Blog
Zimowe ferie z karpiami
Zimowe ferie, więc czasu jest dużo. Razem z kolegami postanowiliśmy spędzić je nad wodą, podziwiając przyrodę, a nie wirtualny - komputerowy świat. Planowaliśmy wyjazd na zrzut ciepłej wody do Rybnika, ale są to zbyt wysokie koszty jak na naszą kieszeń. Pogoda jest paskudna, deszcz, śnieg, przymrozki, nie jest ona idealna na nasze ukochane "miśki", jest wręcz zaprzeczająca wszystkim mi znanym teoriom dotyczących łowienia karpi. Najpierw postanowiliśmy udać się do sklepu "Carpmix", gdzie zawsze możemy liczyć na fachową poradę i pomoc w doborze sprzętu. Po długiej rozmowie z Panem Bartkiem - zaopatrzyliśmy się w zestawy i kulki, które w tym okresie pomogą w osiąganiu sukcesu.
Pierwszym naszym celem była żwirowania w Kaniowie. Były to stosunkowo krótkie kilkogodzinne wyjazdy. Po wysondowaniu dna położyliśmy swoje zestawy, na których znalazły się kulki firmy Lastia. Po pięciu godzinach oczekiwania nastąpiło pierwsze delikatne branie na mojej wędce, skuteczną przynętą okazała się kulka o smaku brzoskwini z ośmiornicą. Mały, ale piękny karp pełnołuski ląduje na macie. Parę zdjęć i rybka wraca z powrotem do swojego królestwa.
Na wędce Mateusza było jeszcze jedno branie, ale niestety zakończyło się spinką. Pakujemy się, i już planujemy kolejny wypad. Kilka dni później razem z Mateuszem przyjeżdżamy z powrotem na tą samą wodę, ale w inne miejsce. Tym razem obydwoje postanowiliśmy łowić na kulki o nazwie "Fire food" od firmy Lastia. Okazało się to strzałem w dziesiątkę! Już po upływie ledwie godziny nastąpiło pierwsze branie na mojej wędce. Jest pierwsza rybka, kolejny karpik pełnołuski w tym sezonie.
Zapowiada się bardzo ciekawy wyjazd. Niestety po upływie paru godzin pogoda się popsuła i zaczął padać śnieg z deszczem, no cóż jest luty, więc takiej pogody można się spodziewać. Nie przejmujemy się tym i łowimy dalej. Pod wieczór woda troszkę się uspokoiła i mamy drugie branie, tym razem na wędce Mateusza. Jest drugi karp wyjazdu! Kulka "Fire food" sprawdza się niesamowicie!
Chwilkę później kolejne branie na wędce Mateusza, okazuję się, że mamy do czynienia z większą rybą niż poprzednio, po wyczerpującym holu robimy kilka fotek i rybka wraca do wody. Ta zdobycz jest tylko potwierdzeniem jak bardzo skuteczna jest Lastia. Następnego brania na tym wyjeździe już niestety nie było.
Razem z Przemkiem postanowiliśmy jechać na mój trzeci wyjazd, nad nowe łowisko w Bielanach. Po dojeździe nad wodę szybka rozmowa z Panem Czesławem, rozeznanie się w terenie i nosimy nasz sprzęt. Po rozłożeniu namiotu zabieramy się za sondowanie dna. Znaleźliśmy kilka dołków i tam mamy zamiar umieścić swoje zestawy. Jedno z moich miejsc znajdowało się stosunkowo blisko brzegu, tam postanowiłem łowić na "metodę" i zastosować kulkę o smaku brzoskwini z ośmiornicą podbitą krewetką. Drugą z moich wędek wywiozłem nie daleko wyspy, tam znalazłem dołek na 4,5m głębokości, na włosie wylądowała kulka "Fire Food". Trzy godziny później pierwsze branie na mojej wędce i jest piękny jesiotr.
Postanowiłem wywieźć w to samo miejsce, lecz zmienić kilka rzeczy, mianowicie kulkę i przypon. Przynęta, która tym razem poleciała do wody nazywa się "Sepia". Jest to nowość od firmy Lastia. Na następne branie musiałem czekać, aż do pierwszej w nocy. Zacinam i od razu zdaję sobie sprawę, że mam do czynienia z piękną rybą. Po długim holu ryba wynurza się na powierzchnię i już widzę, że jest to piękny okazały karp. Sesja zdjęciowa i papa. Przy wywożeniu wędki zaczyna padać śnieg temperatura spada na minus.
Ok godziny 4 nad ranem miałem jeszcze jedno branie do którego nie zdążyłem dobiec, gdyż było bardzo ślisko. Budzimy się rano i mała niespodzianka. Jest biało! Wszędzie śnieg, no cóż jest luty. Cali mokrzy, ubrudzeni ale szczęśliwi pakujemy się do domu. Po dwuch dniach udało się poraz ostatni w te ferie wyskoczyć na ryby, łowiąc jeszcze jednego nie dużego karpia. Podczas kilku krótkich zimowo feryjnych zasiadek udało nam się złowić 6 karpi w tym 2 duże i 1 jesiotra. Te ferie na pewno będą nie zapomniane przez wiele, wiele lat, wspaniała atmosfera, piękne ryby i możliwosć sprawdzenia samych siebie w ekstremalnych warunkach. Łowię na Lastie z efektami kolejny sezon ale powtarzalność brań zimową porą przeszły nasze oczekiwania.
Pozdrawiam wszystkich karpiarzy, Kacper Prochowski.