Aktualność
Karpiowanie w Delcie Wołgi
To propozycja dla ludzi kochających wyzwania i ekstremalnie trudne łowiska.
Wołga to największa i najdłuższa rzeka Rosji i Europy, liczy 3531 km, a jej zlewnia to aż 1380 tys. km2. Rzeka uchodzi do Morza Kaspijskiego w postaci największej delty o powierzchni 13 tys. km2 w Europie.
Podobnie jak nad Ebro znajdują się tutaj świetnie zorganizowane bazy turystyczno-wędkarskie, z których musimy korzystać, ponieważ przy takim ogromie wody, licznym ramionom, rozległym na 200 km, sami bez pomocy przewodnika możemy sobie nie poradzić.
Przeglądając strony internetowe natknąłem się na opis zasiadki brytyjskiego karpiarza Chrisa Woodrowa, który próbował swoich sił łowiąc karpie w Delcie Wołgi.
Jego przygoda zaczyna się od podróży z Wielkiej Brytanii poprzez Moskwę do Astrachania, czyli największego miasta nad Deltą Wołgi, liczącego 500 tys. mieszkańców.
Z Astrachania udaje się do bazy oddalonej o 3 godziny drogi, podróżując wśród wiejskich terenów, drogą otoczoną trzcinowiskami, płytkimi lagunami, z zapartym tchem podziwiając otaczające go piękno rosyjskiej przyrody.
Po dotarciu do bazy pakuje łódkę motorową i udaje się na wyspę, gdzie czeka na niego znajomy Jurij, który w przeszłości łowił tam niezbyt duże karpie, ale pogłoski mówią o złowionym okazie ważącym 38 kg! Na łowisku, po długim pływaniu łodzią z echosondą, postanowił położyć swoje cztery zestawy przy ujściu kanału, który prowadził do zatoki.
Sprzęt, który Chris przygotował na tę zasiadkę, to bardzo mocne i sprawdzone wędziska i zestawy, które przetestował niejednokrotnie nad Radutą w Rumunii. Kulki, które powędrowały do wody na bazie ptasiego jedzenia przygotowane zostały przez przyjaciela z Anglii. Chris czuł się pewnie i był przygotowany na walkę z rosyjskimi karpiami.
Po 24 godzinach na skrajnie lewej wędce branie, po kilkuminutowej walce w podbieraku ląduje prawie 7 kilogramowy karp z 4 metrów głębokości, pierwszy rosyjski karp!
Kolejnej nocy w trakcie omawiania taktyki i technik połowu karpi w Rosji, Jurij usłyszał głośny „krzyk” swoich sygnalizatorów. Po długim holu, na macie Jurija ląduje największa ryba zasiadki, czyli 17 kg pełnołuski karp. Przez całe 7 dni pobytu nad wodą Chris z kolegą Jurijem złowili kilkanaście innych mniejszych ryb, ale jak pisze, statystyki nie są najważniejsze. Najważniejsze jest to, że mógł zobaczyć jak wygląda karpiowanie w Rosji u boku rosyjskiego karpiarza oraz podziwiać piękno przyrody Delty Wołgi, której ogromnym skarbem są nie tylko piękne i waleczne ryby, ale także rośliny oraz wszelkie gatunki ptaków.
Jedyne nad czym ubolewa jest fakt, że Rosji bardzo wiele brakuję do przestrzeganej przez nas zasady „Złów i wypuść”.
Są jednak jeszcze na świecie miejsca dziewicze, nie odkryte, nieodwiedzane zbyt często, gdzie warto pojechać i powalczyć z rybami, które nigdy nie widziały wędkarza. O takich miejscach marzymy, ale marzenia się spełniają, tylko trzeba im trochę w tym pomóc. Warto…!