Aktualność
Jak zrobić własne kulki karpiowe z Profess'em
Czym może zająć się karpiarz w długie, zimowe wieczory o ile nie siedzi z wędkami nad wodą? Ano może zająć się przygotowaniem własnych kulek proteinowych. Wbrew pozorom nie jest to takie trudne i kosztowne, wymaga jednak zaangażowania oraz sporej ilości czasu. Ale warto, bo mamy gwarancję, że nasze kulki są wykonane z pewnych składników, a do tego satysfakcja ze złowionej na własną kulkę ryby – bezcenna!
Na rynku dostępne są setki różnego rodzaju kulek. Jedne lepszej inne gorszej jakości. Różnice w składzie mogą być radykalne, a zdarza się też, że część nieuczciwych „producentów” wypełnia kulki np. popiołem czy różnego rodzaju włóknami. Są też oczywiście w sprzedaży świetne kulki i nie zawsze mega drogie, ale w życiu większości karpiarzy przychodzi czas, żeby spróbować coś „ukulać” samemu.
Podziękujmy Brytyjczykom
Idea kulek narodziła się w Wielkiej Brytanii pod koniec lat 60-tych, gdy kilku wędkarzy chcących łowić ryby bardziej selektywnie stworzyło przynętę odporną na ataki drobnicy. Przełomowym momentem w łowieniu na kulki było opracowanie metody włosowej umożliwiającej montaż twardych przynęt poza hakiem. Pierwsza komercyjna produkcja kulek ruszyła również w Wielkiej Brytanii na początku lat 80-tych. Trzeba przyznać, że od tej pory ten segment wędkarskiego rynku rozwinął się niesamowicie.
Od czego zacząć?
Przede wszystkim od przygotowania dużej ilości misek, wiaderek i pojemników (oraz ubłagania domowników do nie korzystania z kuchni przez dłuższy czas). Przyda się również pistolet do kulek (bardzo podobny do pistoletu do silikonu), roller do kulek ale jeśli ktoś chce równie dobrze możemy nadać kulkom kształt ręcznie. Recepturę możemy spróbować opracować na podstawie własnych pomysłów lub skorzystać z gotowych mixów bazowych. Jakie są zalety mixów? Weźmy na przykład mix Profess Base Mix 50/50. Składa się on z naturalnych, wysokoproteinowych składników roślinnych jak m.in. mąka sojowa i kukurydziana, makuch rzepakowy i konopny oraz betaina. Mix taki ma neutralny charakter, więc możemy „poprowadzić go” w dowolną stronę poprzez dodawanie składników, zapachów i atraktorów. Świetnie przy wzbogacaniu bazy mieszanki sprawdzają się różnego rodzaju mączki pochodzenia zwierzęcego jak na przykład mączka rybna lub mączka rakowa. Musimy jednak pamiętać, żeby nie przedobrzyć. Nie zawsze więcej, oznacza lepiej, a w wędkarstwie zasada ta jest bardzo wyraźna.
Co dodać?
Karp to ciekawska, ale też sprytna i ostrożna ryba. Dużo osób wychodzi z mylnego założenia, że „karp nie świnia i zje wszystko”. No nie do końca. Karpie mają bardzo dobrze rozwinięte chemoreceptory, które wychwytują konkretne bodźce uwalniane przez konkretne substancje zawarte w pożywieniu. Niektóre syntetyczne atraktory potrafią rybę wręcz odstraszyć, zaś naturalne jak przykładowo betaina potrafią zwabić karpie we wskazane miejsce i pobudzić je do żerowania. Betaina ma jeszcze ten plus, że wspomaga pracę układu pokarmowego i ułatwia trawienie białek. Zresztą nie tylko rybom. Ale tu też trzeba pamiętać, żeby nie przesadzić z ilością, bo nawet najlepszy atraktor użyty w zbyt intensywnym stężeniu zrobi nam robotę odwrotną do założonej. Również wspomniany wcześniej makuch konopny, uzyskany jako odpad z procesu tłoczenia oleju, to świetny dodatek, a jednocześnie bardzo pozytywnie wpływa na układ trawienny ryby. A jakie zwierzęce komponenty warto zastosować? Może być to olej rybny bogaty w witaminy i kwasy omega-3, a ponadto olej jest świetnym nośnikiem smaku. Warto zastosować też różnego rodzaju liquidy zawierające witaminy, enzymy i białka. Bardzo skuteczny jest w tym wypadku Krill Liquid z Professa.
Czy aromat ma znaczenie?
Oczywiście, że zapach ma znaczenie, bo przecież węch to być może najważniejszy zmysł karpia. Ważne jest jednak, żeby za zapachem szedł również smak. Jak byście się czuli gdyby wspaniale pachnąca potrawa smakowała jak karton lub trociny? No właśnie, pewnie byście wypluli to świństwo i uciekli z tej restauracji. Karp zrobi tak samo. Dlatego wybierając aromaty do waszych kulek kierujcie się tym, żeby w parze z zapachem szedł również smak. Weźmy Elite Flavour z Profess'a – silnie skoncentrowany aromat wzbogacony wzmacniaczem smaku. Tylko pamiętajcie by dawać go stosunkowo niewiele, ponieważ jest bardzo wydajny! W kwestii smaku można pokusić się jeszcze o dosłodzenie naszej mieszanki. Są specjalne słodziki jak Sweetener z Profess'a, wykonane z naturalnych składników, których niewielka już ilość pozwala złagodzić smak kulek.
Podsumowanie
Oczywiście nieodzownym elementem kulek proteinowych są jajka. Standardowo przyjmuje się, że do 1 kg suchego mixu dodajemy 10 jajek, ale nie można tego uznać za stuprocentowy pewnik i dobrze czasem samemu pokombinować z ilością jaj. Ważne jest, żebyśmy uzyskali konsystencję zbliżoną do ciasta na makaron. Z niego, po uprzednim schłodzeniu w lodówce, formujemy kulki, które gotujemy lub parujemy, aby białka się ścięły. Następnie można je jeszcze dosuszyć ewentualnie zastosować jakieś posypki. No dobra, mamy kulki, ale pamiętamy, że użyliśmy naturalnych składników, więc ich żywotność może być nieco ograniczona. A nie chcemy powtarzać tego dość czasochłonnego procesu produkcyjnego przed każdą zasiadką. Jeśli pragniemy przedłużyć żywotność naszego dzieła karpiowej sztuki kulinarnej to można dodać konserwantu. Ważne by wybrać taki, który jest przyjazny dla natury jak Preservative z Professa. Pozwoli on nam dłużej cieszyć się efektem naszej pracy, a jednocześnie jest bezpieczny dla ryb.