Blog
Wędkarstwo karpiowe w odczuciu Dariusza Ludwiga.
Czym jest dla mnie wędkarstwo karpiowe?
Na to pytanie mógłbym odpowiedzieć jednym zdaniem: …jest to moja życiowa pasja. Mogę śmiało stwierdzić, że jest to już część mojego życia, kawałek mojej własnej historii.
A zaczęło się całkiem niewinnie, sam już nawet nie pamiętam, jak dawno temu to było. Pewnego wiosennego dnia ojciec zabrał mnie ze sobą na te swoje „męskie wyprawy”, jak nazywał łowienie ryb. Jako małego chłopca, nie cieszyła mnie wówczas perspektywa spędzenia kilku godzin nad łowiskiem i patrzenia się w wodę. Nie miałem jeszcze nawet własnej wędki i nie rozumiałem, czym jest wędkarstwo. Wszystko zmieniło się, gdy na haczyku pojawił się mały karp. Wyrazu twarzy ojca nie zapomnę nigdy.
Wtedy zobaczyłem, ile przyjemności i frajdy może sprawić dorosłemu mężczyźnie złowienie takiej małej rybki. I tak, całkiem przypadkowo, zaraziłem się wędkarstwem. A „wirus” ten siedzi we mnie do dziś. Zafascynowany tym sportem, początkowo poznawałem wszystkie jego metody i techniki. Lecz najbliższe stało się mi wędkarstwo karpiowe, chyba przez ten obrazek z dzieciństwa, który cały czas mam przed oczami. I gdybym tylko mógł, to każdą wolną chwilę spędzałbym nad wodą.
Nie potrafię opisać emocji, jakie towarzyszą mi, gdy spławik zaczyna drgać i zanurzać się pod wodę. Niesamowite uczucie i mnóstwo radości. Tyle myśli pojawia się wtedy w mojej głowie… czy duży okaz, a może będzie to moja rekordowa ryba? Cudownym momentem jest sam hol ryby, ten spryt i walka, która daje dużą dawkę adrenaliny. Jak raz poczuło się rybę na kiju, to nie chce się przestawać. To jest jak uzależnienie, które wciąga coraz bardziej. I choć często walka ta, czasami dosyć długa, kończy się niepowodzeniem, to pozwala oderwać się od rzeczywistości, przekierować myśli na inny tor i odprężyć. Ale już sam pobyt nad wodą daje mi dużo frajdy i wycisza emocje. Kontakt z naturą pomaga mi naładować akumulatory, po tej codziennej gonitwie.
Wędkarstwo karpiowe nauczyło mnie przede wszystkim cierpliwości i tak jak w prawdziwym życiu, uczy mnie przeżywać wzloty i upadki. Bo nigdy tak do końca nie wiemy, co nas może spotkać. Czy osiągniemy wyznaczony sobie cel - zdobędziemy ten swój wymarzony okaz -, czy stracimy coś, co było tak blisko, na wyciągnięcie ręki – przegramy walkę z rybą, która okazała się lepsza, silniejsza.
Ale wędkarstwo karpiowe, to nie tylko łowienie ryb. To także sposób na poznanie wielu ciekawych ludzi, z którymi o swojej pasji można rozmawiać bez końca. W ten sposób nawiązałem już niejedną interesującą znajomość. W ciągłym udoskonalaniu swojego hobby, pomagają mi również fora dla karpiarzy, których jestem stałym bywalcem. Tu nie ma rywalizacji, każdy dzieli się swoimi spostrzeżeniami, udziela cennych wskazówek.
Potrafię tak godzinami zagłębiać się w lekturze dotyczącej ciekawych łowisk, nowego sprzętu, zestawów i przynęt karpiowych. Jeśli chodzi o te ostatnie, to mogę śmiało stwierdzić, że zgromadziłem już różne jej rodzaje, a każda moja wyprawa kończy się dla ryb prawdziwą królewską ucztą.
Natomiast poza sezonem łowieckim, gdy nie mogę już moczyć kija, dużo czasu spędzam w piwnicy, gdzie trzymam cały swój wędkarski sprzęt. Jest to takie moje małe królestwo, w którym zawsze znajdzie się coś do przerobienia, udoskonalenia, naprawienia. Aby być gotowym przed następnymi karpiowymi wyzwaniami.
Często wspominam też, uwiecznione aparatem, momenty wygranej walki… jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie z rybką i szybki powrót do wody.
Tych cudownych chwil nie da się tak po prostu opisać, to trzeba przeżyć…
Dariusz Ludwig
Artykuł bierze udział w konkursie "Czym jest dla mnie wędkarstwo karpiowe?"