Blog
ZIMOWY DUET
Sezon 2013 roku zaczął się dość późno ze względu na pogodę, która opóźniła wiosnę. Jednak nikt chyba nie przypuszczał, że znacznie się wydłuży.
Teraz z perspektywy czasu można by powiedzieć, że natura oddała nam to, co zabrała wiosną. Brak mrozów udało się wykorzystać, można było łowić karpie zimą. Prawie do końca stycznia łowiłem, bez przerwy w sezonie. Najczęściej w weekendy, kiedy miałem czas wolny. Wiele razy po nocy odkuwałem lód, żeby wyjąć zestawy z wody.
W ciągu dnia lód najczęściej roztapiał się i można było ponownie wywieźć zestawy. Jednej nocy holując karpia, ciąłem lód żyłką niczym laserem.
Żyłkę wówczas przetestowałem w stu procentach. Długo wytrzymała potężną walkę z karpiem i lodem, w końcu przetarła się a ja straciłem rybę.
Pomimo, niektórych bardzo słonecznych dni, oczywiście jak na zimę, większość brań miałem w nocy.
Temperatury powietrza w czasie mojego zimowego karpiowania były różne, w dzień raczej dodatnie, w nocy spadały grubo poniżej zera stopni. Natomiast temperatura wody przy brzegu, na około metrowej głębokości wahała się między 2, 5 do 3, 5 stopnia. Bardzo wiele zaobserwowałem łowiąc zimą, wiele się nauczyłem. Przekonałem się też, że nie tylko na południu Francji można łowić karpie o tej porze, ale i w Polsce jest to również możliwe. Dopóki wody nie skuje gruba warstwa lodu karpie można łowić i to z powodzeniem.
Pewnie, że ryby nie żerują tak jak w pełni sezonu. Oczekiwanie na branie jest całą wiecznością, ale warto. Radość z zimowego odjazdu, wyholowania karpia o tej porze roku, jest ogromna.
W dzisiejszych czasach mamy wiele możliwości, żeby przechytrzyć, sprowokować ryby do brania. Musimy tylko bardziej wyostrzyć myślenie, dostosowując zimową technikę, stawiałbym tu, na jakość, w żadnym wypadku na ilość.
Lokalizacja miejsc jak i wybór zimowego łowiska to dwie bardzo ważne rzeczy, szczególnie o tej porze roku. Pogoda zimą jak zauważyłem również ma bardzo duży wpływ, na żerowanie karpi.
I tu nie chodzi o same temperatury, ale również o ciśnienie, kierunek wiatru jak i stabilność pogody. W dniu, w którym zamierzałem pojechać na zasiadkę zastanawiałem się nad wyborem wody.
W myślach analizowałem wszystkie za i przeciw, którą wodę wybrać. W końcu wybieram głęboką gliniankę, na której łowiłem kilka razy tej zimy.
Po przyjeździe nad wodę, oczom nie wieżę, moja miejscówka zajęta i to przez karpiarza. Zamieniając kilka zdań z ów karpiarzem, dowiaduję się, że również zostaje na nockę.Szybko przetransportowałem się na przeciwny brzeg, zajmując drugą połowę glinianki. Wykorzystując znajomość podwodnych głębi, zestawy wywożę łódką zdalnie sterowaną, na głębokość około 5 metrów.
Na obydwa zestawy zakładam kulki Devill Krill, nowość Nikla na 2014 rok. Kulki te przede wszystkim doskonale pracują w zimnej wodzie, znakomicie wpływając na procesy wabienne ryb. Po godzinie 21, mam odjazd na prawym kiju. Rozmawiając w tym czasie z karpiarzem, który łowił po drugiej stronie, uszom nie wieżę … jest branie i to, jakie.
Sygnalizator wył na maxa. Szybka reakcja, pędzę do kija, podnoszę do góry wędzisko i czuję siłę zimowego karpia. Myślę, dawno nie miałem takiego strzała, a co dopiero zimą. Hol trwa długo, karp jest bardzo silny, nie czuję różnicy holu, mimo temperatury w wodzie. W końcu udaje się podebrać pięknego, zimowego karpia.
Adrenalina, radość, gratulacje od Krzyśka, pozytywnie wpływają na chęć dalszego działania. Pomimo zimna, którego nawet nie czułem. Wyholowany karp, jak na typowego lustrzenia jest pięknie ubarwiony, zdrowy bez jakichkolwiek ubytków.
Ryby o tej porze roku są bardzo grubo pokryte warstwą śluzu, który w połączeniu z zimną wodą tworzy białawy kolor. Trzeba uważać przy robieniu zdjęć, żeby nie upuścić ryb, karpie są wówczas bardzo śliskie.
Ponownie szykując zestaw stosuję tę samą, zimową technikę z Devilkrillem na czele. Wywożąc zestaw modelem, staram się trafić w to samo miejsce.
Po północy, bez żadnego ostrzeżenia, budzi mnie kolejna dawka decybeli mojego sygnalizatora, słyszę kolejny odjazd. Wyrwany ze snu biegnąc do brania, nieoczekiwanie ląduję w wodzie. Staram się szybko pozbierać, szamocząc się skąpany w zimnej wodzie. Karp w tym czasie ciągle rozkręcał szpulę. W końcu zaczynam hol, już w pełni wybudzony.
Po kilku minutach holu karp zbliża się w okolice podwodnych korzeni, świadomie trzymam go niemal na sztywno. Po chwili, mimo ryzyka utraty karpia, udaje się odciągnąć rybę z trudnego do holu miejsca. Karp jest bardzo silny, a na pewno silniejszy od poprzedniego, daje wiele radości z zimowego holowania. Po jeszcze kilku minutach walki, wprowadzam pięknego lustrzenia w podbierak. Hak Carp-R-US-a kolejny raz, sprawdza się w stu procentach. Doskonale wytrzymał hol na sztywno, jak i zapięcie ryby było idealnie trafione w górną wargę. Zobaczywszy karpia w całej okazałości już wiem, dlaczego był tak silny. Wyholowany karp to przepiękny długi samiec z wielką głową i płetwą ogonową, o lekko żółtawym kolorze.
Radość niesamowita, podczas jednej zimowej nocy udało się przechytrzyć dwa piękne dzikusy. Czasami w pełni sezonu ciężko o takie brania i ryby.
A tu proszę, woda niespełna trzy stopnie nie robi na karpiach żadnego wrażenia, żerują na całego.
Myślę, że to nie przypadek, sprawdziła się dobrze wybrana woda i miejsce. Sposób podania przynęty, no i oczywiście „robota” Devilkrilla.