Rakowe posmakują karpią w tej wodzie? Wiemy że woda nie jest łatwa i że można „zjechać” z niej o kiju. Po paru godzinach u Krzyśka zaczyna się odjazd i sygnalizatory wyją, szybki bieg do wędki i …jest, mamy rybę ! hol nie przebiega łatwo, okazuje się, że ryby z tej wody są bardzo silne i nie poddają się. Po paru minutach rybka jest w podbieraku i ku naszemu zdziwieniu to piękny jesiotr.
Zestaw wraca na swoje miejsce wraz ze świeżą porcją kulek, pelletów, i ziarna. Lecz cisza nie trwała za długo bo u Krzyśka odjazd na drugim kiju, znowu ciężka walka i jest karp.
Krzysiu się rozpędził i już miał dwie rybki a ja dalej czekałem na dźwięk moich sygnałków. Zastanawiam się czy wszystko jest ok z moimi zestawami, czy nie mam poplątanych zestawów, ale jeszcze daje czas do wieczora i później ewentualna zmiana taktyki. Po godzince wreszcie grają moje sygnałki i sam mogę się przekonać o sile i waleczności czeskich ryb. W macie piękny pełnołuski karp.
Pierwszy dzień kończymy z trzema rybami, wieczorem odpoczywamy przy piwku gdy na moim kiju mega odjazd dobiegam do wędki i czuje ze to nie mała ryba, żyłka dalej wyjeżdża z kołowrotka ale po paru minutach ryba się zrywa. Oglądamy co się stało a mój zestaw wygląda jakby został przecięty. Później dochodzimy do wniosku ze ryby przy holu trzymają się dna które jest kamieniste i nasze zestawy się przecierają o skały, trudne technicznie łowisko. O poranku Krzysiek budzi się od dźwięku centralki, szybko wybiega z namiotu i trzyma rybę na wędce – mamy kolejnego ładnego jesiotra.
Po porannym jesiotrze postanawiamy zjeść śniadanie i wypić kawę. Jesteśmy w fazie przygotowań do śniadania i znowu odjazd u Krzyska tym razem Krzysiu złapał wymarzonego karpia pełnołuskiego po którego tu przyjechał.
Kolejne ryby z naszych miejscówek.
Po dwóch godzinkach widzę delikatne branie na moim kiju po chwili piękny odjazd i ku naszemu zdziwieniu wyciągam amura o wadze 10 kg sąsiedzi kolejny raz przychodzą zobaczyć co złapaliśmy i dowiadujemy się, że w tej wodzie jest bardzo mało amurów i rzadko się je łapie a ja już miałem drugiego.
Kolejny dzień mija z pięknymi rybkami, każdego wieczoru oglądamy piękne spławy przy naszych markerach. Poranek zaczynamy standardowo od kawki i jajecznicy.
Po śniadaniu mamy piękne odjazdy…
Ostatniej nocy łowimy jeszcze po jednym ładnym karpiu i nasza przygoda z czeską wodą dobiega końca. Testy nowych kulek pokazały iż można zrobić bardzo skuteczną kulkę z niewielu, ale wysokiej jakości składników i bez dodatków sztucznych barwników i aromatów, za to na naturalnych mączkach. Łącznie złapaliśmy 19 ryb w tym dwa jesiotry i dwa amury o łącznej wadze 180 kg. Zerwały się nam piękne ryby, z którymi mamy nadzieję się jeszcze spotkać, bo na pewno wrócimy nad tą wodę bogatsi w doświadczenia, które zdobyliśmy podczas tej pięciodniowej zasiadki.
Jacek Morkisz
Krzysztof Kościelnik
Carp Travel Team