Aktualność
Epidemia, a miłość i wędkarska pasja.
Czas mamy ciężki, wiele dni musimy spędzać w domach, zapominamy o codziennych rutynowych zachowaniach i spotkaniach ze znajomymi. My wędkarze jesteśmy w o tyle lepszej sytuacji, że naszą pasję możemy realizować indywidualnie i z dala od cywilizacji. Ale i tak obecna sytuacja nastręcza wielu niedogodności, zwłaszcza młodym ludziom.
W takiej sytuacji znaleźli się Kasia Kozłowska i jej chłopak Kacper. Uwielbiają spędzać ze sobą czas, a zwłaszcza wspólne wypady na ryby. Ale co zrobić, gdy na czas epidemii każde musi zostać w swoim rodzinnym domu, a dzieli ich pół Polski? No cóż, łowić indywidualnie i pozostawać w kontakcie wirtualnym. Zapraszam na krótki raport z dwóch zasiadek z tego samego czasu, ale innych miejsc.
Nie ma chyba lepszego pomysłu na spędzenie kwarantanny niż wyjazd nad wodę. Warto jednak wybrać miejsce, gdzie mamy pewność, że unikniemy wędkarskich tłumów. W końcu ostrożności nigdy za wiele. Tak też zrobili Kasia i Kacper. Kasia postanowiła odwiedzić ulubione wody w swojej okolicy. Nieduże dzikie, stawy i małe płytkie jeziorka. Są to bez wątpienia najlepsze łowiska na tę porę roku, ponieważ woda nagrzewa się tam najszybciej, dzięki czemu karpie stają się chętne do żerowania znacznie szybciej niż na olbrzymich wodach. Kacper tak samo jak Kasia, stara się spędzać wczesną wiosnę na niewielkich, płytkich łowiskach, gdzie łowi piękne karpie. Warto wykorzystać przedwiosenny czas, ponieważ w szczycie sezonu wody te są bardzo porośnięte przez co łowienie karpi nie zawsze jest możliwe z wszystkich stanowisk. Młodzi fanatycy wędkarstwa od początku trwania izolacji spędzili już kilka owocnych szybkich wypadów nad wodą, czego efektem były piękne zdobycze w postaci karpi. Oboje się nie poddają i już planują kolejne wyjazdy nad nowe wody. Mamy nadzieję, że sytuacja w Polsce nie zostanie zaostrzona, a ich wypady okażą się równie owocne.