Blog
Rozpoczęcie sezonu
Z reguły do tej pierwszej, wiosennej zasiadki przygotowuję się inaczej. Nie wiem, od czego to zależy. Może człowiek spina się, aby po kilku miesiącach „wędkarskiego postu” zasiąść wreszcie nad wodą i nie ponieść porażki na starcie? Mniejsza o to. Ważne jest to, że udało się wygospodarować kilka dni wolnego, aby przyjechać nad wodę. Kilkanaście dni przed zasiadką przygotowałem kulki w trzech smakach. W karpiowej kuchni w ruch poszły trzy mixy – Kill Krill , Devil Krill oraz Krill Berry . Powstało kilka kilogramów kulek zanętowych oraz po pudełeczku przynętowych. Kulki przynętowe w zasadzie pochodzą z tej samej produkcji, przy czym tych kilkanaście sztuk zalewam w niewielkiej ilości amino CSL komplex i obsypuję, również niewielką ilością pozostałego po kulaniu mixu. Po kilkunastu minutach powtarzam tą czynność.Dzięki temu na kulkach tworzy się miękka otoczka, która dosyć fajnie pracuje w wodzie, oddając w formie chmury zapachowej to, w czym je obtoczyłem. Wróćmy jednak do pierwszo-wiosennej zasiadki. Wybrałem stanowisko, w promieniu którego woda ma głębokość od 0,5 do 1,50m. Pod koniec marca, gdy temperatura wody oscylowała w granicach 7-8 stopni, logicznym było szukać ryb w głębszych częściach zbiornika. Jednak ryby zdradzały swa obecność na płytkiej wodzie, w trzcinowisku, gdzie głębokość nie przekracza 60cm. Zatem późnym popołudniem, po przygotowaniu obozowiska, zrealizowałem plan, kładąc w płytszej wodzie jeden zestaw z 18mm kulką Kill Krill obtoczoną w Ready paście o tym samym smaku. Całość na przyponie zbudowanym z plecionki Korda N-Trap i haczyku Korda Kurv Shank , ułożyłem w woreczku PVA , zalewając delikatnie boosterem . Oprócz tego, wokół zestawu umieściłem kilkanaście kulek, które wcześniej również zalałem niewielką ilością boostera. Drugi zestaw zbudowany podobnie, ale na plecionce Korda Super natural, położyłem w głębszym miejscu. Przynętą był Devill Krill. Do wieczora sygnalizatory milczały. Dzień był słoneczny, jednak po zmroku temperatura powietrza spadła do 2 stopni. Właśnie wtedy – na przekór teoriom – z płytkiej wody nastąpiło branie. Karp miał niespełna 8kg i jako otwierający sezon – bardzo cieszył. Po sesji foto, zestaw powędrował znów pod trzciny, gdzie na niewielkiej głębokości woda wychładza się po zachodzie słońca najszybciej. Tymczasem w głębszych częściach zbiornika życie jakby zamarło, za to ryby żerujące w płytkiej wodzie nie dały spać aż do pojawienia się pierwszych promieni słońca. Temperatura powietrza spadła w nocy do -3 stopni, a ja walcząc z zesztywniałą na mrozie siatką podbieraka i zlodowaciałą matą, zanotowałem cztery brania. Na wywózkę każdorazowo składał się zaledwie woreczek PVA z drobnym pelletem, oraz kilkanaście kulek wokół miejsca położenia zestawu. Po ostatnim porannym braniu można było odetchnąć i przyglądnąć budzącej się do życia przyrodzie. Rozkwit drzew, śpiew ptaków, żabie gody, to niezaprzeczalnie oznaki wiosny. Łabędzie wyjadające z dna kulki, to też atut naszych zasiadek . Niestety skończyło się to extra braniem w wykonaniu jednego z tych białych ptaków. Każdy, kto choć raz miał tą wątpliwą przyjemność uwalniania łabędzia z własnych żyłek, wie, ile z tym „zachodu”. Na szczęście nie byłem sam, więc dzięki pomocy kolegów udało się uwolnić ptaka bez większego trudu. Przed południem postanowiłem zmienić smak kulek w miejscu, gdzie dotychczas były brania. W miejsce Kill Krilll poszedł Devil Krill. Popołudniu zanotowałem cztery brania, z czego dwie ryby udało się położyć na macie. Jeden z nich parkując w podwodnych konarach przybrzeżnego drzewa, zmusił mnie do wejścia do wody. W głębszej części zbiornika, mimo zmiany miejsca – nie doczekałem się brania. Na płytkim kolejnej nocy było już nieco spokojniej, jednak kulki podjęły jeszcze dwa karpie. W trzecim dniu zdecydowałem się przenieść zestaw z głębokiej wody do płytkiej zatoczki otoczonej trzcinami. Pomyślałem, że spróbuję łowić na drobny pellet. Zawiązawszy przypon na haku Korda Wide Gap , który pokazywałem w poprzednim Catch Reporcie, wywiozłem zestaw, podsypując miejscówkę dwoma garściami pelletu 4 i 10mm. Brania zdawały się kwestią czasu, bowiem ryba żerowała tam niemal bez przerwy. Nie pomyliłem się - udało się złowić trzy karpie w granicach 5-7kg, oraz pięknego karasia. Podsumowując - udało się pierwszy raz wypróbować nowy smak kulek – Devill Krill, a przy tym odpocząć i nieźle (12 ryb), jak na tę porę roku połowić. Czego chcieć więcej? Pozdrawiam Marcin Turko Carp-World Team