Aktualność
Litewski catch raport Samuela
Samuel Siemieniuk przygotowuje się do wrześniowych zawodów nad litewskim Jeziorem Ilgis. Pod koniec maja wraz z kolegą Pawłem wybrał się nad to jezioro. Woda zaskoczyła ich wieloma karpiowymi lokomotywami. Zapraszamy do przeczytania relacji z tego wyjazdu.
Samuel Siemieniuk opisał swoją fantastyczną przygodę spędzoną nad litewskim jeziorem. "Po serii niepowodzeń na lokalnej wodzie PZW przyszedł czas na wyjazd poza granice naszego kraju. Litewska Przygoda, pod takim tytułem chciałbym zaprezentować Wam mój Catch Report.
Wraz z moim serdecznym kolegą Pawłem przygotowujemy się do wrześniowych zawodów nad Jeziorem Ilgis. Był to nasz pierwszy z kilku zaplanowanych wyjazdów w celu głębszego poznania i rozrysowania stanowisk.
Na łowisku meldujemy się we wtorek około godziny 16. Jako, że łowienie rozpoczynamy od następnego dnia mamy sporo czasu na przygotowanie obozowiska oraz wstępne wysondowanie głębokości i odległości łowienia. W tym celu posłużył mi niezawodny Dart Marker wraz z Explorer Feature Finding Leads, łódka zanętowa z wbudowaną echosondą oraz bardzo pomocny przy łowieniu techniką rzutową dalmierz. Przed snem przygotowujemy zestawy, odmierzamy odległości na marker stickach i oczekujemy pierwszego wschodu słońca.
Początek łowienia rozpoczynamy od posłania do wody Impact Spodem sporej ilości papu. Po kilku godzinach od umieszczenia zestawów w wodzie zaliczamy pierwszy dublet wyjazdu. Od razu przez głowę przeszła mi myśl - "w końcu się odblokowałem! Teraz musi być już tylko lepiej!".
Euforię i zadowolenie z pierwszych wyholowanych i położonych na macie ryb przerywa nam nagła zmiana pogody. Wichury, połamane drzewa, taki obraz utrzymywał się przez dwa kolejne dni. W przerwach od nawałnicy udaje mi się podjąć walkę z dwoma silnymi karpiami. Walkę na całe szczęście wygrywam. Jestem pod wrażeniem jak nowe haki zapinają ryby.
Po burzy zawsze wychodzi słońce. Możemy w końcu choć przez chwilę delektować się ciepłymi promieniami oraz pięknem litewskiego jeziora. Idealna tafla wody pomogła nam zlokalizować miejsca żerowania ryb. Po kilku godzinach znów słyszę upragniony dźwięk NTXr. Karpie z Ilgis naprawdę dają popalić - nie bez powodu nazywają je tutaj karpiowymi lokomotywami.
Do końca wyjazdu udaje mi się wyholować kilka ryb w tym trzy sporej wagi sumy.
Jestem bardzo szczęśliwy, że w taki sposób udało mi się przełamać fatalną passę z lokalnego PZW. Chwila odpoczynku i można startować dalej!"