Aktualność
Śledztwo podczas zasiadki cz.III Biedni i bogaci
W drugiej części rozmowa aspiranta Adama Forta z Martą, córką właściciela łowiska wymknęła się spod kontroli i skończyła wyzwiskami. Ciekawych rzeczy Fort dowiedział się od wędkarzy. Doktor Strugarek pochwalił się nietypowym wskaźnikiem brań tj. zegarkiem, a znaleziony przy wannie listek leku okazał się zgubą członka klubu karpiowego Radka. Ten ostatni zasugerował, że Sławomir z czternastki mógł mieć powód, aby ukraść wielkiego karpia.
Jesteście ciekawi kolejnego fragmentu opowiadania, które przygotował Andrzej? Zapraszamy do najnowszego numeru e-magazynu Świat Karpia 9/2020, który jest dostępny w naszej aplikacji WYDAWNICTWO AS PRO MEDIA.
Pięć minut później aspirant rozglądał się za „łysiną”. Wszystko na czternastym stanowisku zdawało się mieć swoje miejsce. Na eleganckim rodpodzie błyszczały trzy wędki z kołowrotkami typu big-pit. Trochę bliżej namiotu stały wielka kołyska, worek karpiowy i stojak do ważenia. Fort nie widział za to wędkarza. Rozglądał się wokół, ale bez skutku. Wreszcie usłyszał odgłosy w namiocie i dźwięk rozsuwanego zamka panelu wejściowego. Chwile później stał przy nim potężny mężczyzna w średnim wieku. Adam z uznaniem przyglądał się uniformowi karpiarza. Wzory na nim były trudne do jednoznacznego zidentyfikowania, ale przypominały gałęzie, liście i trawy.
To się nazywa polowanie na karpia. - zagaił rozmowę Fort wpatrując się w strój wędkarza.
- W pewnym sensie my karpiarze również jesteśmy myśliwymi - odpowiedział mężczyzna niskim, zdecydowanym głosem i chwycił dłonią kurtkę odciągając ją trochę od ciała - To nie tylko pomaga zlać się z tłem, ale oddycha i praktycznie się nie brudzi. Następnie pogłaskał łysą, jak kolano głowę, pogładził wydatny podbródek zdobywcy i szarymi oczkami spojrzał na Adama.
- Bogato u pana. - powiedział policjant z uznaniem w głosie.
- Za ten sprzęt miałbym nowy samochodzik osobowy. Żona trochę kręci nosem.
- Ale pana to nie zraża.,,
- Wtedy odpowiadam, że jakby nie było w moim życiu tych wędek, nie było jej. - w tym momencie mężczyzna pokazuje zdjęcie pięknej i bardzo zgrabnej brunetki w bikini na tle jakiejś rajskiej wyspy.
- Jak to?
- Po prostu lubię otaczać się tym co najpiękniejsze i najlepsze.
- Nie boi się pan, że ktoś to ukradnie...
- Mam pistolet gazowy. Starannie wybieram łowiska. Widzi pan. Wszystko tu ogrodzone.
- A karpie współpracują?
- Na razie strajk, jak u innych. - wycedził mężczyzna kręcąc głową.- Ale mierzę tylko w rekordy. Wystarczy jedno, jedyne branie i wszystko się odmieni. Wie pan, co mam na myśli...
- Studentka złapała dwunastkę.
- Jak mówiłem, mierzę nieco wyżej - odpowiedział mężczyzna spokojnym głosem - Ludzie często zadowalają się byle czym. Niektórzy nawet myślą, że zabijają czas, a jest dokładnie na odwrót. To czas zabija nas.
- Dlatego lepiej nie czekać, aż będziemy mieli rekord na macie czy kasę na super sprzęt i cieszyć się tym co przynosi życie.
- W jednym się zgadzam: Nie czekać. Jednak mówi pan, jak wystraszony życia kurczak, a nie orzeł, który pewnie chwyta zdobycz i zawsze daje z siebie maksa.
- Od kurczaków jeszcze nikt mnie nie wyzywał . – uśmiechnął się dyskretnie Fort i machnął ręką. Zdał sobie sprawę, że wymiana poglądów zeszła na manowce, bez szans na konkluzję i spytał: - A jak pan zarabia na te gadżety?
- Nie za dużo tych pytań?
- Przepraszam, że się nie przedstawiłem. Aspirant Adam Fort. Akurat łowię na dwunastce i właściciel prosił mnie, abym powęszył w sprawie zniknięcia karpia z wanny.
Mężczyzna w reakcji na słowa Adama pokręcił głową. Następnie zawiesił spojrzenie na butach policjanta, zmierzył wzrokiem jego postać od dołu do góry i powiedział:
- Słyszałem o tym. Nazywam się Sławomir Karoń, ale pan nie jest tu służbowo. Nie muszę nic mówić.
- Oczywiście, ale zgodnie z regulaminem łowiska właściciel może upoważnić mnie do kontroli bagażu, a nawet wyproszenia opornych delikwentów.
Po stanowczym komunikacie aspirant spokojnie przyglądał się karpiarzowi, który wyraźnie walczył ze sobą. Jakby nie wiedział, jaką drogę wybrać. Konfrontacji czy współpracy? W końcu w oczach Karonia pojawił się cień uśmiechu, a za nim otworzyły się usta:
- Jestem architektem. Nie narzekam na brak zleceń, ale panu nie wróżę sukcesu.
- Dlaczego?
- Ludzie dzielą się na tych, którzy szukają i na tych, którzy znajdują. Niestety wygląda pan na członka pierwszej grupy.
- Jak pan na to wpadł? - spytał Fort z ledwo słyszalną ironią w głosie.
- Wytarte buty, w tym jeden z rozwiązanym sznurowadłem, obdarte dresy, kilkudniowy zarost, włosy, które dawno nie widziały grzebienia...
Fort uśmiechnął się ironicznie. Jest na rybach. Chciał odpocząć od smęcenia ojca. Tymczasem dziś już drugi raz ktoś czepia się jego wyglądu. Gdzie te czasy, kiedy wędkarz mógł wyglądać, jak wędkarz? W końcu postanowił wykorzystać zaczepkę karpiarza i podjął grę :
- Za to u pana czupryny w ogóle nie widać...