Aktualność
Sierpniowe Zajarki w wykonaniu ekipy Grauvell Polska
Przypominamy letnią zasiadkę Andrzeja Grygorowicza i Łukasza Walotka nad chorwackimi Zajarkami. Z jakimi wynikami zakończyli tą przygodę? Zapraszamy do lektury.
To już drugi rok z rzędu, kiedy razem z Andrzejem w tym samym terminie ruszamy na chorwackie Zajarki. Woda którą znamy i lubimy - obowiązkowa pozycja w naszym sezonowym kalendarzu.
Startujemy w piątek o 20:00. Podróż w zasadzie przebiega bez niespodzianek bo znamy tą trasę doskonale. Tuż przed chorwacką granicą blokuje nas trochę godzinny korek, ale nie jest źle, i tak mamy dobry czas. Na łowisku jesteśmy tuż po 4:00 rano. Mamy jeszcze trochę czasu, bo rybaczówkę otwierają dopiero za 3 godziny. Korzystając z wolnego czasu robimy szybki rekonesans po żwirowni. Tradycyjnie już większość stanowisk jest zajętych. Mamy doborowe towarzystwo: Włosi, Austriacy, Niemcy, Ukraińcy, Słowacy i oczywiście Chorwaci. Odrobina szczęścia i jest wolne miejsce na cypelku. Rozkładamy sprzęt i działamy. Kilka szybkich spombów i jest pierwszy strzał. Od tego czasu w zasadzie łowimy ryby regularnie. Karpiowa młodzież świetnie reaguje na podaną zanętę. Na ten szybki spontan zabraliśmy ze sobą ok 8 kg kulek i 20 litrów orzecha. Nęcimy punktowo od 3-5 spombów na zestaw w odstępach 2 godzinnych lub tuż po braniu. Taka strategia sprawdza się doskonale. Zwinęliśmy się we wtorek 15 sierpnia. Ilość brań była bardzo duża, choć trudno było o większą rybę. Na szczęście jeden karp przekroczył magiczne 20+, choć tylko o kilkaset gram.