Aktualność
Rekordowy karp koi!
Catch report spisał i rybę złowił Adam Stolp z teamu Bandit Carp. Wakacje to z reguły najbardziej pracowity okres w mojej firmie. W końcu musiałem zrobić sobie przerwę i podładować akumulatory. Oczywiście z karpiami w tle. Wygłodniały kontaktu z naturą postanowiłem odwiedzić pobliskie jezioro Hermanowo. Zasiadkę zaplanowałem na połowę sierpnia z nadzieją że upały trochę odpuszczą i coś połowię.
Po przyjeździe na miejsce rozstawiłem klamoty i zabrałem się za sondowanie miejscówek. Łowisko wydawałoby się na pierwszy rzut oka łatwą do rozgryzienia zagadką, ale niestety tak nie jest. Powiem Wam że trzeba się ostro nakombinować. Bardzo dużą uwagę przykładam do jakości towaru którym nęce. Przygotowywane wcześniej mieszanki ziaren i pelletu z dodatkiem moich tajnych składników już nie raz pokazały pazur miejscowym autochtonom. Przypony, to te które najbardziej lubię w takich okolicznościach. Z racji przejrzystości wody materiał którego najczęściej używam to fluorocarbon. Taki sposób prezentacji daje mi także pewność, że zestaw leży prawidłowo, a moje szybkie zasiadki są efektywne. Przecież nie ma nic gorszego jak wyciągnięcie po nocy splątanego przyponu. No dobra zabieramy się za sondowanie. Woda ma 22 stopnie ryb na ekranie echosondy jak na lekarstwo. Postanawiam, że dwa zestawy powędrują na pierwszą półkę o głębokości 3,5 m, a trzecim kijem spróbuje obłowić głębsze partie jeziora. Stawiam na 5 metrów. Tu ryb było zdecydowanie więcej. Może to drobnica ale trzeba kombinować.
Na dwie pierwsze miejscówki idzie mój tajny miksik z pokruszonymi kulkami oraz PVA podczepionego do haka o rozmiarze 4 ze stajni Nasha. Ostatni to zgoła odmienna taktyka. Domysły, że odbicia z echa mogą być związane z małymi rybami dają do myślenia. Szybka analiza i tu do wody wpada kilogram kulek w rozmiarze 20 mm wcześniej zadipowanych w Hot Strawbery od Bandit Carp. Na włos to samo. Pozostało już tylko oczekiwanie.
Spodziewane ochłodzenie nie nadeszło. Gorące ciężkie powietrze nie pozwala na oddech pełną piersią . Pomimo to jestem szczęśliwy w końcu jestem nad wodą, a co ma być to będzie. Po obfitym obiadku postanawiam się na chwilę zdrzemnąć. Zasypiając kontem oka obserwuję wodę, która wydaje się być martwa. Po chwili błogą ciszę przerywa pierwszy spław w miejscu, gdzie zanęciłem samymi kulkami. Są ...tak jak się spodziewałem na głębszej wodzie…w tym momencie drugi i trzeci. Karpiszony zaczynają harce, a ja już nie śpię. Widok zapiera dech, a adrenalina rośnie z minuty na minutę. Koło godziny 19.30 mam pierwszego pika który w sekundę rozkręca mój kołowrotek w upragnioną rolę. Zacinam …jest .Czuję majestatyczny opór z drugiej strony. Nie zastanawiając się długo wsiadam do łodzi i holuję rybę na otwartej wodzie. Ta jak zamurowana przykleja się do dna. Będzie grubo myślę sobie. Delikatnie, bez nerwów przecież nie mogę jej teraz stracić. Odjazd raz w lewo raz w prawo. Odzyskuje metr po metrze a walka wydaje się że trwać wieczność. Po 20 może 30 minutach widzę go pod powierzchnia wody jest ogromny i w dodatku kolorowy …to koi. Ostatni odjazd ryba słabnie, a ja zagarniam ją wprawnym ruchem w kierunku podbieraka. Jeeest !!!!…krzyk na Hermanowie słyszeli wtedy chyba wszyscy łowiący.
Na brzegu ważymy karpia a wskazówka wagi pokazuję równe 18,2 kg. Jestem mega szczęśliwy. W normalnych warunkach wypuściłbym go zaraz do wody, ale gdzieś wśród kolegów po kiju którzy odwiedzili mnie na stanowisku usłyszałem pytanie, które jeden zadał drugiemu… "Ty a jaki jest w ogóle rekord karpia koi w Polsce?" To co się potem wydarzyło zapadnie długo w mojej pamięci. Dzwonię do właściciela wody, który prosi by rybę przechować w worku na głębszej wodzie. Chce zobaczyć ją sam. Mam czas na dotychczasowe przeanalizowanie połowów tego typu gatunku. Kilka telefonów no i potwierdza się. Mam największego koi w naszym kraju. Podwójne szczęście. Właściciel wody aż piszczy z zachwytu. Tak pięknej ryby dawno nie widział. Sypią się gratulacje, a ja jestem w siódmym niebie. Kto by się spodziewał takiego obrotu sprawy.
Emocje opadają z godziny na godzinę … czuję zmęczenie . Przede mną nocka jak się później okazuje w całości przespana. A więc podsumowując po raz kolejny pojawiłem się w określonym miejscu i czasie by zrobić coś wielkiego. Mam rekord Polski karpia koi. Wiara , przynęta, czy szczęście ? Myślę że wszystko po trochu. Z karpiowym pozdrowieniem ADAM.