Aktualność
Monstrualne karpie z rzutu
Lato to czas wakacji, a jak wakacje to najlepiej spędzić je na jakimś turnusie. Karpiowym turnusie rzecz jasna. Od wielu lat jednym z ulubionych celów polskich turystów jest Chorwacja. Nie inaczej było w przypadku turystów z wędką z ekipy Carp'n Roll, choć ich nie interesował Adriatyk, a karpiowe łowisko Zajarki.
Zapraszamy na obszerny catch report z tej słynnej Chorwackiej wody:
"Zasiadkę na Zajarkach zaczęliśmy na 2 tygodnie przed wyjazdem. Jak wiecie jadąc ponad 1200km na ryby trzeba być bardzo dobrze przygotowanym. Tym bardziej że nasza ostatnia przygoda na wodzie rzutowej była ponad 3 lata temu. Wymiana żyłek zmiana szpul to te naprawdę podstawowe zmiany, których trzeba dokonać. Niestety nie obyło się też na wizycie w sklepie karpiowym, żeby uzupełnić cały karpiowy majdan. Kiedy sprzętowo dopięliśmy wszystko na 100% czas przyszedł na plan nęcenia. Po informacjach jakie uzyskaliśmy postawiliśmy, że będziemy nęcić dużo. Jak wiadomo odpowiednie przygotowanie ziaren jest czasochłonne, a tego jest coraz mniej. Następnie na tapetę wjeżdżają kulki. Tutaj postanowiliśmy, że wybór padnie na nasze śmierdziele C-Rak Beast 2-Spice i testowaną kulkę owocową Forestman.
Gdy nadszedł czas wyjazdu pozostała tylko nadzieja, że będzie jakieś wolne miejsce przy wyspie na, które tak bardzo liczyliśmy. Trasa minęła szybko i już o świcie byliśmy na Zajarkach. Gdy zasięgnęliśmy języka okazało się, że wszystkie dobre stanowiska są zajęte. Pozostaje nam 15A z mnóstwem zaczepów przy wyspie lub Ołtarz na drugim końcu wody. Padło na ołtarz i jak się później okazało wyszło nam na dobre. Rozbijanie obozowiska to klasyka więc pominę tę kwestię. Zaczynamy bawić się markerem jakże istotna rzecz przy łowieniu z rzutu Znajdujemy piękne plato na 111 m i tego się trzymamy już do końca. Trzy wędki lądują właśnie tam, a trzema kolejnymi obławiamy w koło górki. Postanowiliśmy, że będziemy nęcić jedno miejsce co da nam większą szansę wydłubać coś z Zajarek. Pierwsze rzuty to była męczarnia. Wszystko szło jak po grudzie aczkolwiek spodziewaliśmy się tego. Pierwszego dnia wyspombowaliśmy 30 kg naszego mixu. Zmęczenie po podróży i ciężkie początki ze spombem zwaliły nas z nóg.
Pierwsze branie mieliśmy już pierwszego dnia po godzinie 19:00. Teraz już to wiemy, że ryby mieliśmy w łowisku tylko w wieczornych godzinach. Tego dnia udało się nam złowić trzy ryby z pięciu brań jakie mieliśmy. Rodzynkiem tego wieczoru był złowiony przez Macieja pięknie wyłuszczony karp. Dzień drugi to już ostre spombowanie 60 kg mixu plus 15 kg kulek zajęło nam sporą część dnia. Mieliśmy nadzieję, że to nie pójdzie na marne. Tak się też stało. Tego wieczoru mieliśmy trzy brania, a to ostatnie okazało się braniem dającym nowe PB Maciejowi. Emocje temu towarzyszące są nie do opisania. Pojawiły się łzy szczęścia i mnóstwo adrenaliny. Mamy rybę po którą tu przyjechaliśmy. Dzień trzeci to ciąg dalszy spombowania, ale też odrobinka relaksu. W tym dniu odwiedził nas Przemo, który siedział po drugiej stronie wody na stanowisku Złote Jezioro. Chwilką przerwy na karpiowe dyskusje i regionalną kuchnię umilił nam czas który powoli zmierzał w kierunku godziny 19. To była nasza godzina brań.
Tego wieczoru mieliśmy najwięcej brań, bo aż 8 z tego 6 rybek udało się położyć na matę. Kolejny dzień mijał jak według jakiegoś scenariusza. Śniadanko potem kawka, spombowanie, obiadek, spombowanie i nasza godzina 0, godzina brań. Tego wieczoru mieliśmy 6 brań, a rybką godną uwagi był 18 kg karp pełnołuski złowiony przeze mnie. Dzień piąty był taki sam jak inne, ale wyjątkowy zarazem. To tego dnia udało się złowić karpia 30+. Była godzina 21:30 i akurat staliśmy przy wędkach jak usłyszeliśmy pika. Po tym był drugi i zaczynam hol. Hol który trwał ponad 20 minut i w którym karty rozdawał karp. Gdy zobaczyliśmy go pierwszy raz wiedzieliśmy, że jest grubo, a gdy spoczął w slingu i waga pokazała 34.300 to już była euforia. Pobiłem swoje PB 32 kilogramowy karp zagościł w moich rękach. Ostatni dzień minął tak jak poprzednie. Spombowanie jedzenie i hole w tym jeden był godny uwagi bo mieliśmy kolejną wielką rybę, ale niestety się spięła. To by było na tyle z wyjazdu na Zajarki. Wszystkie nasze przemyślenia jak i chwile spędzone nad tym jeziorem będziecie mogli zobaczyć na materiale filmowym który powstanie. My tam wrócimy na pewno na kolejną zasiadkę w następnym roku. Pozdrawiamy CARP'N ROLL TEAM"