Blog
Połowa sezonu już za nami - Kilka pięknych karpii w 2015
Witam wszystkich Kolegów po fachu. Długo zwlekałem by wyjść ze swoim karpiowaniem do szerszego świata i podzielić się z innymi, swoimi przemyśleniami oraz doświadczeniem nabytym podczas kilkunastu lat wędkowania, w większości na śląskiej zaporówce o powierzchni ponad 500 hektarów. Postanowiłem wykorzystać nabyte doświadczenie również na innych wodach, co przyniosło mi efekty w postaci kilkunastu pięknych karpi, których waga mieści się w przedziale od 7 do 16. Szkoda ze nie miałem na tyle odwagi by raczyć was bieżącymi informacjami z nad wody, ale w końcu jestem ☺ Zawsze byłem sceptycznie przekonany do różnego rodzaju komercji, lecz łowiąc na nich przekonałem się, że duże karpie zamieszkujące te akweny z racji częstszych kontaktów z naszymi zestawami wcale nie należą do łatwej zdobyczy. Dają one równie dużą satysfakcję przy złowieniu, tak jak i ryby łowione na wodach PZW. Tym bardziej jeśli na danej wodzie jest duża populacja mniejszych karpi, trzeba nieźle się wysilić by dobrać się do tych dwucyfrowych. Sposobów jak je złowić jest wiele, od selektywnej przynęty w postaci dwóch lub jednej dużej kulki na włosie, po wydłużenie długości włosa na którym mocowana jest przynęta, a najlepiej swój własny wypracować samemu - satysfakcja gwarantowana. Nie zanudzając więcej, przejdźmy do konkretów. Skupię się na pierwszej połowie sezonu 2015. Pierwsza kilku dniowa zasiadka na elektrowni Rybnik na początku kwietnia, dość bogate nęcenie kulkami i grubym pelletem przyniosła mi jedynie ok 3 kg Leszcza i nieco ponad metrowego suma. Po pierwszej dobie od zanęcenia naszej miejscówki kolega z którym wybrałem się na ER, złowił pięknego pełnołuskiego karpia o masie 14 kg. Podejrzewaliśmy z racji braku brań w ciągu następnych kilku dni, że w nasze łowisko wpłynęły sumy, które mógł zwabic wrzucony do wody pellet rybny i karpie zostały spłoszone z naszego łowiska. Zestawy to klasyki na bezpiecznym klipsie, przypon z plecionki długości ok 30 cm oraz hak typu Curv shank nr 4, z racji dużej ilości zaczepów oraz dość dużej odległości od miejsca gdzie kładliśmy zestawy, zamiast ciężarka kamień montowany na gumce recepturce. Kolejną 3 dniową zasiadkę zaplanowałem w drugiej połowie kwietnia na ER na tzw. Zrzucie ciepłej wody. Tym razem udało mi się złowić kilka mniejszych karpi, w tym również okaz o masie 14 kg. Przekonałem się również jakich haków na danym akwenie nie używać, gdyż w trakcie holu z pontonu i oczywiście przez zaczepy, których na zrzucie nie brakuje duża ryba go wyprostowała. Jedno co mogę powiedzieć, to z pewnością na Rybniku potrzebujecie dużej ilości dobrej jakości zanęty, a najlepiej w postaci wysuszonych na kamień kulek o większej średnicy. Pellet, a z pewnością rybny odradzam z racji dość dużej populacji suma, no chyba ze ktoś chce pozbyć się całego zapasu żyłki z kołowrotka przy braniu kilkudziesięciu kg olbrzyma . Mocny przypon ( najlepiej plecionka w otulinie ), jak i mocna strzałówka 0,70 mm spełnią świetnie swoją funkcję. Haki które mogę polecić to z pewnością firmy Fox lub CarpRus sprawdzi się w trudnych łowiskach z zaczepami. Kolejna kilkudniowa zasiadka na łowisku licencyjnym niedaleko mojej miejscowości, również przyniosła kilka ryb, w tym dwa piękne karpie o masie 15.5 oraz 12.5 kg. Tym razem zestawy wywoziłem modelem sterowanym na odległość ok 70 metrów. Do komór zanętowych sypałem około kg mieszanki ziaren z pelletem i garść kulek proteinowych różnych wielkości zrobionych na bazie mączek rybnych. Na włos zakładałem pojedyncza kulkę 20 mm podwieszoną maleńkim popkiem o zapachu truskawki. Dno w miejscu gdzie umieszczałem swoje zestawy jest dość zamulone, więc przypon z miękkiej plecionki długości ok 30 cm oraz płaski Ciężarek 110 gram założony na klipsie zrobił dobrą robotę. Mój zestaw nie zapadał się tak bardzo w muł, co z pewnością ułatwiło karpiom znalezienie przynęty na włosie. Ciekawe również ze ryby które złowiłem, ważyły w przedziale od 9 do 15.5 kg. Czyli pomimo nie za dużej przynęty na haczyku te małe się nie zacinały, a jest ich znacząca przewaga na tym stawie. Jak dla mnie w tym momencie dużą rolę odegrała tutaj długość włosa którą zastosowałem ( ok 3 cm od kulki do łuku kolanka haczyka - przerwa ) na moje szczęście zapinały się wyłącznie większe sztuki . Dłuższy włos utrudnia maluchom pobranie przynęty z haczykiem. Kolejna dobowa zasiadka na mojej licencyjnej wodzie - w sumie taka od niechcenia ☺ Przyniosła efekt w postaci pełnołuskiej piękności o masie 14 kg. Tym bardziej mam dużą satysfakcję ze złowienia tej pięknej ryby, gdyż rzadko się słyszy by ktoś tu złowił tak ładnego pełnołuskiego karpia. Kolejny raz sprawdziła się wywózka modelem również w zamuloną część zbiornika. Udało mi się również położyć na macie dwa mniejsze karpie o wadze 7 i 7.5 kg. Tym razem skuteczny okazał się malutki owocowy pływaczek . Kilkanaście godzin i 4 brania, więc całkiem niezły wynik. Dodatkowo jeszcze nad naszymi głowami przeszły dwie nawałnice i przez pół nocy padał deszcz. Zawsze będąc na tym niewielkim akwenie staram się wędkować w miejscach jak najmniej obleganych przez Karpiarzy, czyli tak jak na moim łowisku są to miejscówki z większą ilością mułu. Moim zdaniem karpie czują się tutaj bezpieczniej i bardziej ufnie pobierają przynętę. Pewnie z racji tego, że rzadziej są tam nękane różnego rodzaju zestawami. Następna zasiadka, jest już czerwiec. Tym razem wybór padł na czeskie łowisko "Nebesak" . Trzy dni wędkowania, więc można się pobawić. Wybieram stanowisku nr 7, które znajduje się po drugiej stronie zbiornika. Piękna czysta kilku hektarowa woda w której pływają silne i waleczne, w większości pełnołuskie karpie. Łódka sterowana już odpalona, więc zaczynam wywózkę. Każdorazowo do każdej z burt wsypuję około kg kukurydzy i 20 kulek 22 mm zalanych olejem łososiowym. Zestawy idą na odległość ok 70 metrów od brzegu. Znaczę odległość na żyłce by wywozić za każdym razem w to samo miejsce. Pierwsze branie następuje po niecałych 2 godzinach od wywózki i nie mogę uwierzyć jak silny może być 6 kg. Myślę sobie - co to będzie jak weźmie większy ☺ Do 2 w nocy na macie ląduje jeszcze kilka karpi około 5 kg. Reszta nocy przebiega już spokojnie. Rano około 6 pobudka i biorę się do roboty, branie za braniem. Nie ma chwili wytchnienia, pojedyncza kulka na włosie i sztywny przypon na fluorocarbonie robi robotę. Trzecia wędka położona blisko brzegu po prawej stronie na moje szczęście milczy. Będąc samemu nad wodą nie dał bym sam rady przy tylu braniach w krótkim czasie . Brania następują średnio co pół godziny, lecz największy złowiony karp ma jak na razie nieco ponad 10 kg. Zwiększyłem długość włosa i na hak założyłem po dwie kulki. Częstotliwość brań zmniejszyła się i skutkiem tego było również kilka większych rybek, w tym największy 16 kg zdrowy i silny pełnołuski, który wyrwał mnie ze snu już następnego dnia o 6 30 rano ☺ 16 kg, 11.20, 10.5 i 10 kg to największe spośród ponad 20 karpi jakie udało mi się złowić w trakcie niecałych trzech dni na tej pięknej wodzie. Dodatkowo życie utrudniał mi dość stromy brzeg na którym dane było mi wędkować. Musiałem po nim schodzić za każdym razem, gdy chciałem podebrać rybę, no i trzeba było jeszcze z każdym podebranym karpiem wchodzić do góry po skarpie. Jednym słowem - męczarnia . Ale cóż - czego nie robi się dla tego pięknego hobby ☺ Byłoby na tyle, na ten czas i obiecuję, że już następne relacje będę przekazywał na bieżąco po każdej zasiadce. Z karpiowymi pozdrowieniami - Michał Sz