Aktualność
Karpiowy minimalizm
Tekst Łukasza Lechowskiego o minimalizmie, jednak nie w odniesieniu do ilości sprzętu, a do stosowanych przynęt.
Podczas jednej z niedawnych zasiadek Łukasz postanowił sprawdzić małe kulki w zderzeniu z łowiskiem o dużej presji wędkarskiej. Jak sam przyznaje taka strategia już przynosiła mu efekty. Jak było tym razem?
W artykule znajdziecie:
- relację z łowienia w zbiorniku pełnym zatopionych drzew
- kilka trików, które zastosował autor w wymienionej wodzie
- informacje o stosowanym sprzęcie
Fragment tekstu:
Małe jest piękne! I nie mam tu wcale na myśli karpia, ponieważ zawsze wyruszając na karpiową zasiadkę, marzy mi się złowienie dużej ryby. Utarło się, że aby złowić pięknego, dorodnego karpia, trzeba zastosować dużą przynętę zawieszoną na długim włosie, który jest dowiązany do jak największego haka. Do tego potrzebne są kołowrotki typu Big Pit, które pomieszczą niezliczone liczby metrów żyłek, czy też plecionek. Wędka także powinna być o dużym ciężarze wyrzutu, by móc sprostać największym obciążeniom podczas holu ryby. Ale czy jest tak na pewno? Czy bez wszystkiego co duże nie uda nam się złowić starej i przebiegłej ryby? Ja jestem zdania, że w wielu przypadkach tak nie jest. I o tym właśnie opowiem.
Na początku września wybrałem się na zasiadkę nad mały malowniczy zbiornik, który jest pozostałością po starorzeczu Olzy. Woda ta jest bardzo urokliwa, dookoła otacza nas piękna dzika przyroda, przez co możemy tam zaznać całkowitego wyciszenia.
Zbiornik, to pomimo swojej małej powierzchni, nie należy do najprostszych. Maksymalna głębokość sięga zaledwie dwóch metrów, a gdzieniegdzie można nawet przejść w spodniobutach na drugi brzeg. Łowienie w miejscu, w którym występuje tak wiele zatopionych drzew, zaczepów, jest bardzo trudne i wymagające, a zarazem bardzo ciekawe, ponieważ daje karpiom dodatkową przewagę nad nami, a my musimy nieźle się zastanowić, gdzie położyć nasz zestaw, by mieć szansę na branie, a później wyholowanie ryby. Kolejnym napotkanym utrudnieniem jest masa naturalnego pokarmu, z którym nie może konkurować żadna karpiowa przynęta. Dlatego przyjeżdżając tam postanowiłem przyjąć specjalną strategię, w której królowało wszystko to co małe.
Jesteście ciekawi całego artykułu Łukasza? Zapraszamy do najnowszego numeru magazynu Świat Karpia 6/2017, który już wkrótce będzie dostępny w sklepach. Kupicie go również w naszym e-sklepie - TUTAJ