Blog
Rainbow - Jak to widzę?
Chyba Każdy z nas karpiarzy, choć raz miał w głowie wyprawę nad to już słynne jezioro. Wody tej nikomu nie trzeba przedstawić , wydaje mi się że każdy ma mniej więcej pogląd jak woda wygląda a już na pewno wiemy jakie ryby znajdują się w wodzie.
Rainbow to woda komercyjna , przepiękna i bardzo trudna. Komercyjna wydaję się tylko pod jednym względem , że jest to woda na której ponosimy dodatkową opłatę . Zarządzana jest na najwyższym poziomie , mimo ze cały teren jest ogrodzony , mimo ze mamy dostęp to prądu czy bieżącej ciepłej wody, czujemy się tam jak na naprawdę dzikim terenie.
Chciałem poruszyć kilka najważniejszych aspektów związanych z wyprawą na Rainbow.
Zaczynają od początku to należy wspomnieć o przygotowaniach , ja osobiście mentalnie przygotowywałem się 2 lata , bo z takim wyprzedzeniem miałem swój termin, natomiast z samym przygotowywaniem docelowym , czyli kompletowanie sprzętu, kulki czy tez podstawowe sprawy organizacyjne uporałem się w tydzień. Trzeba dokładnie wszystko przemyśleć i dobrze się wszystko sobie przygotować , no przecież nie wyobrażamy sobie aby czegoś nam zabrakło , zwłaszcza czegoś istotnego ?
Sam sprzęt uważam nie odgrywa istotniejszej roli , wiadomo takie rzeczy jak plecionki czy po prostu mocne zestawy to podstawa . bardzo dużo potrzebnych rzeczy które sobie przygotowaliśmy , haki do wieszania żyłki , tyczki , taśmy itd. Okazały się nie do końca potrzebne, ale tylko dlatego że bardzo dużo było tego na wodzie. Osobna kwestia to kwestia komfortu , na tydzień czy też dwa , musimy pomyśleć przede wszystkim o naszej wygodzie. Duży namiot ,wygodne miejsce na biwak uważam za konieczność . Tak naprawdę musimy wziąć pod uwagę długość zasiadki i warunki atmosferyczne jakie możemy spotkać nad wodą , a przy niedalekiej odległości oceanu nagłe zmiany pogody ,to norma.
Kolejna istotna kwestia to podróż . Jako osoba która uwielbia jeździć samochodem, nie przejmowałem się samom jazdą. Natomiast trzeba pamiętać że prawie 2500 km ( w moim przypadku ) to nie jest podróż krótka. W pierwszą stronę plan trasy był taki ze jedziemy do Wrocławia , tam już razem na 3 samochody jedziemy zaplanowana trasą . Ciekawostka taka ze w pierwszą stronę droga z Wrocławia do Hostens zajęła nam 21/22 godziny z 1,5 godzinna przerwą na sen. Natomiast w drodze powrotnej wybrałem inna trasę i w Wrocławiu byłem już po 17,5 godzinach. Z tym że bez dłuższej przerwy jadąc. Koszty podróży , szczerze nie pamiętam , po prostu nie liczyłem ,paliwo droższe no i opłaty za autostrady.
Teraz czas na coś interesującego.
Jezioro , szczerze , przepiękne !! Ja zakochałem się od pierwszego wejrzenia . Wszystko co można na wodzie zobaczyć robi wrażenie , krzaki, liczne wysepki , drzewa , kanały , przesmyki , czy nawet betonowa budka myśliwych na wodzie, wszystko to robiło na mnie wrażenie . Może i było to uwarunkowane nastawieniem , może to też świadomość rybostanu tak na mnie działała , ale bezapelacyjnie bardzo mi się podobało. Oczywiście pamiętajmy ze czy coś się podoba to kwestia osobista , jeden przecież woli blondynki inny brunetki.
To co znajdziemy pod powierzchnią wody jest również interesujące , moje stanowisko nr 1 „wyposażone” był w wodę głęboką i płytką . Liczne rowy , wypłycenia , czy tez charakterystyczne kanały. Po pierwszej godziny sondowania doszliśmy do wniosku ze tak naprawdę mając 20 wędek bez problemu wszystkie wywozimy w inne miejsca i wszystkie będą bardzo dobre. Można sobie wyobrazić jak bardzo dużo mamy tutaj możliwości . Podzieliliśmy wędki na te trudne – czyli w maksymalnych zaczepach , i na te teoretycznie łatwiejsze . Tak się nam tylko wydawało tylko do pierwszej nocy. Zasada była taka że mniejsze ryby brały z zaczepów a większe z głębszej wody.
Ryby – piękne, waleczne i duże. Złowiliśmy kilkanaście ryb w przedziale 12- 29.5 kg. Piękne jest to że każdemy braniu towarzyszy niesłychana karpiowa adrenalina , bo tak naprawdę świadomość ze to może być wielki koń trzyma nas w napięciu cały czas. Wszystkie ryby jakie złowiliśmy to kapie i jeden jesiotr. Możemy się spodziewać fascynującej waliki i bardzo ciężkiego holu . Mieliśmy takie zestawy gdzie na odległości 200 metrów od brzegu , żyłka była pod wodą tylko 40 , reszta wszystko powieszona na hakach czy podpórkach. Hole nie należały do łatwych , ale cała woda taka nie jest. Pierwsza noc dała nam popalić , od 22 do 5 rano cały czas brania i zero snu , a proszę sobie wyobrazić ze po podróży nie do końca mieliśmy na to siły J. Bardzo dużo drobnicy , piękne leszcze czy liny to norma. Mieliśmy też jednej nocy koncert , piękne i głośne spławy naprawdę cieszyły. Cieszyła tak naprawdę każda złowiona ryba ( może za wyjątkiem jesiotra - nieważne dlaczego :D ) bo każda był wypracowana wspólnymi siłami .
Jeśli chodzi o kwestię przynęt , to mieliśmy przygotowane około 40 kg kulek , 15 kg drobniutkiego pelletu SOLARA , 20 kg konopi , większość zużyliśmy. Dwa smaki kulek QUENCH i SQUID Solara. Delikatnie lepiej sprawdził się squid. Kulki mieliśmy w dwóch rozmiarach , 20 i 18 mm , wymieszane ze sobą . Na zestaw sypaliśmy różnie , ale zdecydowanie lepiej sprawdzało się sypanie większej ilości . Przykładowo na zestaw około 2 kg kulek 1 kg konopi i troszkę pelletu , po pierwszym braniu do wody szły już tylko kulki. Na większości zestawów był biały po-up DAIRY CREAM , nie wiem czy to miało znaczenie ale wszędzie gdzie był DAIRY CREAM były ryby.
Zestawy , muszą być mocne , mocne i potem jak najmocniejsze. Tyle , tam nie musi być finezyjnie , tam musi być ostro i mocno. Wyglądało to tak , plecionka główna , przypon strzałowy , przypon. Wszystko grube i wytrzymałe. Strzałówka była firmy PB 60lb , przypony z miękkiej plecionki KRYSTON QUICK SILVER 45LB , haki miałem dwa, LONG SHANK-SOLAR , oraz CRANKED HOOK z Carprusa . i bardzo długi włos . na zdjęciu kulka 20mm i popup 14 mm J Wszystkie ryby były bardzo dobrze zapięte , praktycznie bez możliwości swobodnego wypięcia. W zasadzie zawsze używam takich zestawów , tylko może mniejszego kalibru.
Jest jeszcze kwestia która pewnie część interesuję. Jest to kwestia rezerwacji. Jest o nią bardzo trudno . Ja osobiście mojego terminu od nikogo nie dostałem , nie kupiłem i nie miałem z polecenia. Na Rainbow pojechałem zupełnie jako nowa osoba , które po prostu miała swój termin. I Proszę mi wierzyć że przy odrobinie chęci i szczęści można taki termin dostać, trzeba tylko trochę pokombinować. Miałem okazję jechać już wcześniej i to dwukrotnie , oczywiście z kimś kto dysponował terminem i pewnie gdyby nie świadomość tego ze mam swoją rezerwację , na pewno bym skorzystał z takiej propozycji , niestety terminy nie były akurat dogodne.
Pozostaję jeszcze jedna „rzecz” jaka przychodzi mi do głowy . Tak naprawdę wydaje mi się ze jest to najistotniejsze. Oczywiście chodzi mi o partnera wyprawy. Wiadomo nie jest to wyjazd na sobotę, 20 km od domu , jest to wyjazd który spędzimy z jedną osobą praktyczniej 24 godziny na dobę. Ja tutaj chciałem podziękować mojemu przyjacielowi Rafałowi, śmiało można określić nas jako zespół zgrany , znamy się nie już troszkę i co jak co ale partnera byłem pewny. Uważam ze spisaliśmy my się bardzo dobrze , i tak samo bardzo dobrze się bawiliśmy. Dzięki !
Cały wyjazd zaowocował bardzo silną chęcią powrotu nad to piękne miejsce , naprawdę życzę każdemu aby miał okazją spróbować tam swoich sił. Założenia były takie , zobaczyć zachód słońca , nie wrócić o kiju i dostać kolejny termin. Mogę powiedzieć ze wracaliśmy z uśmiechniętymi buziami, z nowym bagażem doświadczeń i nowymi znajomościami . Tutaj też pozdrawiam Pawła , Krisa , Łukasza i Marcina. Do następnego razu Rainbow Lake!
Blogi tego użytkownika
Łowne przypony - Przypon 360 Rig - Wojciech Jedliński
2022-04-10
Łowne przypony - Slip D - Rig w otulinie - Wojciech Jedliński
2022-03-19
D Rig na miękko - Wojciech Jedliński
2022-03-02
"Blow back rig" Wojciech Jedliński Łowne przypony
2022-02-16
Przypon standardowy węzeł bez węzła Wojciech Jedliński
2022-02-02
Czy karpie widzą?
2021-03-11
Oznacz odległość i łów dokładnie!
2021-03-05
Gdzie szukać karpi wczesną wiosną?
2021-03-01