Blog
Wielkanocna zasiadka Sebastiana Lemke
Sebastian Lemke wraz z tatą Adamem Lemke jak co roku zdecydowali się spędzić te Święta Wielkanocne nad wodą. Przez chwilę wahali się czy jechać, czy nie jechać – no cóż, pogoda w święta bardziej przypominała bożonarodzeniową. Pojechali chociaż spróbować. To co się działo, mogli tylko sobie wymarzyć... Przeczytajcie opis zasiadki, jaki przygotował Sebastian.
Klątwa cz.3
Może ktoś pamięta moje wpisy z lat ubiegłych, jeśli nie, już wyjaśniam. Od 3 lat wiosenne łowienie jest dla mnie strasznie oporne, co roku lepiej łowił mój tata, ja pomimo starań ciągle byłem lepszy w podbieraniu, ta wiosna początkowo była identyczna. Najpierw rozpoczęcie na komercji i jedna doba bez najmniejszej oznaki, a ojciec ryba za rybą, no co tu się dzieje?! Znowu to samo, co roku muszę przez to przejść i aż tak do maja, myśl o tej zasiadce narodziła się już w zimie, co roku na Wielkanoc jesteśmy na rybach, z różnymi efektami, ze względu na tragiczną pogodę trochę się podłamaliśmy, już prawie padła decyzja o rezygnacji, ale stwierdziliśmy, że chociaż spróbujemy. Cała droga minęła nam w deszczu, rozpakowanie również. Ehh czy ja jestem jakimś magnesem wiosennej tragedii? Kije postawione, pozostało nam czekać na pierwsze branie, nastąpiło o 1 w nocy, oczywiście nie na moich wędkach. Tata wyciągnął cudnego karpia, którego nigdy nie udało się nam złapać. Kładziemy się spać i w końcu i ja mam branie, wyjmuję kolejną dużą rybę, naprawdę się zdziwiłem, spory jak na początek sezonu. Kolejne branie następuje około godziny 3, jedzie na ojca kiju, w trakcie holu wiemy, że to amur, a tu nagle jedzie moja wędka, podwójny hol. Ojciec z problemami wyjmuje bardzo długiego amura, wołam go aby jak najszybciej złożył podbierak, bo mam na kiju jedną z największych ryb w moim życiu. Mam go, to jeden z Drużyny A, ale emocje! Nie kładziemy się spać i robimy herbatę, o świcie wywiozłem wędki na nowo i czekałem na następne branie, które nastąpiło na wędce, która leżała najdłużej w wodzie, spokojny hol i nie wiem do końca co mam na kiju, amur? mały karp? dopiero przy brzegu pokazał na co go stać, co to był za hol! W podbieraku już wiedziałem, dlaczego miał tyle siły, to jeden z najsilniejszych karpi z tego zbiornika, wielki ogon, smukłe ciało, prawdziwy fighter. Zaczynamy robić zdjęcia karpiom z nocy i słyszę odjazd na mojej wędce, mam kolejną rybę, to amur - klątwa odblokowana. Nigdy z ojcem nie złowiliśmy jednej nocy tak wiele dużych ryb, kolejne 2 dni mijają przy sporej ilości brań, lecz karpie już nie były takich rozmiarów, zjechaliśmy w niedzielę ze względu na opady śniegu i zmęczenie ilością brań, za kilka dni zawody, musimy nabrać sił.
Next session, nie spodziewałem się takiego obrotu akcji, pierwszej nocki, pierwsze tegoroczne kapitalne karpie i amury. Kolejne dni mijały przy zmiennej pogodzie, deszcz, śnieg, mróz i wiatr lecz jak widać wiosna rządzi się własnymi prawami.
Wszystkie karpie zostały pięknie wpięte na haczyki Wige Gape Straight rozmiar 4, który przy tak wielkich pyskach nie przeszkadza, materiał przyponowy to mój ulubiony Camotex Semi Stiff 25lb, bezpieczny klips i Submerge 45 lb - idealna kompozycja.