Blog
Poszukiwanie Złotołuskiego - samotna zasiadka
Schyłek sierpnia to czas kiedy powoli ustaje gwar nad wodami, koniec wakacji wróży spokój, kończą się biesiady nad zbiornikami za którymi nie przepadam... i to jest czas, w którym zaczynam intensywnie poza okresem wiosennym, swoje poszukiwania karpi. Z tym czasem to jest tak, iż co rok to jest go mniej dlatego, każda chwila spędzona nad wodą cieszy podwójnie i zawsze jak najlepiej chcę wykorzystać dni spędzone na zasiadce po to aby oddać się swojej pasji, by zintegrować się z przyrodą i jak najskuteczniej łowić karpie z oddaniem całego szacunku tej pięknej walecznej rybie.
Mój przyjazd nad żwirownie nie był poprzedzony nęceniem, także informacje jakie docierały o tym iż ryba totalnie nie żeruje, nie nastawiały optymistycznie ale też nie zrażały, zazwyczaj nie sugeruje się tym co słyszę od innych karpiarzy i z całym przekonaniem realizuje swój mizerny plan przechytrzenia złotołuskich... i tym razem też tak było.
Upał jaki panował i brak wiatru nie bardzo mobilizował mnie i karpie do działań, ale sierpniowe nocki już były chłodne i temperatura woda nie była ekstremalnie wysoka co sugerowało iż ryba musi pobierać pokarm..pytanie jaki ? gdzie? i czy zechce zainteresować się moim zestawem ?
Samotne zasiadki mają to do siebie iż jesteśmy maksymalnie skoncentrowani i mamy sporo czasu na analizowanie sytuacji nad wodą, kombinacje z naszymi zestawami, przyponami przy naszym karpiowym stoliku.
Kombinacji przyponowych i przynętowych nie było końca aby skusić ryby do współpracy, i udało się po długim oczekiwaniu na matę trafił ku mojemu zdziwieniu - amur , w tej wodzie nikt jeszcze amura nie złowił, a więc sukces i radość, ryba nie była duża za to wypracowana w pocie czoła.
Jeszcze w ten sam dzień z amurowej miejscówki na macie wylądował leszcz i kleń co było oznaką iż ryba żeruje, może nie intensywnie ale jednak. Decyzją zapadła, podsypię jeszcze pelletem 2 mm Micro Method kilka metrów od zestawów tak aby zrobić zamieszanie w wodzie, skusić małe ryby i tym sposobem zwabić karpie w moje miejsce..taka taktyka często przynosiła rybę na mate, długo nie trzeba było czekać i tym razem to się sprawdziło!
Piękny odjazd i po emocjonującym holu karp na macie, waleczny, zdrowy złotołuski... udało się!
Do końca mojej samotnej zasiadki nic już się nie wydarzyło, ale to nie ma znaczenia, te godziny nad wodą, cisza i możliwość obserwacji przyrody to korzyści bezcenne na każdej karpiowej zasiadce, i tego wszystkim życzę - Przemysław Pająk