Aktualność
Karpie z wyrobisk pożwirowych - Szymon Stasierski
Dzisiaj chcemy Was zachęcić do sięgnięcia po tekst, w którym Szymon Stasierski opowiada o swoich spostrzeżeniach i metodach na karpiowanie w łowiskach pożwirowych.
W tekście przeczytacie:
- o charakterystyce wyrobisk pożwirowych
- o głębokościach, na których przyjdzie Wam szukać cyprinusów
- o potencjalnie atrakcyjnych przynętach na jesienne „żwirki”
Fragment tekstu:
Łowienie na żwirowni
Skuteczność łowienia na wyrobiskach żwirowych będzie zależała od wielu czynników. Chcąc rozbroić kolejne łowisko, niezbędny będzie nam ponton oraz echosonda. Pamiętając, że pod nami jest nawet 10 metrów głębokości, warto zaopatrzyć się w solidny i sprawdzony ponton. Używanie silnika pomoże nam szybko opłynąć duży akwen i na pewno zwiększy komfort podczas wywożenia zestawów. Ryby na dużych głębokościach nie powinny zbytnio zwracać uwagi na dobiegający odgłos silnika. Znalezienie i oznaczenie podwodnych górek wymagają od nas perfekcji, dlatego przy oznaczaniu warto mieć przy sobie kilka H-bojek. W ten sposób zilustrujemy sobie, z jakim wypłyceniem mamy do czynienia. Jeżeli głębokość na to pozwoli, można postawić stojący marker. Gdy jest głębiej, zostaje nam H- bojka lub punkt GPS na echosondzie. Opuszczenie zestawu z pontonu będzie o wiele dokładniejsze niż przy zrzuceniu z łódki zdalnie sterowanej. Operując wędką, można przesunąć zestaw, by odpowiednio się ułożył. Wypuszczony i swobodnie spadający zestaw z łódki ma szansę niestety się splątać. Mniej problemu sprawią nam półki i wypłycenia w pobliżu brzegów. Staram się szukać miejsc tak, by żyłka biegła równolegle ze spadem. Zakładając dodatkowo ołów z wypustkami, będę miał pewność, że zestaw nie zsunie się głębiej. Dla lepszej sygnalizacji brania, karpiówki również ustawiam w jednej linii z żyłkami. Duży kąt między żyłką a wędką będzie opóźniał nam sygnalizację brania. Nie widzę potrzeby mocnego dokręcania wolnych biegów. Brak roślinności podwodnej lub jej mała ilość nie pozwoli karpiom na parkowanie podczas odjazdu. Nie rezygnuję z dość sporego odcinka strzałówki. Karp uciekający w głębsze partie wody może przeciągnąć naszą żyłkę po skalistych górkach i uskokach. Mocna strzałówka uniemożliwi przetarcie i zerwanie linki głównej. Kilka razy zdarzyło mi się spiąć karpie na stromych spadach. Miałem wrażenie, że ryby opierały się rękami i nogami o pionową ścianę. Od tej pory wolę holować z pontonu, co daje mi równie wielką satysfakcję.
Jesteście ciekawi całego artykułu Szymona? Zapraszamy do najnowszego numeru magazynu Świat Karpia 6/2017, który jest już dostępny w sklepach. Kupicie go również w naszym e-sklepie - TUTAJ