Aktualność
Artur i zimowy koń z Rybnika…
Zima to okres, kiedy wielu z nas z wytęsknieniem wypatruje sezonu. Jednak część karpiarzy próbuje swoich sił na "ciepłych wodach", zapraszamy do relacji z ostatniej rybnickiej zasiadki Artura.
Zalew Rybnicki (obj. 22 mln. m 3 wody!), przez dużą rzeszę wędkarzy potocznie nazywany Rybnickim Morzem…
Jest 22.02.2018r. w pracy siedzę jak na szpilkach, bo wiem co się stanie jak tylko z niej wyjdę. Już się nie mogę doczekać tej chwili… Już bym tam chciał być… no i jazda do zalewu mam ok. 35 km. Jak zawsze zasiadka „spontaniczna” bez większych przygotowań tym bardziej że, mamy zimę i trzeba pracować, więc po pracy z kolegą Marcinem pakujemy się do samochodu i jazda, kierunek Rybnik. Późnym popołudniem dojechaliśmy na miejsce, gdzie kolejnych dwóch kolegów Marcin i Mariusz już działali w temacie obozowiska. Panowie - wielkie dzięki za przygotowanie obozu Mega ROBOTA. Chłopaki rozbili już namioty do spania, my po przyjeździe rozbijamy kolejny, który będzie pełnił funkcje bardziej magazynowe na torby, wędki, ponton i inne potrzebne pierdoły. Czwartek bardzo szybko i pracowicie się kończy… idziemy spać !!! ( zgodnie z przepisami jest zakaz połowu ryb w godzinach 23 – 4). Pobudka wcześnie, poranna kawa i o 4 rano do pontonu… cel znaleźć najcieplejszy kawałek wody. Znalazłem takie miejsce na spadzie górki ok. 300m od brzegu, temperatura wody między 4-5 stopni, miejscówka znaleziona i zanęcona kulkami krill do tego pellet halibutowy wszystko w ostrej zalewie z przyprawami tak więc czas postawić zestawy. Zestaw pierwszy gotowy, na włosie dość duża kulka jak na tą porę roku 24 mm (w końcu jak łowić to okazy) o smaku: wędzonego łososia, czyli kulka ramzes z Imothep Carp Baits. Zestaw numer dwa do wody, a na nim bałwanek z dwóch kulek, nowość 2018 magiczny pyramid krill. Teraz zostaje tylko czekać… Piątek mija na pojedynczych „pikach”, które miło podnoszą ciśnienie i oznaczają że przy naszych zestawach coś się dzieje no cóż… dzień mija na czekaniu… wybija godzina 23:00 wędki z wody, niecierpliwie czekamy na 04:00. Błogi sen bardzo wcześnie w sobotę przerywa budzik !!! Trzeba wstać, przygotować zestawy do wywiezienia, wypić poranna kawkę. Wybija 4 zestawy lądują w wodzie, czekamy i czekamy, ok. 7 rano pojedyncze „piki” przerywa pierwszy mój odjazd, branie na wędce z „24mm RAMZESEM” po 100 metrowym holu…. Głośne NIE!!! TYLKO NIE TO!!! ZACZEP! szybka decyzja wypływamy! Niestety po dopłynięciu do miejsca zaczepu okazuje się że ryby już nie ma jak się później okazało ryba weszła w stare pozrywane plecionki …. Straciliśmy rybę ale… choć troszkę sprzątnęliśmy dno… wyciągnęliśmy dosłownie setki metrów plecionek …. Może na przyszłość to komuś pomoże. Zestaw wywieziony na nowo w to samo miejsce i na Ramzesa ( po co zmieniać zwycięską kulkę). Czekamy mijają kolejne godziny pojedyncze „piki” ale bez tego magicznego dźwięku kołowrotka który szybko oddaje żyłkę rybie. Godziny mijają na czekaniu, rozmowach o tym co było, o zalewie i jeszcze różnych innych tematach zbliża się już godzina 17. Już troszkę zasmuceni że, było to pierwsze i jedyne branie zimowej zasiadki….
Tuż przed 17 kolejny „pik” który stawia nas na nogi i sprawia że jesteśmy bardziej czujni, a na pewno ja bo to moja wędka i moim zestawem coś się zainteresowało …. No i „Piiiiiiiiiiiiiiiii” jedzie!!! zacięcie i czuje że jest ryba, mocniej ja przytrzymuje (w głowie myśl z poprzedniego brania) jest - walczy, ale powoli coraz bliżej brzegu po 15-20 minutach walki jest!!! JEST KOŃ!!! MÓJ PIERWSZY ZIMOWY KOŃ Z RYBNIKA !!! IMOTHEP GOOO. Zimowy karp o wadze 20,700 wziął na zestaw bałwanka z krilla (naszą IMOTHEP’ową nowość na 2018r), To jest mega uczucie złapać konia 20+ i to jeszcze w zimie!!! Do końca zasiadki do niedzieli nic oprócz dwóch leszczy i masy pojedynczych „pików” więcej się nie wydarzyło.
Żegnamy „Rybnickie Morze…”
Do następnej Zasiadki
Opracowane przez: Jakub Bednarek
P.S. Artur Bardzo dziękuję za wszystkie potrzebne informację do napisania tego tekstu.