Aktualność
Bałkańskie 41,44 kg - Andrzej Grygorowicz
Od kilku lat Bałkany, a zwłaszcza Chorwacja, stały się nowym celem wypraw polskich karpiarzy. Podobnie jest w przypadku Andrzeja Grygorowicza, który podczas wrześniowej zasiadki na łowisku Zajarki koło Zagrzebia wyholował pełnołuskiego karpia o masie 41,44 kg. Zapraszamy do lektury rozmowy którą przeprowadził Jakub Dłubak.
Jesteście ciekawi całego wywiadu, który przygotował Kuba? Zapraszamy do najnowszego numeru e-magazynu Świat Karpia 6/2018, który jest dostępny w naszej aplikacji WYDAWNICTWO AS PRO MEDIA.
POBIERZ APLIKACJĘ MOBILNĄ NA SWÓJ TELEFON
Aplikacja Android - >>> TUTAJ<<<
Aplikacja iOS - >>> TUTAJ <<<
Fragment wywiadu:
J.D.: Który to był Wasz wyjazd na Zajarki oraz ile razy w ogóle wędkowaliście w Chorwacji?
A.G.: Na Zajarkach byłem 5 razy, później 3 wyjazdy na Sumbar i jeden na Tribalj, czyli ogólnie 9 razy łowiłem w Chorwacji.
Ł.W.: Ja na Zajarkach łowiłem 6 razy, 2 razy na Sumbar i jeden na Triblaj – wtedy pierwszy raz startowaliśmy wspólnie z Andrzejem w zawodach.
J.D.: Wracając jednak do wrześniowej zasiadki, jak to było z tymi dwoma stanowiskami?
Ł.W.: Gdy przyjechaliśmy na Zajarki, to cała woda była zajęta. Obeszliśmy łowisko i wolne było tradycyjnie „ISO”. Poza tym wszędzie namioty. Najpierw myśleliśmy, żeby rozłożyć się przed zakrętem, bo tam są szerokie stanowiska. Zależało nam, żeby siąść razem, we trzech. Jednak i tak nie było miejsc. Doszliśmy do wniosku, że trzeba się rozdzielić. W końcu to 5 dni łowienia, więc nie ma co się ściskać. Jak Andrzej był w sierpniu, to widział, że z rogu pomiędzy „plato” a „plażą” siedziała jakaś ekipa i coś łowiła. Ogólnie to na tym miejscu mało się wędkuje i nawet parę lat temu rozmawialiśmy ze znajomym, który gdy robił zawody, to omijał to miejsce. Jest głęboko, są zaczepy, ryb nie ma i ogólnie najlepiej zapomnieć. A jak się okazało, podczas jednego wypadu padły tam 31,05 kg i 41,44 kg.
A.G.: Dodam jeszcze, że poznaliśmy tam bardzo fajnego chłopaka z Rumunii, który siadł po nas i przez tydzień złowił pięć ryb 20+.
J.D.: Wracając do zaczepów, czy mieliście jakieś problemy, zwłaszcza z tymi dużymi?
A.G.: Obydwie weszły w jakieś zawady. Z 30,05-kilogramową nie było takich problemów. Dociągałem ją do pewnego momentu i stawał. Nie chciałem go szarpać, żeby nie urwać. Otworzyłem kabłąk, ryba odpłynęła, znowu doholowałem i stop. Trzecie podejście i się udało. W tej chwili radość była ogromna i to już mi wystarczyło, a co było potem...