Aktualność
Methoda na ostrożne karasie
Marzec to czas, gdy zaczyna się ożywienie nad wodą, zarówno wśród ryb jak i wędkarzy. W marcu wielu z nas zaczyna sezon feederowy i method feederowy. Zawsze wtedy pojawia się pytanie: jak skusić mało jeszcze aktywne po zimie ryby do współpracy? Ta sztuka całkiem nieźle udała się Tomkowi Sikorskiemu z Professa na jego pierwszej w tym sezonie wyprawie z methodą.
Postanowił on zapolować z metodą na karasie, trochę dla sportu, by poćwiczyć refleks zanim przyjdzie czas na karpie. Wybrał się na łowisko Szczęsne w Grodzisku Mazowieckim. Tomek postawił na minimalizm. Wyszedł z założenia, że zbyt bogata i aromatyczna zanęta może odnieść efekt odwrotny od zamierzonego. W końcu nawet srebrne karasie potrafią być chimeryczne i nieufne na początku marca. Standardowa zanęta Professa z niewielką ilością pelletu. Na przynęte wybrał drobny pellet oraz pop-up, a także nieco białych robaków i pinki. Co mięso to mięso.
Jeśli chodzi o sprzęt to też ograniczył go Tomek do minimum. Marcowa pogoda potrafi zaskoczyć i lepiej mieć mało do chowania podczas szybkiej ewakuacji z łowiska. Nęcone było tylko koszykami, o tej porze roku i tak nie trzeba więcej, tym bardziej, że aromat dobrej zanęty szybko rozchodzi się w wodzie. Dużo istotniejsza jest precyzja i regularność rzutów. Rybki pojawiły się po około 10 minutach. Początkowo na białego brały mniejsze karaski, ale gdy ryby się rozkręciły i na włos powędrował pellet zaczęły meldować się japońce w okolicy kilograma. Efekty łowienia były naprawdę przyzwoite. Wyciągnięcie siatki z wody nie było prostym zadaniem. Gratulujemy otwarcia sezonu!