Blog
Podąrzając za marzeniami
Majówka już za nami i za pewne wielu z was którzy czytali ostatni mój wpis, mam nadzieję że wybrali drogę na nowe mało nam znane wody. My wybraliśmy się jednak na nie całe dwa dni nad oddaloną około 40 km od rodzinnego miasta wodę „wzory” w Nasutowie ( bardzo kameralne miejsce, godne polecenia znajdujące się w Lasach kozłowieckich - między Lubartowem a Niemcami - w miejscowości Nasutów)
Zacznę więc od tego, że wyruszyliśmy od razu w piątek gdy mój brat wrócił ze szkoły. Szybkie pakowanie pozostałych rzeczy, obiadek zjedzony i już jesteśmy w drodze. O godzinie 16 byliśmy już na naszych wcześniej zarezerwowanych stanowiskach więc rozpakowujemy się ,marker w ruch, nęcenie i zestawy lądują w wodzie. Godzina 19 pięknie świeci słońce które szykuje się ku zachodowi i my palący sobie grilla ( w końcu odpoczynek od codziennych obowiązków). Niestety o godzinie 22 zaczęło padać co na nockę dobrze nie wróżyło. Całą noc lało czego wręcz nie cierpię. W międzyczasie w nocy jakoś spać nie mogliśmy i nagle na drodze która prowadzi obok stanowisk pojawił się dzik. Byłem bardzo zaskoczony lecz łowisko znajduje się przy lesie wiec nie ma co się dziwić. Obudziliśmy się po czwartej nad ranem jednak dalej padało, ale no cóż , nie tracimy nadziei :) Szybkie śniadanko przy deszczyku i czekamy dalej. W międzyczasie oczywiście zaglądał do nas właściciel wody co bardzo się ceni , że tak dba o rozwój i porządek swojego łowiska.
Nastąpiła godzina 10 i nagle nadszedł upragniony koniec ulewy. Wszystko mokre ale jakoś karpia złowić trzeba. A więc zmiana przynęt i wszystko na nowo ląduję w wodzie.W międzyczasie przegląd pogody na najbliższe godziny nie wskazuje zbyt dobrze ,gdyż deszcz ma powrócić. Jednak w samo południe następuje delikatne branie i po chwili zaczyna się odjazd. Pierwszy karp na tej wodzie blisko nas. Po około 5 minutach cyprianus ląduje w podbieraku. Jesteśmy mile zaskoczeni ,gdyż jest to pierwszy nasz karp przy granicy 10 kg a więc przenosimy na mata i zobaczmy ile waży . Waga wskazała równe 9 kg. Jesteśmy mega zadowoleni gdyż ,złożeniem na sezon było złapanie karpia powyżej 10 kg lecz ciut brakowało ;) . A więc szybka sesja zdjęciowa i rybka wraca do swojego domku. Oczywiście jakbym zapomniał napisać karp wziął na kulkę tonącą o smaku truskawki podpięta kulką pływająca o smaku gruszki. Jak później się okazało po rozmowie z właścicielem smak truskawki okazał się strzałem w dziesiątkę gdyż na ten smak są najlepsze rezultaty.
Nadchodziła godzina 14 i znowu deszcz. No ale cóż jakoś wytrzymać trzeba. Jednak około godziny 18 musieliśmy zbierać się już do domu . Wyjazd wkładam do szufladki z tymi udanymi ,gdyż mimo takich warunków i po zeszłorocznym nie udanym wyjeździe za drugim przybyciem nad tą wodę cel został osiągnięty. Mam nadzieję , że te nasze marzenia w postaci jeszcze większych karpi spełnią się już w tym sezonie i zachęcam aby nie przejmować się tym , że nie wychodzi bo z biegiem czasu nabierzemy więcej doświadczenia i wyznaczony cel przybędzie sam.
Życzę powodzenia nad wodą :)