Blog
Piksele nie są najważniejsze…
Zapewne nie jeden raz w życiu spotykamy się z potrzebą podjęcia decyzji o zakupie nowego aparatu fotograficznego, który przez długie lata posłuży do fotografowania w podróżach np. na karpie. Zdającego się nie mieć końca postępu technologicznego nie można negować i skreślać, niemniej jednak warto wiedzieć, że skupiając się jedynie na ilości pikseli matrycy i mega długim zoomie, niekiedy mogą nam umknąć te, które są w karpiowej fotografii najważniejsze. Sprzęt, którego używamy do fotografowania jest ważny, ale na nic jego możliwości, jeśli sami nie zorganizujemy sobie w plenerze warsztatu pracy. Nad czym warto się zastanowić i co jest ważne, aby być przygotowanym i zorganizowanym do fotografowania na samotnych zasiadkach?
Światło i optyka
Od dawien dawna podstawą do zarejestrowania dobrej fotografii jest światło i optyka. Warto o tym pamiętać, próbując rejestrować ważne w życiu chwile np. przy użyciu telefonu komórkowego, na którego wyświetlaczu zdjęcia prezentują się rewelacyjnie. Czar pryska, gdy zgrywamy zdjęcia do komputera. Nierzadko porysowane czy przybrudzone szkiełko, które producenci dumnie nazywają obiektywem jeszcze pogarsza sprawę. No, ale to tylko dodatek, bowiem telefon służy do telefonowania i tego się trzymajmy.
Kompaktowy zoom…
Utarło się powiedzenie „oczy kupują”, zatem samo wysuwająca się „lufa” z takiego malutkiego, kompaktowego cacuszka zawsze działa na klienta pozytywnie. Ilekroć zdarza mi się oglądać zdjęcia zarejestrowane z wykorzystaniem takiego „hiper-zoomu” odnoszę wrażenie, jakbym patrzył przez mgłę. Zatem gdy widzimy, że jakość obrazu jest dyskusyjna, warto się zreflektować i przemyśleć sens dopłacania do czegoś, czego w efekcie nie wykorzystamy. Warto także skupić się na wygodzie fotografowania, a to nic innego jak…
Ergonomia
Prosta, kanciasta obudowa małego kompaktu w dużych męskich dłoniach? To nie lada wyczyn, aby utrzymać stabilnie aparat i jeszcze nie zasłonić którymś z palców lampy błyskowej. W przypadku lustrzanek mamy dużo większy komfort pracy, ale wśród aparatów kompaktowych również można spotkać takie, które po prostu jest za co chwycić. Skoro przymierzamy się do wędzisk, przebieramy w rodzajach blanków, dlaczego nie mielibyśmy zapewnić sobie komfortu podczas fotografowania? W marketach można sobie „przymierzyć” dziesiątki modeli. To naprawdę nie jest bez znaczenia.
Fotografujemy...
Pozostawiając w tyle niekończące się dylematy na temat sprzętu, zajmijmy się tym, co karpiarzowi w aparacie może się przydać, a wręcz okazać się konieczne.
Samowyzwalacz – to funkcja, w którą wyposażony jest chyba każdy aparat. Sprawa jest niby oczywista, ale w ferworze poszukiwań polecam zwrócić uwagę na czas, po którym następuje wyzwolenie migawki. Jeżeli jesteśmy zmuszeni samemu zrobić sobie zdjęcie z rybą, szybko przekonamy się, że samowyzwalacz nastawiony nawet na 10 sekund jest nie wiele wart. Zanim kucniemy, ręce włożymy pod rybę…pstryk! Mamy zdjęcie czoła. Warto poszukać takiego, który będzie dysponował możliwością wydłużenia czasu, a nawet zrobienia dwóch, trzech zdjęć w serii. Nieoceniona byłaby możliwość sterowania zewnętrznego. Jest na rynku wiele firm, nawet niezależnych, oferujących programowalne piloty i wężyki spustowe - przewodowe i bezprzewodowe. Zawsze coś się znajdzie, ale warto rozpoznać temat współpracy pilot-aparat przed zakupem.
Interwalometr – jest bardzo przydatną funkcją umożliwiającą wykonywanie określonej ilości zdjęć w zaprogramowanych odstępach czasu. Menu interwalometru umożliwia ustawienie czasu rozpoczęcia fotografowania, a następnie ilości zdjęć oraz odstępów czasowych między każdym z nich.
Co dziwne, w większości przypadków producenci nie chwalą się tą funkcją w specyfikacji technicznej aparatu. Sprzedawcy również rzadko kiedy wiedzą, co to w ogóle jest. Zatem pozostaje szukać na własna rękę. Zapewniam, że na prawdę warto. Na swoich zasiadkach, gdy muszę być jednocześnie po dwóch stronach aparatu ustawiam interwalometr tak, aby rozpoczął fotografowanie po jednej minucie od uruchomienia, wykonując pięć serii po dwa zdjęcia, co 10 sekund. Tak, więc w ciągu niespełna minuty aparat wykonuje 10 zdjęć, z których później mogę wybrać najlepsze. To dużo, ale robię tak z powodu braku możliwości natychmiastowego oglądania wyników, będąc z rybą przy macie. Taką możliwość daje nam…
Obrotowy ekran LCD – posiadając aparat z możliwością odwrócenia panelu LCD w swoim kierunku, nie musimy pstrykać w nieskończoność i co najgorsze - podchodzić do aparatu, aby sprawdzić w menu czy tym razem udało się nie obciąć rybie ogona. Jeżeli jest wybór, warto rozważyć zakup modelu z takim właśnie obrotowym ekranem. Z pozoru może wydawać się zwykłym gadżetem, ale w tego typu fotografii będzie pomocny.
Gorąca stopka – czyli sanki umożliwiające założenie na aparat zewnętrznej lampy błyskowej lub ledowej. W lustrzankach są wyposażeniem standardowym. W kompaktach nie zawsze, jeżeli więc fotografia ma stać się naszym hobby, szybko zorientujemy się, że wbudowana lampa nie wystarcza. Dobrze mieć wtedy gdzie założyć lampę zewnętrzną.
Zewnętrzna lampa błyskowa – Jeżeli mamy możliwość jej użycia, mamy zdecydowaną przewagę nad tymi wbudowanymi w korpus. Utarło się, że lampa służy do fotografowania w nocy. Trudno się z tym nie zgodzić, ale jej zastosowanie w ciągu dnia jest często jest niedoceniane. Warto używać lampy błyskowej również w biały dzień. Przyda się zwłaszcza w chwili, gdy mamy do czynienia z ostrym, nisko świecącym słońcem. Pomaga wówczas rozświetlić głębokie cienie i zmniejszyć kontrast. Czasem zdarzają się sytuacje, w których aparat nie doświetli pierwszego planu, ponieważ większość kadru zajmuje jasne pole nieba i właśnie tą cześć kadru potraktuje w ekspozycji priorytetowo. Lampa błyskowa w takiej chwili jest tym, czego potrzebujemy.
Statyw – Podstawowe akcesorium zwolennika samotnych zasiadek i nie tylko. Na rynku jest ogromny wybór, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Najważniejszym kryterium w wyborze jest to, aby aparat lub kamera na statywie były stabilne. Im statyw jest cięższy, tym stabilniejszy. Im mniej drobnych plastikowych elementów, tym będzie trwalszy. Pociąga to za sobą cenę, ale przy wartości sprzętu karpiowego to kropla w morzu.
Filtr polaryzacyjny – to nie jest konieczność, ale z uwagi na to, że piszę o fotografowaniu nad wodą, takie akcesorium może przyczynić się po prostu do ładniejszych fotografii. Filtr polaryzacyjny umożliwia przede wszystkim wyeliminować odbicia światła od powierzchni płaskich, np. szyb lub powierzchni wody. Działanie filtra polega na częściowym pochłanianiu światła rozproszonego w atmosferze. Efekt jest widoczny np. podczas fotografowania nieba. Błękitne niebo robi się ciemniejsze, a chmury czysto białe. Dzięki filtrowi można także uzyskać lepsze nasycenie barw niektórych powierzchni matowych jak np. liści drzew, ponieważ od nich również odbija się spora ilość światła, choć na co dzień nie zwracamy na to uwagi. Negatywnym skutkiem założenia filtra na obiektyw jest utrata części światła docierającego do matrycy, dlatego aby z niego skorzystać muszą na to pozwalać warunki.
Przykładowe zdjęcia: po lewej bez filtra, po prawej z filtrem
No dobrze, gdy już jesteśmy w posiadaniu satysfakcjonującego sprzętu, przyjeżdżamy na samotną zasiadkę i trzeba to wszystko jakoś zorganizować. Proponuję, aby z taką samą pieczołowitością, z jaką ustawiamy wędziska i sondujemy dno, przygotować sobie stanowisko do fotografowania swoich zdobyczy. Nie później, nie jak ryba będzie na macie, bo wtedy nie ma chwili do stracenia. Ryba musi wrócić w świetnej kondycji do wody i wówczas nie ma czasu na skręcanie sprzętu, szukanie miejsca i całe związane z tym zamieszanie.
Niezmienne miejsce dla maty i aparatu – tylko to może nam zagwarantować, że kadry będą powtarzalne. W tym punkcie zakładam, że posiadamy matę typu wanna lub kołyska, której nie przenosimy za każdym razem z rybą do wody. Po ustawieniu maty i zamocowaniu aparatu na statywie czeka nas trochę prób. Dobrze jest właśnie metodą prób i błędów wykonać kilka zdjęć i tak dobrać ogniskową obiektywu oraz odległość między matą i aparatem, aby w czasie sesji nie martwić się o kadr. Zróbmy to na samym początku zasiadki. Naprawdę warto poświęcić na te próbne zdjęcia kilka minut.
Jeżeli nie jesteśmy w posiadaniu statywu, można wykorzystać do tego celu dowolną podpórkę i Camera Adaptor Cygnet.
W przeciwieństwie do statywu, na noc podpórka może pozostać wbita w grunt, a aparat chowamy do namiotu tylko z jej wewnętrznym, wyciąganym elementem. W ten sposób montaż aparatu w nocy będzie trwał kilka sekund. Gorzej jest ze statywem, ale i na to jest proste rozwiązanie. Ja zwykle zaznaczam sobie miejsce ustawienia każdej z trzech nóg wkopanymi w ziemię kamieniami, a aparat na statywie czeka w namiocie.
Tło – Chcąc skupić wzrok widza na rybie trzeba zadbać o to, aby w tle nie działo się nic, co rozproszy uwagę. Jeżeli jest możliwość, wybierzmy ścianę zieleni w postaci lasu, krzewów, która będzie w miarę neutralna i co ważne - przełoży się pozytywnie na poprawność naświetlenia zdjęcia. Jeżeli jednak zdecydujemy się pozować, mając łowisko w tle, zwróćmy uwagę, aby w kadrze nie znajdowało się zbyt wiele krajobrazu, po za interesującym nas łowcą z rybą w roli głównej. Dobrze jest dokładnie przyglądnąć się w/w zdjęciom próbnym, ponieważ w ferworze walki nierzadko zdarza się, że np. komuś, kto trzyma do zdjęcia rybę, zza głowy wyrasta drzewo, szczytówki wędek lub pojawia się np. ponton. To nie zawsze dobrze wygląda, więc warto to kontrolować.
Zdjęcie byłoby dużo atrakcyjniejsze, gdyby nie ponton na drugim planie.
Wystarczyło przesunąć się z aparatem w lewo, a samotna brzózka z boku ładnie wypełniałaby kadr, a nie wyrastała z głowy łowcy.
Horyzont – Fotografując, zwracajmy uwagę na to, aby trzymać aparat prosto. Często w aparatach fotograficznych jest funkcja umożliwiająca wyświetlenie linii siatki w wizjerze lub na ekranie LCD. To jest pomocne, aby zachować prostą linię horyzontu. Jeżeli zdarzy się, że zdjęcie wyjdzie krzywe, można to poprawić podczas obróbki graficznej, ale odbywa się to zawsze kosztem kadru! Dlaczego?
Poniższy przykład pokazuje taką krzywą fotografię, gdzie woda „wylewa nam się na biurko”.
Po poprawce horyzont jest prosty, ale straciliśmy kawałek ogona ryby.
Jeżeli podczas fotografowania nie potrafimy tego kontrolować – kadrujmy nieco szerzej, aby przy obróbce mieć zapas i nie tracić ważnych elementów kadru.
Ład i porządek – Starajmy się utrzymywać stanowisko w ładzie. Nie ma nic gorszego podczas sesji foto niż podzielenie się kadrem z leżącymi gdzieś obok wiaderkami, śmietnikiem, stołem z napitkami itp. To również źle wygląda, ale zazwyczaj uświadamiamy to sobie dopiero oglądając zdjęcia w domu.
Filmujemy...
Ostatnimi czasy zauważalny jest trend na kręcenie filmów relacjonujących zasiadki. To świetny pomysł na pokazanie znajomym naszego hobby, jak również sposób na wspomnienia podczas długich, zimowych wieczorów. Zawdzięczamy to przede wszystkim ogólnodostępności sprzętu rejestrującego w każdej postaci. Ponadto aparaty fotograficzne coraz częściej są wykorzystywane również do filmowania.
Trzeba sobie powiedzieć otwarcie, że o ile dobrze wykonane zdjęcia są niemal gotowe do prezentacji zaraz po powrocie z zasiadki, to film wymaga sporego nakładu pracy. Mam tu na myśli oczywiście materiał, który dzięki dobrym scenom i poprzez dobry montaż będzie dla widza „strawialny”. Jak to osiągnąć? Otóż istnieje kilka podstawowych zasad, których powinniśmy się trzymać, aby nasze amatorskie filmy zdobyły uznanie.
Statyczny obraz – To podstawa dobrego odbioru. Zapewne wielu z Was spotkało się w sieci z filmami, kręconymi z niestabilnej ręki, gdzie obraz skacze i wierzga, powodując u widza zawroty głowy. Oczywiście, takie dynamiczne sceny akcji nie są błędem, ale nie mogą być podstawowym elementem składowym filmu. Najczęściej taki pływający obraz występuje, gdy sceny nakręcane są przy użyciu kamery sportowej np. typu Gopro, założonej na głowę. Takiego mocowania nie można wykluczać, ale nie powinien być jedynym w trakcie realizacji materiału filmowego. Mimo, iż wydaje nam się, że trzymamy głowę stabilnie, to efekt końcowy jest często słaby i wymaga później ostrych cięć. Statyw jest priorytetem dla szanującego się operatora kamery.
Dynamika – Dobry film z dynamiczną akcją powinien charakteryzować się krótkimi, często zmieniającymi się scenami o długości nieprzekraczającej kilku, kilkunastu sekund. Tolerancja w obie strony nie jest niczym złym, ale gdy zależy nam na utrzymaniu uwagi widza – film musi żyć! Np., gdy kolega holuje rybę, starajmy się kręcić akcję z różnych miejsc, na różnych ogniskowych. Pokażmy trochę detali, takich jak pracę kołowrotka, szczytówki. Taki montaż jest o stokroć ciekawszy, niż oglądanie całości z jednego punktu stanowiska. Prędzej czy później takiego przynudzacza zaczynamy przewijać niczym stare filmy z wesela, prawda?
Muzyka – Nieodłączny element filmów, który musi być starannie dobrany do zawartości materiału filmowego. Nie zapominajmy o tym, że każdy utwór muzyczny ma swojego autora, któremu należą się mniejsze lub większe tantiemy za jego wykorzystanie. Nie istnieje coś takiego jak darmowa muzyka, choć często tytuły list i nazwy domen stron Internetowych sugerują coś innego. Warto zapoznać się z regulaminem portalu z muzyką free (najczęściej angielskojęzycznego), z którego dowiemy się, że ów ogólnodostępność utworu obarczona jest ścisłymi zasadami w przypadku wykorzystania go do własnej produkcji filmowej.
Gotowość – Chcąc nakręcić ciekawe sceny, miejmy gotową kamerę na statywie zawsze obok siebie. Nigdy nie wiadomo, kiedy np. jakaś ptaszyna przysiądzie na szczytówce wędki, a wtedy może być za późno, aby szukać kamery gdzieś w torbie. Nie wspomnę już o momencie brania…
Sama kamera to nie wszystko. Warto doposażyć się o kilka niezbędnych drobiazgów, które pomogą wykorzystać sprzęt do maksimum. Na początku zabawy nie ma potrzeby zbroić się w niezliczone ilości gadżetów. Potrzeby wyjdą same. W przypadku kamerki sportowej łatwo możemy stać się posiadaczem wielu niepotrzebnych mocowań. Przerobiłem to na własnej skórze, zatem skupię się tylko na tych akcesoriach, które wykorzystuję i polecam.
Lampa Led – Dla tych, którzy ambitniej podchodzą do rejestracji swoich zasiadek będzie bardzo pomocna podczas ujęć nocnych nagrywanych kamerą lub aparatem z funkcją nagrywania filmów. Sam kiedyś radziłem sobie w nocy latarką, ale to za mało. Amatorskie kamery, zwłaszcza te sportowe bardzo słabo radzą sobie przy niewielkiej ilości światła, generując w obrazie sporą ilość szumu. Dobre lampy LED sprzedawane są w zestawach z różnymi mocowaniami, dzięki którym można ją mocować bezpośrednio do statywu czy też wkręcić w stopkę umożliwiającą postawienie na ziemi.
Światło to podstawa – pamiętajmy o tym.
Uchwyt do ręki.
Spoczywająca w torbie kamerka zawsze jest do niego przymocowana i gotowa do natychmiastowego użycia na powietrzu i pod wodą.
Uchwyt teleskopowy.
Rzadziej używany, ale pozwala na zerknięcie obiektywem z innej perspektywy. Regulowana długość daje spore możliwości. Częstym błędem podczas używania tego typu wysięgnika jest usilne trzymanie kamery jak na poniższym zdjęciu.
Fizyki nie da się oszukać i zawsze kamera będzie się chyliła na boki w stronę ziemi. Próbując to opanować mimowolnie kiwamy nią i w efekcie końcowym otrzymujemy drżący lub huśtający się obraz. A przecież wystarczy obrócić kamerę „do góry nogami” i przy stosowaniu płynnych ruchów, bez spiętych mięśni nadgarstka rejestrować wydarzenie.
Nagrany w ten sposób film można obrócić w trakcie montażu, lub przed rozpoczęciem nagrywania skorzystać z tej możliwości w samej kamerze, ustawiając ją na filmowanie „na odwrót”.
Stojak-imadełko.
Dla mnie akcesorium nr 1. Można go postawić wszędzie i przykręcić niemal wszędzie.
Nie ma co się rozpisywać, najlepiej zobrazują to zdjęcia.
Uchwyt do podbieraka.
Będąc w posiadaniu kamerki z obudową wodoodporną, zapewne prędzej czy później zechcemy zarejestrować chwile podczas podbierania i wypuszczania ryby. Wypracowałem sobie swój własny sposób na takie zdjęcia. Używam złączek dostarczonych przez producenta i uchwytu do sonara echosondy.
Logika podpowiada, że poniższe mocowanie sprawdzi się znakomicie.
Nic bardziej mylnego, ponieważ w większości przypadków ta część podbieraka nie jest zanurzana, a jeżeli nawet się to zdarzy to bardzo płytko i na bardzo krótko. Kamera zarejestruje tylko wzburzone lustro wody i w rzeczywistości otrzymamy taki niezbyt ciekawy obraz.
Dla swoich potrzeb obniżam mocowanie kamery o ponad 20cm, mocując ją w koszu podbieraka do wspomnianego uchwytu sonara. Mimo, iż kamera jest wewnątrz kosza, to mocuję ją najgłębiej jak to możliwe i dzięki temu nie ma najmniejszej możliwości, aby miała fizyczny kontakt z rybą.
Przy tego typu mocowaniu kamery otrzymuję obraz jak poniżej. Prawda, że lepiej?
W momencie wypuszczania ryby wystarczy zdjąć kosz podbieraka, a sama sztyca z kamerą na jej końcu da nam spore pole manewru, aby podążać w wodzie za odpływającą rybą. Sam uchwyt też stosuję na okoliczność filmowania w momencie wypuszczania ryby. Najlepiej, gdy robi to druga osoba.
Życzę Wszystkim samych udanych kadrów i sprzyjającego światła. Mam nadzieję, że tych kilka porad dotyczących fotografowania i filmowania, którymi chciałem się z Wami podzielić, pomoże nieco inaczej spojrzeć na temat upamiętniania naszych wędkarskich wojaży. Może choć mała część z Was po przeczytaniu tego artykułu przeglądnie archiwalne zdjęcia i na kolejnej zasiadce nieco inaczej, pewniej podejdzie do fotografii lub filmowania?
Pozdrawiam
Marcin Turko – Carp-World Team