Blog
Wypad Teamu Carpmix na węgierską wodę położoną w komitacie Miszkolc
Wysoka temperatura i straszna przyducha nie napawały optymizmem. Do tego w dniu naszego przyjazdu kończył się Międzynarodowy Maraton Karpiowy. Mój kolega z teamu, Stasiu Marszałek pałając optymizmem zaczyna deserowo, więc do wody idą kulasy Jahoda, Malina i Brzoskwinia - Ośmiornica, rzecz jasna firmy Lastia. By wstrzelić się w nutę smakowo-zapachową, kontrastowo zaczynam łowić na śmierdziele Brutal Fish, Tuńczyk z pieprzem i Squid-Crab. Nęcimy sprawdzoną metodą tzw.szwedzkiego stołu podając na dużych dystansach miks kul zanętowych Lastii. Po kilku godzinach meldują się pierwsze łakomczuchy, dając nam nieźle popalić krosując głęboko na boki.
Wąskie wycinki na stanowiskach nie ułatwiały zadania, ale o to w tych naszych karpiowych przygodach chodzi. Łowisko wyłącznie rzutowe, wielka frajda technicznego karpiowania, wymagała niezłej kondycji i ciągłej gimnastyki, by nęcić i łowić na dużych dystansach, gdyż to właśnie tam żerowały największe miśki.
Po raz kolejny idealnie zdały egzamin plecionki i bardzo mocarne żyłki Fina – Big Game i Armada, pozwalające na osiąganie dużych odległości i wytrzymujące hole potężnych okazów. Ostatnie dwa dni były koncertowe a zarazem bardzo sympatyczne, gdyż dzięki pięknym okazom, byliśmy odwiedzani przez sympatyczne teamy karpiarzy innych nacji.
Nasz junior Patryk, który również złowił swoją życiówkę zapamięta ten wypad na całe życie.
Do najbardziej łownych kulek Lastii podczas tej zasiadki należały: Tuńczyk z pieprzem, Squid - Crab, Chilli Con Carne i Magiczna Malina.
Kolejna udana i piękna przygoda potęgująca nieuleczalną chorobę zwaną Hobbinus Cyprinus.